Spotkanie poprowadziła dyrektorka biblioteki - Zuzanna Musielak-Rybak. Pytała Jakuba Żulczyka m.in. o jego początki.
- Wychowywałem się na wsi, w mieszkaniu nauczycielskim, ponieważ moja mama pracowała w szkole. Jako dziecko nie miałem się z kim bawić, bardzo dużo czasu spędzałem sam, szybko nauczyłem się czytać i pisać. Książki interesowały mnie jako przedmioty, było ich dużo, bo czytali: mama, tata, babcia i ciotki. Bardzo ciekawiło mnie pismo „Nowa Fantastyka”, fascynowały tytuły zawartych w nim artykułów, których nie rozumiałem, czy zbitki słów, jak „mechaniczna pomarańcza”. Czułem jakby były zaproszeniem do niesamowitego świata, do którego dostanę się, gdy dorosnę, bo będę już wtedy je rozumiał - opowiadał Jakub Żulczyk.
Jako dziecko pisał już też bajki i opowiadania.
- Pisanie to była jedyna umiejętność, której byłem zawsze pewien, która ratowała mi często tyłek w szkole - wyznał pisarz.
Na studiach Żulczyk zaczął publikować swoje opowiadania w magazynie „Lampa”, co poskutkowało propozycją napisania książki. W 2006 roku, nakładem cenionego wydawnictwa Lampa i Iskra Boża, ukazała się jego debiutancka powieść pod tytułem „Zrób mi jakąś krzywdę… czyli wszystkie gry video są o miłości”.
- Paweł Dunin-Wąsowicz (założyciel wydawnictwa - dop. red.) mówił mi, że bardziej prawdopodobne jest to, że nie odniosę takiego sukcesu jak Dorota Masłowska (która wydała „Wojnę polsko-ruską…” w Lampie i Iskrze Bożej - dop. red.), nie sprzedam stu tysięcy egzemplarzy, nie zarobię kupy kasy, nie dostanę felietonu w „Przekroju”. Podkreślał jednak, że chce mnie wydać, bo we mnie wierzy. Jego podejście było bardzo cenne. Ostatecznie mój debiut sprzedał się w trzech tysiącach egzemplarzy, ale otworzył mi wiele drzwi i dzięki kolejnym współpracom ustawił moje życie zawodowe - podkreślał Żulczyk.
Z czasem zaczęto nazywać go „głosem pokolenia”. Największą popularność przyniosła mu wydana w 2014 roku książka „Ślepnąc do świateł”. Pisarz zaznaczał w Pleszewie, że ukazany w niej obraz Warszawy był efektem podglądania przez niego zakamarków stolicy; nie opisywał tego, jak wyglądała jego codzienność. Łukasz Orbitowski polecił mu zmienić imię głównego bohatera - dilera, który według początkowej koncepcji miał nosić imię Żulczyka.
- Podkreślał, że będę do końca życia pytany o to, czy handlowałem narkotykami - mówił pisarz.
Bardzo szybko sprzedano prawa do ekranizacji powieści. Ta miała premierę w 2018 roku w HBO i przysporzyła autorowi jeszcze więcej czytelników. W serialu „Ślepnąc od świateł”, do którego scenariusz pisał sam Żulczyk, główny bohater - zgodnie z pierwotnym tekstem - ma na imię Kuba, przez co przez niektórzy, jak mówił sam gość biblioteki, mogą koloryzować jego biografię. Pod koniec zeszłego roku ukazała się kontynuacja „Ślepnąc od świateł” czyli powieść „Dawno temu w Warszawie”. W 2023 roku ogłoszono, że pisarz sprzedał łącznie milion egzemplarzy swoich dzieł.
Po spotkaniu Żulczyk chętnie podpisywał książki czytelników i pozował z nimi do zdjęć. Komplementował wygląd pleszewskiej biblioteki i wyraził nadzieję, że zwiedzi ją kolejnego dnia.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.