Na obszarze dzisiejszego powiatu pleszewskiego podczas okupacji niemieckiej dokonano dwóch zrzutów lotniczych. Tereny zrzutowisk były dobierane w pobliżu Prosny, ponieważ piloci kierowali się wzdłuż rzeki, co ułatwiało im nawigację.
Zrzuty lotnicze dla Armii Krajowej nad Wielkopolską przebiegały w dwóch fazach. Pierwsza miała odbyć się w nocy z 14/15 września 1943 roku, natomiast II faza - z 15/16 października 1943 roku. Terminy te nie zostały wyznaczone przypadkowo, wiązały się z pełnią księżyca. Wszystkie informacje przekazywane były zaszyfrowanymi depeszami drogą radiową w audycjach BBC. Najszybciej gotowość organizacyjną do odbioru zrzutu osiągnęły placówki w obwodach: Środa Wielkopolska, Jarocin (Pleszew) i Kępno. W tej fazie zrzutów wyznaczono trzy operacje zrzutowe, które miały być obsłużone przez następujące placówki odbiorcze o kryptonimach: „Żyto I” w Ołoboku pod Ostrowem Wielkopolskim, „Proso II” w Janowie koło Środy Wielkopolskiej i „Groch I” w Tursku niedaleko Pleszewa. W fazie drugiej przewidziano dwie operacje, które miały być obsłużone przez placówki: „Żyto I” ponownie w Ołoboku pod Ostrowem Wielkopolskim, (gdyż wcześniej samolot z całym ładunkiem pod Nowymi Skalmierzycami rozbił się o budynek i spłonął) oraz przez placówkę „Fasola” w Grabie w pobliżu Czermina. Na obszarze dzisiejszego powiatu pleszewskiego w czasie okupacji niemieckiej dokonano dwóch zrzutów lotniczych. Tereny zrzutowisk były dobierane w pobliżu Prosny, ponieważ piloci kierowali się wzdłuż rzeki co ułatwiało im nawigację. 14 września 1943 roku z lotniska Tempsford w Anglii, które było jednym z najbardziej tajnych lotnisk w historii II wojny światowej wyleciał samolot Halifax JD -911 „Z”, który miał zrzucić materiały na placówkę „Groch I” 401 na terenie Turska, koło Pleszewa. Zadanie wykonano 15 września o godzinie 00:30. Dowódcą samolotu był kapitan Zygmunt Zbucki. Placówkę „Groch I” wyłoniono głównie z kadry rejonu Placówki AK Gołuchów o kryptonimie „Gronostaj”, podlegającej pod obwód Jarocin z dowództwem znajdującym się w Pleszewie. Komendantem obwodu był kpt. Bruno Nikoleizig, dowodzący też placówką odbiorczą „Groch I”, która sprawnie przyjęła zrzut i zakopała go w żwirowni, w pobliżu miejsca akcji. W odbiorze zrzutu uczestniczyło 25 żołnierzy AK, dalszych 12 brało udział potem w przewozie zdobyczy do magazynu w Pleszewie. Były tam 2 lekkie karabiny maszynowe typu Bren, 18 sztuk pistoletów maszynowych typu Sten, 21 pistoletów typu Colt z dużą ilością amunicji, 3 radiostacje, mapy, 40 granatów z zapalnikami, materiały wybuchowe z lontami i rakietnica. Łącznie waga sprzętu wojskowego wynosił 1200 kg. Ludwik Misiek po ukończeniu 17 lat, w października 1943, roku został przez ojca zaprzysiężony do AK i otrzymał pseudonim „Robert”. Wypełniał m. in. zadania kurierskie, między Inspektoratem Rejonowym Ostrów Wielkopolski, a obwodem Jarocin (Pleszew), ponieważ jako syn przedwojennego sierżanta 70 pp doskonale znał większość pleszewskich podoficerów, którzy stanowili trzon AK w Pleszewie. Obecnie mieszka w Poznaniu i jest wiceprezesem Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej OkręguWielkopolska. Po latach wspomina okres swojej działalności w AK: Jednym z pierwszych moich zadań było niezwłoczne udanie się do Pleszewa w celu przewiezienia rulonu map z zrzutu w Tursku od szefa wywiadu w obwodzie Jarocin (Pleszew) ppor. Jana Holki „Czarny” i przewiezienia tej cennej przesyłki do Topoli Małej w pobliżu Ostrowa Wielkopolskiego. Poruszałem się rowerem, w pierwszą stronę część trasy jechałem z białą opaską na ramie za siodełkiem, co było obowiązkiem dla Polaków w Kraju Warty. Po przebyciu Ostrowa, nikt już mnie nie znał i jechałem bez opaski, udając Niemca. Po dotarciu do Pleszewa zabrałem przesyłkę od ppor. Jana Holki i ruszyłem w drogę powrotną. W Sobótce napotkałem na patrol policyjny, zachowując spokój, pozdrowiłem policjantów mówiąc „guten tag”. Policjant zaskoczony niespodziewanym przejazdem rowerzysty, nie zdołał wydobyć z siebie głosu i tak do celu dojechałem szczęśliwie. Niezwłocznie przekazałem mapy i powiadomiłem o zorganizowanym przez Niemców w Sobótce punkcie kontrolnym. Wiadomość, którą przekazałem o patrolu policyjnym, była bardzo ważna, ponieważ chwilę później miano przewieźć samochodem ciężarowym z Pleszewa do Ostrowa dużą część broni z zrzutu w Tursku. Informacje, które przekazałem spowodowały, że transport jechał przez Raszków. Miesiąc po zrzucie w Tursku, 15 października 1943 roku, o godzinie 18.05 z lotniska Little Scoring w Anglii wystartował samolot Halifax LW -281 „W” do operacji mającej na celu zrzucenie materiałów na placówkę „Fasola” 802. Miejsce zrzutu zostało wyznaczone 14 kilometrów od ujścia Prosny do Warty w okolicach Grabu. Zadanie, niestety, zostało wykonane częściowo, ponieważ zrzucono tylko 6 paczek, bez 6 pojemników, gdyż zacięły się wyrzutniki. Samolot wylądował w Szkocji. Dowódcą załogi był kapitan Witold Paszkiewicz. Odbiorem zrzutu zajmowali się żołnierze z Placówki AK Czermin - kryptonim „Cielę” - przy pomocy kilku członków AK z Komendy Obwodu w Pleszewie. Oddział zabezpieczający zrzut liczył 23 żołnierzy (19 z Czermina 4 z Pleszewa). Dysponowali oni kilkoma pistoletami. Odebrane paczki natychmiast zostały zakopane na polu akcji, które rano zostało zabronowane w trakcie normalnych prac rolniczych. Niemcy, 16 października, rozpoczęli bezskutecznie przeczesywać teren zrzutu. Gdy ustały poszukiwania, 30 października, całą broń przewiózł kierowca niemieckiej ciężarówki st. sierż. Wacław Woźniak do magazynu AK w Pleszewie. Leszek Alankiewicz, obecnie mieszkający we Wrocławiu, wspomina swój udział w odbiorze zrzutu: Po południu, 15 października, 1943 roku otrzymałem rozkaz zaciągnięcia posterunku alarmowego przy lasku w Wieczynie od strony Gorzyc, od godziny 23.00 do 2.00 w nocy 16 października, lub do jednej godziny po ewentualnym przelocie samolotu nad polami majątku Grab. Otrzymałem wówczas po raz pierwszy od zastępcy komendanta pistolet typu parabellum i w razie ewentualnego pojawienia się Niemców od strony Wieczyna, czy Łęgu miałem dać wystrzałem sygnał ostrzegawczy. Około północy usłyszałem ciężki samolot od strony Robakowa, którego początkowo nie widziałem, a później zobaczyłem, jak nabierając wysokość, zrobił dużą pętlę nad Łęgiem, Wieczynem i Gorzycami. Około godziny 1 opuściłem posterunek. Rano otrzymałem zadanie obserwowania pól w okolicy folwarku Gorzyce, należącego do majątku Grab - czy Niemcy będą przeszukiwali teren, czego zresztą od tej strony nie zrobili – o czym zameldowałem. Wówczas jeszcze nie wiedziałem, że brałem udział w zabezpieczaniu zrzutowiska, na placówce odbiorczej „Fasola” na polach majątku Grab.
autor: Michał Kaczmarek
opis do zdjęcia: Halifax czterosilnikowy ciężki - bombowiec brytyjskich Królewskich Sił Powietrznych (RAF) okresu II wojny światowej. Był stosowany do celów patrolowych, a także do specjalnych zadań transportowych, w tym zaopatrywania ruchu oporu w okupowanych krajach i holowania szybowców transportowych, a także zwiadu meteorologicznego. Załoga zazwyczaj liczyła 7 ludzi (dwóch pilotów, mechanik pokładowy, nawigator – bombardier, radiotelegrafista, górny strzelec i ogonowy strzelec). Zrzutów w Tursku i Grabiu dokonano z tego typu samolotu.