reklama

Domy bez twarzy. Dlaczego coraz trudniej poczuć się u siebie?

Materiał promocyjny

Opublikowano:
Autor: Artykuł promocyjny

Domy bez twarzy. Dlaczego coraz trudniej poczuć się u siebie? - Zdjęcie główne
Autor: Livetime
Zobacz
galerię
7
zdjęć

Udostępnij na:
Facebook
Dom i ogródKiedyś wchodziło się do czyjegoś domu i wiedziało się wszystko. Nie trzeba było zaglądać do szafy ani wypytywać - wystarczyło usiąść w fotelu. Wnętrza były osobiste, pełne znaków: co kto czyta, co lubi, co zbiera, czego nie wyrzuca.

Dziś? Mieszkania wyglądają jak kalki. Te same kolory, te same meble, te same plakaty z banalnymi cytatami.

Katalog zamiast życia

Laboratoryjna biel i czarne uchwyty. Na stole taca z eukaliptusem, na narożniku beżowy koc, a na ścianie obowiązkowe okrągłe lustro w cienkiej ramie.

Ładne? Jasne. Praktyczne? Pewnie też. Tylko gdzie w tym wszystkim człowiek?

Wnętrza zaczęły być tworzone pod zdjęcia, nie pod życie. Mają się dobrze prezentować na Instagramie, niekoniecznie dobrze funkcjonować. Zniknęły książki (bo są “zbyt kolorowe”), pamiątki (bo “zagracają”), rodzinne antyki (bo “nie pasują do stylu”).

Wnętrza, które milczą

Jest w tym coś smutnego. Kiedy wchodzisz do mieszkania i nie wiesz, kto w nim mieszka. Co lubi. O czym marzy. Czy w ogóle tu bywa.

- Meble przestały opowiadać historię. Mają być proste i wkomponowane w tło. Ale przez to nic nie znaczą - mówi Ewelina - stylistka wnętrz z Pleszewa.

Nie widać już regałów, które uginają się od książek. Nie tych dekoracyjnych, ułożonych kolorystycznie pod Instagrama, ale czytanych, z notatkami na marginesach, z powyginanymi grzbietami i historią w środku.

Nie widać kredensów po babci, z lekko startym lakierem i kluczykiem, który trzeba przekręcić dwa razy. Nie widać mebli, które były świadkami rozmów, świąt, codzienności.

Nie widać już sekretarzyków, w których kiedyś trzymało się wszystko: dokumenty, znaczki, koperty, stare długopisy i listy, których nikt już nie pisze.

Nie widać foteli z przetartym podłokietnikiem, tego ulubionego miejsca, które znało kształt twojego ciała.

Nie widać bibelotów, ramek, szkła. Nie widać rzeczy “nie do kompletu”. Bo dzisiejsze wnętrza mają być gładkie, spójne, neutralne. Bez śladów. Bez historii. Bez ludzi.

Wszystko ma być równe, nowe, idealne.

Ale czy naprawdę o to nam chodzi? Czy chcemy, by nasze domy wyglądały jak showroomy?

Powrót mebli, które mają coś do powiedzenia

Na szczęście powoli coś się zmienia. Coraz więcej osób świadomie wraca do stylowych mebli, które mają wagę - i metaforyczną, i fizyczną. Ludzie chcą znów mieć regał z książkami, komodę z historią, stół, przy którym siada się nie tylko do zdjęcia.

My nie tworzymy wnętrz z katalogu. Nasze meble mają opowiadać o ludziach, którzy je wybierają - mówi Dorota Świerczyńska, właścicielka sklepu meble stylowe Livetime z Wrześni.

Livetime od lat specjalizuje się w klasycznych, drewnianych meblach: regałach, sekretarzykach, witrynach, biurkach, komodach, stołach czy krzesłach. Robionych z myślą o trwałości i charakterze, a nie o sezonowym trendzie.

Wnętrze nie musi być modne. Wystarczy, że będzie Twoje

Nie ma nic złego w nowoczesnych wnętrzach. Ale jeśli wszystko w Twoim domu wygląda tak samo, jak u sąsiada czy influencerki z Instagrama - to czy tak naprawdę jest Twoje?

Można urządzać się według trendów. Można też urządzić się po swojemu - i mieć święty spokój. Postawić regał z książkami. Biurko, przy którym się naprawdę pracuje. Fotel, w którym da się zasnąć z książką.

Nie po to, żeby się pochwalić. Tylko po to, żeby wreszcie poczuć się u siebie.

Autor: Dagmara Przybysz

WRÓĆ DO ARTYKUŁU
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo