Mieszkanki dobrzyckiego rynku: Florentyna Świerzbinowicz oraz Urszula i Maria Lasocińskie, wkroczyły do Ratusza, zerwały niemieckie flagi, zniszczyły portret Hitlera i przywróciły na miejsce polskiego orła. Wydarzenia te nazywane często powstaniem dobrzyckim rozegrały się w pierwszych dniach września 1939 roku, kiedy to niemieckie wojska napadły na nasz kraj. Dlatego też członkowie Towarzystwa Miłośników Ziemi Dobrzyckiej chcieliby uhonorować lokalnych bohaterów z czasów II wojny światowej. – Bo pamięć o tym zanika - argumentuje Kazimierz Balcer, prezes TMZD.
W 1939 roku Dobrzyca leżała 35 km od granicy niemieckiej. I kiedy we wrześniu wojska niemieckie napadły na nasz kraj – dość szybko wkroczyły na ziemię dobrzycką. - Już 5 września zmotoryzowana kompania wojsk niemieckich zajęła miasto i władzę nad nim przekazała amstkomisarzowi - Herbertowi Laube – opowiadał ostatnio na sesji Bartłomiej Rogala. Oczywiście mieszkańcy okolicznych miejscowości nie pozostali bierni wobec tych wydarzeń. - Na wieść o zajęciu Dobrzycy 6 września postanowili odbić ją z rąk niemieckich – przypominał radny.
Kim byli owi śmiałkowie? Okazuje się, że to mieszkańcy pobliskich Witaszyc, członkowie polskiej straży porządkowej, pod dowództwem st. wachmistrza Franciszka Sameli. - Wjechali do naszej miejscowości od strony ul. Cmentarnej i wraz z przyłączającymi się do nich polskimi mieszkańcami miasteczka, ruszyli w stronę rynku - przybliża tę historię Kazimierz Balcer, prezes Towarzystwa Miłośników Ziemi Dobrzyckiej. Celem ich ataku był Ratusz i stacjonujące w nim władze niemieckie. Doszło do wymiany ognia. Ciężko ranny został dowódca polskiego oddziału - Franciszek Samela.
Niestety, nasi rodacy musieli wycofać swoje siły. Franciszek Samela zmarł w Kutnie, w drodze do szpitala. Ale odniesiono pewien sukces. - Niemcy, przerażeni kontrakcją Polaków, również zaczęli uciekać. Herbert Laube zbiegł do zamieszkanego w większości przez Niemców - Koźmińca. Wykorzystując zaistniałe zamieszanie, mieszkanki dobrzyckiego rynku: Florentyna Świerzbinowicz oraz Urszula i Maria Lasocińskie, wkroczyły do Ratusza, zerwały niemieckie flagi, zniszczyły portret Hitlera i przywróciły na miejsce polskiego orła - opowiada Kazimierz Balcer.
Niemcy jednak szybko wrócili. A uczestnicy tych zdarzeń, nazywanych powstaniem dobrzyckim, spotkali się z licznymi represjami. Kilkoro spośród nich zostało skazanych na karę śmierci, wielu więziono w hitlerowskich katowniach. - Ci z kolei, którzy nie zostali złapani, byli poszukiwani i musieli ukrywać się przez cały okres wojny - mówi pan Kazimierz. Dlatego też TMZD, prosząc o pomoc radnego Bartłomieja Rogalę, apeluje do gminy o uhonorowanie uczestników tych wydarzeń poprzez zamontowanie tablicy pamiątkowej na froncie dobrzyckiego Ratusza.
Niestety, pamięć o powstaniu dobrzyckim zanika, coraz mniej osób zdaje sobie sprawę z tego, jak wyglądały pierwsze dni II wojny w Dobrzycy. - Jedynym miejscem, które o tych wydarzeniach przypomina, jest cmentarz parafialny w Witaszycach, gdzie na jednej z tablic zamontowanych na tamtejszym obelisku widnieje napis: Zginęli za Dobrzycę i wymienione są nazwiska witaszyczan poległych w wyniku opisanych wydarzeń - opowiada Kazimierz Balcer. Jak podkreślał z kolei radny Rogala, w przestrzeni Dobrzycy brakuje takiego miejsca, dlatego warto podjąć działania na rzecz upamiętnienia osób, które stanęły do walki zbrojnej. - Wypadałoby wręcz, abyśmy odwdzięczyli się tym osobom - apelował rajca. Jeśli konserwator zabytków udzieli zgody, gmina, co zadeklarował burmistrz Jarosław Pietrzak - podejmie kroki, aby taką tablicę na Ratuszu zamieścić.
Jedynym miejscem, które przypomina o tzw. powstaniu dobrzyckim, jest cmentarz parafialny w Witaszycach. - Tam na jednej z tablic zamontowanych na obelisku widnieje napis: Zginęli za Dobrzycę i wymienione są nazwiska witaszyczan poległych w wyniku opisanych wydarzeń – opisuje Kazimierz Balcer - prezes Towarzystwa Miłośników Ziemi Dobrzyckiej.