Dołożyć burmistrzowi stówkę – proponuje szef chockiej rady, Jan Woldański.
Ale nie tak szybko... - Wola ludu! – woła Woldański. Koleżanka Małgorzata Wróblewska przywołuje go do porządku. - E, panie prezesie, nie rozpędzaj się. A Ewa Wojciechowska dorzuca: Jakbyśmy mieli dołożyć 500, to byśmy dołożyli, ale 100? To po co? Na koniec jest jednak pojawia się dobra rada. Jaka?
Jak kraj długi i szeroki kolejne samorządy muszą obniżać pensje swoich włodarzy. Tak chciał prezes z Nowogrodzkiej, tak więc musi być. A burza rozpętała się po tym jak była premier - Beata Szydło - przyznała sobie i sowim ministrom wysokie nagrody, nawet po 80 tys. zł. Lud się wkurzył, słupki PiS-u poszły w dół. I trzeba było reagować. Jarosław Kaczyński zarządził więc obniżkę pensji dla posłów i samorządowców. Lud udało się zadowolić. Polityków już mniej. No i zaczęło się.
Informowaliśmy już o zmianach w pleszewskim starostwie. Jego szef – Maciej Wasielewski – będzie zarabiał teraz o 1.000 zł mniej – czyli 10.600 zł. Po staroście nadszedł czas na burmistrza Chocza. Tutaj obciąć za bardzo nie było co. Powód? - Burmistrz nie miał maksymalnego wynagrodzenia. Propozycja jest więc taka, żeby wynagrodzenie zostało na dotychczasowym poziomie: zasadnicze 4.600 zł, funkcyjne 1.900 zł i dodatek specjalny 2.432 zł – wylicza jego zastępczyni - Magdalena Marcinkowska. I dodaje. - I to się zgadza z tymi wszystkimi nowymi stawkami. Czyli tymi podyktowanymi w samej stolicy. A więc wszystko ładnie i zgodnie z wytycznymi prezesa rządzącej partii. Ale wśród radnych pojawił się pewien pomysł.
Skoro burmistrz i tak zarabia mniej, niż pozwala prezes, to może warto mu dołożyć? – Ale tam za bardzo nie ma co dołożyć, bo podstawy maksymalnie może mieć 4.700 zł, a ma teraz 4.600 zł – skrupulatnie liczy słupki radna, Anna Koniewicz-Kruk. Czyli ewentualnie dorzucić można „stówkę”. Szef rady - Jan Woldański - jak najbardziej jest „za”. I mówi: Wola ludu! Ale i głos sprzeciwu się pojawia. - E, panie prezesie, nie rozpędzaj się. Wola ludu, jakiego ludu? – przywołuje go szybko do porządku radna, Małgorzata Wróblewska. A Ewa Wojciechowska dorzuca: Jakbyśmy mieli dołożyć 500, to byśmy dołożyli, ale 100? To po co? Na koniec jest pojawia się dobra rada dla burmistrza. Bo okazuje się, że można przechytrzyć nawet samego prezesa z Nowogrodzkiej, i to jego własną bronią. – Niech se burmistrz „500 plus” zrobi – podpowiada radny, Jan Kostanowicz. Czy włodarz skorzysta z rady?