reklama

Dariusz Grodziński: Jaki ma pomysł na prowadzenie Muzeum Ziemiaństwa w Dobrzycy?

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Dariusz Grodziński: Jaki ma pomysł na prowadzenie Muzeum Ziemiaństwa w Dobrzycy? - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
30
zdjęć

Dyrektor Muzeum Ziemiaństwa w Dobrzycy, Dariusz Grodziński, opowiada o planach na przyszłość

reklama
Udostępnij na:
Facebook
KulturaZmiana na fotelu szefa Zespołu Pałacowo-Parkowego w Dobrzycy miała miejsce w październiku zeszłego roku. Wiesława Kaczmarka zastąpił Dariusz Grodziński, mieszkaniec Kalisza. To on przez prawie dekadę kierował Centrum Kultury i Sztuki w Kaliszu, sprawował również funkcję wiceprezydenta Kalisza, a obecnie zasiada w miejscowej radzie miejskiej. Za osiągnięcia w dziedzinie kultury odebrał odznaczenie „Zasłużony dla Kultury Polskiej”. W rozmowie z naszym portalem opowiada, jak minęły mu pierwsze miesiące na nowym stanowisku w Dobrzycy i jaki ma pomysł na rozwój muzeum.
reklama

Obecnie dzieli pan życie między Kaliszem a Dobrzycą. Jak się to udaje?

Fantastycznie. Jako dyrektor Centrum Kultury i Sztuki w Kaliszu przez prawie dekadę dojeżdżałem do jednego z jego oddziałów - Pałacu Myśliwskiego Książąt Radziwiłłów w Antoninie - pokonując 40 kilometrów, a więc tyle samo, ile jest z Kalisza do Dobrzycy. Co prawda w Antoninie bywałem raz w tygodniu, a w Dobrzycy jestem codziennie. Jednak jazda drogą krajową jest bezpieczna i komfortowa. W trasie znajduję czas na refleksję i zapoznawanie się z nowymi pozycjami muzycznymi czy wysłuchanie ciekawego podcastu. W natłoku codziennych obowiązków często mi brakuje właśnie takich chwil. 

W Dobrzycy jest pan szefem muzeum, w Kaliszu - radnym miejskim. Łatwo łączyć pracę w samorządzie z dyrektorowaniem w oddalonych od siebie miastach?

reklama

Muszę dobrze gospodarować czasem i być asertywny w swoich decyzjach. Tworzę listę rzeczy do zrobienia, na której wprowadzam hierarchizację obowiązków. Chodzi o to, żeby wszystko miało swój czas i miejsce. Nierzadko trzeba coś przełożyć na kolejny dzień, ale wiem, że chociaż w późniejszym terminie - to i tak zostanie to zrealizowane.  

Od zawsze było w pana życiu miejsce na kulturę? 

Z kulturą związany jestem od zawsze. Szczególnie, jeśli chodzi o muzykę, którą nasiąkałem od kołyski. Mój tata - Lech Grodziński - jest muzykiem. I to utytułowanym, bo razem z zespołem Efekt (łączącym bigbit z hard rockiem - dop. red.) wygrywał Kameleony na festiwalu w Jarocinie oraz inne krajowe przeglądy. Sam też jestem muzykiem. W latach 90. próbowałem dorównać tacie i grałem w różnych składach w Kaliszu. Dekadę później zacząłem udzielać się jako aktywista społeczny, animator, współtwórca wydarzeń kulturalnych. Cały czas kręciło się to wokół muzyki. Zawodowo zaś działałem w branży finansowej. W 2006 roku zostałem najmłodszym radnym w Kaliszu i to były moje pierwsze szlify w samorządzie oraz początek nauki pracy w instytucjach publicznych. W kolejnej kadencji mianowano mnie zastępcą prezydenta Kalisza do spraw edukacji, kultury i sportu. Potem była już praca w Centrum Kultury i Sztuki w Kaliszu. Przez ostatnie 15 lat bardzo dużo się uczyłem i chłonąłem wiele dziedzin sztuki - od współczesnych i awangardowych sztuk wizualnych po folklor. Kiedyś nie powiedziałbym, że tradycja ludowa tak mnie zauroczy i będzie sprawiała przyjemność, ale nauczyłem się jej i teraz jestem jej wiernym fanem.  

reklama

W Centrum Kultury i Sztuki w Kaliszu zdobył też pan doświadczenie inwestycyjne. 

Prowadziłem dwie duże inwestycje na obiektach zabytkowych. Pierwszym był kompleksowy remont pałacu w Antoninie w latach 2017-2018. Dostrzegłem pewne symptomy świadczące o tym, że drewniana konstrukcja pałacu może być zagrożona. Ekspertyzy potwierdziły moje obawy. Cały pałac został rozebrany i odrestaurowany. Druga z inwestycji to generalny remont wnętrz Centrum Kultury i Sztuki w Kaliszu przy Łaziennej. Wymieniliśmy m.in. infrastrukturę oświetleniową i nagłośnieniową, przez co słyszę teraz, że to jeden z najlepiej wyposażonych ośrodków kultury w Polsce. Dzięki zamontowaniu windy udało mi się poprawić dostępność tego obiektu dla osób z niepełnosprawnościami ruchowymi. Teraz mój następca wyremontuje elewację i plac. To nie były łatwe realizacje, ale przyniosły świetne efekty.

reklama

Co zastał pan w Dobrzycy? Znał już pan to miejsce wcześniej?

W pałacu w Dobrzycy bywałem w dzieciństwie, na przełomie lat 80. i 90. Odwiedzałem go również podczas uroczystości, na które byłem zapraszany jako dyrektor Centrum Kultury i Sztuki w Kaliszu. Jednak w tych czasach nie trzeba być na miejscu, żeby je poznać, więc obserwowałem poczynania dobrzyckiego muzeum w sieci i widziałem, że dzieje się tam sporo ciekawych rzeczy, a sam kompleks jest unikalny, wymagający sporo troski i pietyzmu. Wiedziałem, że instytucja jest w przededniu ogromnej inwestycji polegającej na rozbudowie oranżerii. 

Jej dokończenie to główne zadanie, jakie postawiono przed panem jako nowym dyrektorem. 

W czerwcu zeszłego roku ówczesny dyrektor muzeum, Wiesław Kaczmarek, poinformował załogę i organizatora o konieczności przerwania jego misji. Departament kultury województwa wielkopolskiego stanął przed dylematem, jak w krótkim czasie znaleźć dyrektora, który zapewni realizację wszystkich rozpoczętych procesów i zarazem, w tej dość trudnej sytuacji inwestycyjnej, nie będzie eksperymentem kadrowym, tylko sprawdzonym w boju menadżerem. W lipcu zagadano mnie o to po raz pierwszy, ale odruchowo stroniłem od zmiany. We wrześniu dostałem propozycję wręcz nie do odrzucenia - w dobrym tego słowa znaczeniu. Stwierdziłem, że przejście do Dobrzycy to dobry czas na zdobycie kolejnego doświadczenia, a także źródło nowej energii i inspiracji. Dostałem trzy dni do namysłu, ale właściwie już pod koniec rozmowy czułem ekscytację nową perspektywą. 

reklama

Szybko pojawiły się schody. Remont oranżerii musiał zostać przerwany, potrzebne były dodatkowe środki. 

W oszacowaniach projektowych poziom wód gruntowych był oznaczony na określonej głębokości od 8 do 10 m, w zależności od miejsca odwiertu, a wszystkie elementy konstrukcyjne były zaplanowane na 12-13 m, aby osadzić je na warstwach gruntu już nieprzepuszczającego wody. Okazało się, że było to niewystarczające oszacowanie, bo w jednym miejscu woda sięga ponad dwa razy głębiej. Jednak absurdem byłoby stawiać ściany kondygnacji podziemnej tak głęboko. Musieliśmy więc kompletnie zmienić spojrzenie na tę inwestycję i zastosować inną technologię, co wymagało przeprojektowania wielu rzeczy, uzyskania kolejnych zgód i zdobycia dodatkowych pieniędzy. To były trzy miesiące intensywnej pracy, w dużym napięciu emocjonalnym i czasowym. Na szczęście udało się to wszystko technologicznie, proceduralnie i finansowo przeprowadzić do końca. Bardzo cieszę się, że z końcem lutego wykonawca wrócił na budowę i od tej pory inwestycja - opiewająca na około 12 milionów złotych - realizowana jest bez większych zakłóceń. Przed nami jeszcze około roku prac budowlanych, a potem - aranżacyjnych i wykończeniowych. Dlatego szacuję, że oranżeria zostanie oddana do użytku w połowie 2027 roku.  

Wielu mieszkańców gminy Dobrzyca, ale nie tylko, zastanawia się, czy po remoncie, tak jak dawniej, będzie można ją wynajmować i organizować w niej prywatne przyjęcia. 

Nie sądzę. Na pewno nie wpisuje się to w moją wizję programową. To będzie na wskroś nowoczesny, naszpikowany techniką obiekt muzealny spełniający najwyższe standardy ekspozycyjne. Za sprawą urządzeń będziemy mogli zarządzać poziomem temperatury, wilgotności czy stopniem naświetlenia ekspozycji. Inwestujemy ogromne środki, żeby była to odpowiednia przestrzeń dla sztuki i historii. Być może znajdzie się tam miejsce na naukę, konferencje i wydarzenia kulturalne, jak na przykład kameralny koncert. Jednak trudno będzie je wygospodarować na funkcje prywatne i komercyjne. Zresztą nie po to angażuje się pieniądze podatników.

Historia, sztuka i edukacja spotykają się w realizowanym właśnie przez muzeum projekcie „Muzyka Trzech Wieków”. 

Jestem bardzo dumny z tego projektu, to mój autorski pomysł. Poprzedni dyrektorzy odegrali kluczową rolę, jeśli chodzi o inwestycje i renowacje tego miejsca, a także w wymiarze historycznym i naukowym, budując silną pozycję muzeum w kontekście badań nad ziemiaństwem. Mój cel to wkomponowanie w ten wyjątkowy zespół pałacowo-parkowy żywej kultury i wydarzeń artystycznych. Organizowałem koncerty jazzowe, festiwale chopinowskie, spektakle teatralne czy wydarzenia folklorystyczne. Te doświadczenia w znacznym stopniu ukształtowały moje podejście do kultury, jednak dobrzyckie muzeum, będące świątynią sztuki oraz historii, wymaga czegoś innego. Projekt „Muzyka Trzech Wieków” ma przede wszystkim na celu prezentację muzyki klasycznej w kameralnych przestrzeniach. Zależało mi na tym, by program koncertów wpasował się w kontekst muzeum, zachowując równocześnie wysoką wartość edukacyjną i historyczną. To komplementarne działanie muzealnicze o charakterze artystycznym.

Dalsza część tekstu pod wideo

W interesujący sposób opowiedzieliście na przełomie jesieni i zimy o Stanisławie Wyspiańskim poprzez wystawę „Wszystkie miłości Wyspiańskiego”.  

Ten cudowny projekt został akurat przeze mnie odziedziczony. Przygotowały go kuratorki, Sylwia Majchrzycka i Kinga Olszewska, zatwierdził jeszcze dyrektor Kaczmarek, a więc wszedłem na gotowe. Jestem zafascynowany sposobem, w jaki opowiedziano tę historię, odebrałem z tego sporą naukę i inspirację na przyszłość. Dzięki temu świadomie wspierałem powstanie kolejnej wystawy - „Dziecko w rodzinie ziemiańskiej” i dalej twórczo programujemy najbliższą przyszłość wystawienniczą.

Są już pomysły na kolejne ekspozycje? 

Jest pula pomysłów, które chcemy realizować. Nadchodzącej jesieni pokażemy wystawę, której kuratorem będzie sam kierownik działu historycznego, czyli dr Stanisław Borowiak. Będzie to wystawa broni, ale nie służącej do celów wojskowych i myśliwskich, tylko do codziennego użytku osobistego. Niegdyś noszenie broni było na porządku dziennym - z różnych powodów. Pokażemy jej szeroki przekrój - od broni pojedynkowej, po służbową czy paradną.

Warto dodać, że dobrzyckie muzeum jest otwarte na różnorodne grupy zwiedzających. W ramach projektu „Pałac otwarty/ dostępny” zapraszacie do odwiedzin osoby z niepełnosprawnościami. Organizujecie „sensoryczne soboty” i „migane niedziele”, a od września - dostosowane do ich potrzeb warsztaty historyczno-przyrodnicze. 

Jesteśmy jedynym pomnikiem historii w południowej Wielkopolsce i również jedyną instytucją kultury w regionie, która organizuje takie zajęcia. Niestety, z uwagi na zasady ochrony zabytków mamy kłopot z zapewnieniem dostępności naszego muzeum dla osób z dysfunkcją narządu ruchu - ponieważ nie możemy zamontować w środku czy na budynku widny, ani specjalnej platformy. Tu dostępność ruchową zapewni dopiero oranżeria. Teraz wychodzimy jednak naprzeciw osobom z dysfunkcją wzroku i słuchu. Sobotnie zajęcia prowadzone są z pomocami sensorycznymi (tyflografikami m.in. elementów wyposażenia pałacu, polichromii, fauny, flory parku), a niedzielne - z tłumaczeniem na język migowy. Rozpoczęcie projektu „Pałac otwarty/ dostępny” poprzedziły szkolenia pracowników muzeum. Uczyliśmy się, jak opowiadać deskrypcyjnie, gdy osoba ma przed sobą tyflografikę i chce, będąc całkowicie niewidomą, „obejrzeć” dłońmi nasze przestrzenie. Chodziliśmy również oślepieni opaskami po pałacu, poruszając się z laską i przewodnikiem. Potem dzieliliśmy się doświadczeniami, żeby jak najlepiej przygotować się do zbliżających się wizyt.

Jaką rolę Muzeum Ziemiaństwa w Dobrzycy ma pełnić w przyszłości dla Ziemi Pleszewskiej i regionu? 

Chciałbym, żeby zespół parkowo-pałacowy odgrywał coraz wyraźniejszą rolę ogólnopolską. Szczególnie zależy mi na utrzymaniu poziomu i zasięgu dyskursu naukowego i historycznego. Kiedy rozmawiam z historykami - z naszego muzeum oraz tymi z zewnątrz - wszyscy dostrzegają pewną lukę pokoleniową, która pojawiła się, jeśli chodzi o historyków specjalizujących się w tematyce ziemiaństwa. Są coraz starsi profesorowie, a brakuje doktorantów. Dlatego chciałbym, żeby nasze muzeum inspirowało, było ośrodkiem, które będzie oddziaływało na całą Polskę, na wszystkie jednostki naukowe, inspirując, że warto w tej historii się specjalizować. Chcemy dawać ku temu przestrzeń i instrumenty pomocne w karierze naukowej. Poza tym chciałbym, żeby wszyscy mieszkańcy nie tylko powiatu pleszewskiego, ale południowej Wielkopolski, zobaczyli w muzeum prężny ośrodek kultury, pomnik historii, który nie jest zimnym, marmurowym pomnikiem, ale żywym organizmem. Żeby ludzie korzystali z naszej oferty i weszli z nią w interakcję - komentowali, rozmawiali z nami - dzięki czemu jeszcze lepiej będziemy kształtowali ją w przyszłości. Dodałbym do dobrze wypromowanego już hasła: „Muzeum w Dobrzycy to miejsce, gdzie historia spotyka się z naturą”, drugi wers: „a sztuka wybrzmiewa doniośle, i ludzie tłumnie się gromadzą”. To budowanie przyszłości na fundamencie przeszłych już dokonań. 

Ma pan przepis na to, jak zachęcać ludzi do poszerzania swojej wrażliwości na nowe obszary w kulturze i sztuce?

Niczym w kulinariach trzeba stwarzać ludziom możliwość poznawania nowych smaków. Konsekwentnie realizować pozycje programowe, bardzo cierpliwie ich zapraszać i czekać wierząc, że z każdym wydarzeniem krąg odbiorców się będzie poszerzał. Każdy kto zasmakuje czegoś nowego, lubi do tego później powrócić. Uważam, że właśnie na tym polega edukacja w kulturze - stwarzaniu możliwości, inspirowaniu, zapraszaniu i pilnowaniu, żeby poziom oferty był taki, że po pierwszej wizycie chce się zostać na dłużej. Nie jesteśmy od schlebiania gustom, tylko od ich kształtowania, a także od zaspokajania ważkich potrzeb duchowych i artystycznych społeczeństwa.

Jakie ma pan marzenia związane z muzeum?

Bardzo bym chciał pokazać ten pomnik historii całemu światu. Myślę tutaj o umożliwieniu, za pomocą najnowszych technologii, spaceru wirtualnego po wnętrzach pałacu i zakamarkach parku. Z pełną bazą wiedzy, podaną w atrakcyjny, awangardowy sposób, z użyciem najnowszych algorytmów i sztucznej inteligencji. A do tego trzeba mieć pieniądze na wypromowanie tego narzędzia, tak, żeby każdy, jeżeli w kręgu jego zainteresowania leży tematyka historyczna, mógł łatwo, z dowolnego zakątka na Ziemi, zwiedzić nasze muzeum. 

Ile osób odwiedza rocznie Muzeum Ziemiaństwa w Dobrzycy?

W 2024 roku muzeum w Dobrzycy sprzedało 6 000 biletów na organizowane wydarzenia, a teren zespołu pałacowo-parkowego odwiedziło 20 000 osób.

- Liczymy na to, że dzięki nowym pozycjom repertuarowym frekwencja w muzeum będzie z roku na rok coraz wyższa – mówi Dariusz Grodziński, dyrektor Muzeum Ziemiaństwa w Dobrzycy. 

reklama
WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo