Paulina Konowrocka – mieszkająca w Choczu wokalistka zespołów Monroe i Protus. Obdarzona niezwykłym talentem. Jej silny głos jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych w naszym powiecie. Osobowość sceniczna i wulkan energii. Na co dzień pracuje w Miejsko-Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej w Pleszewie. Uczy też młodzież wokalu.
Miłość do muzyki towarzyszy Paulinie Konowrockiej właściwie od zawsze. Jak sama mówi, gdy sięga pamięcią wstecz widzi rodzinne spotkania, śpiewy i wujka przygrywającego na gitarze. - Muzyka to moja pasja od dzieciaka. Pierwsze kroki stawiałam w kościele, gdzie śpiewałam razem z mamą, siostrami, kuzynkami i ciocią. Później wiadomo chór w podstawówce, w liceum. Śpiewałam w grupie sopranów – opowiada pani Paulina. I dodaje. – Jestem też wdzięczna władzom gminy Chocz, na czele z radną Małgorzatą Wróblewską, która wysłała mnie na prywatne zajęcia wokalu do Michała Koniecznego.
Pierwszy duży krok
Współpraca z Domem Kultury w Pleszewie pozwoliła wokalistce rozwinąć skrzydła. – Późno, bo miałam 17 lat. Pamiętam, że byłam na festiwalu piosenki poetyckiej, a w jury siedział Krzysztof Półtorak z domu kultury. Nie zapomnę jego miny jak śpiewałam. Na tym festiwalu zajęłam pierwsze miejsce. A niedługo potem koleżanka zaproponowała mi żebym poszła z nią do DK – wspomina Paulina Konowrocka. Tam rozpoczęła się mozolna nauka śpiewu, kontroli dźwięku i szukania swojej muzycznej drogi. - Krzysztof Półtorak wiele mnie nauczył. Powtarzał: „dziewczyno zastanów się, zaśpiewaj to delikatniej. Dobrze brzmisz w dołach”. Dzięki niemu polubiłam swoje niskie dźwięki – przyznaje wokalistka. I dodaje. – Później pojawił się zespół „No comments”, gdzie śpiewaliśmy covery. To doświadczenie wiele ją nauczyło, między innymi śpiewu w dwugłosie, co nie jest łatwą sztuką. - Nauczyłam się szukać innej linii melodycznej, wymyślać swoje rzeczy. Bardzo mnie to rozwinęło – przyznaje z uśmiechem.
Więcej na temat Pauliny Konowrockiej i jej pasji przeczytasz w aktualnym, świątecznym numerze "Życia Pleszewa".