Większość z nas ma swoje cztery kółka. Coraz częściej w jednym domu jest kilku kierowców - a co za tym idzie - kilka samochodów. Na ponad 63 tys. mieszkańców powiatu pleszewskiego przypadało na koniec ubiegło roku blisko 73 tysiące pojazdów, z czego ponad 52 tys. Czym najbardziej lubią jeździć pleszewianie?
– Trudno konkretnie wskazać jedną markę, ale jeśli chodzi o droższe samochody - to BMW i Mercedes. Z tych tańszych można wskazać VW, peugeoty – mówi Renata Garsztka, szefowa wydziału komunikacji w pleszewskim starostwie.
Raport motoryzacyjny w powiecie pleszewskim. Co z tymi "gratami"?
Statystyki pokazują więc jasno, że z roku na rok aut w naszym powiecie przybywa. Jest ich nawet więcej niż samych mieszkańców. Najwięcej jest tych, których „metryka” wskazuje więcej niż 16 lat. Mało tego, w minionym roku pojazdów, które mają 26 lat i więcej było u nas ponad 17 tys. Czy to oznacza, że jeździmy głównie gratami?Okazuje się, że nie. Tych liczb, jak wskazują specjaliści, nie powinno się rozpatrywać wprost. Dlaczego? Otóż - wiele bardzo starych samochodów znajduje się w ewidencji, jednak nie są już eksploatowane. Jak zatem pozbyć się starego gruchota z podwórka? Wyjścia są dwa. Sprzedaż lub złomowanie.
– Kiedy oddajemy samochód na złom, dostajemy zaświadczenie o złomowaniu i z tymi dokumentami trzeba przyjechać do nas. 10 zł jest opłaty skarbowej i wydajemy decyzję o wycofaniu pojazdu z ruchu - tłumaczy Renata Garsztka.
Co jeśli po złomowaniu właściciel nie pojawi się wydziale komunikacji, bo np. zapomni?
- Stacja demontażu zgodnie z ustawą o recyklingu ma obowiązek wysłania nam takiego zaświadczenia. Wtedy wzywamy taką osobę o zwrot tablic i dowodu. Jeśli nie przyjdzie, to wyrejestrowujemy auto niejako z urzędu – tłumaczy urzędniczka.
Ustawodawca wprowadził ostatnio jeszcze jedną możliwość. Mianowicie tzw. czasowe wycofanie pojazdu z ruchu. W przypadku osobówek można to zrobić na okres od 3 do 12 miesięcy.
– Właściciel musi złożyć oświadczenie, że pojazd wymaga naprawy w związku z uszkodzeniem zasadniczych elementów nośnych konstrukcji. I to jest oświadczenie składane pod odpowiedzialnością karną – wyjaśnia naczelnik.
W przypadku samochodów ciężarowych powyżej 3.5 tony, ciągników samochodowych, pojazdów specjalnych i autobusów - okres wycofania z ruchu może wynieść od 2 do 24 miesięcy. Można go też przedłużyć nawet do 48 miesięcy.
- Przychodzi się do nas: oddaje tablicę rejestracyjną, kartę pojazdu i dowód rejestracyjny. Wówczas za te pojazdy nie płaci się podatku od środków transportu, ale również jeżeli chodzi o ubezpieczenie - płaci się tylko 5% wartości. A koszt wyrejestrowania na rok - to jest ok. 120 zł. Więc się opłaca – mówi Renata Garsztka.
Co wlewamy do baku w powiecie pleszewskim?
Najwięcej, bo ponad połowa samochodów osobowych „zameldowanych” w naszym powiecie - zasilana jest benzyną. To ponad 27 tys. Kolejnym najczęściej wybieranym paliwem jest olej napędowy, potem gaz. Popularne ostatnio hybrydy – jeszcze się u nas nie zadomowiły.
- Pewnie chodzi o to, że mimo wszystko są to drogie auta. I nie wszystkich na to stać. Ekologia, ekologią, ale zasobność portfela ma tutaj największe znaczenie – ocenia znawca tematu.
Po drogach powiatu pleszewskiego jeździ ledwie 25 tzw. elektryków, w tym 13 - to osobówki. Lokalnym pionierem w zakresie wykorzystania ekologicznych pojazdów napędzanych prądem było pleszewskie Przedsiębiorstwo Komunalne.
Powiększyło swoją flotę o trzy tego typu pojazdy w roku 2019. Jak przekonywał wówczas prezes miejskiej spółki - Grzegorz Knappe - to nie tylko ekologia, ale także oszczędności - 100 km można przejechać za ok. 10 zł. Samochody ładuje się dosłownie z gniazdka, trwa to ok. 3-4 godziny. Warto dodać, że właścicielom elektryków przysługują bezpłatne miejsca w strefie parkowania.
Jest drożej, a będzie gorzej?
Według raportu Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego SAMAR, import używanych aut w lutym tego roku zmalał o 9,9 proc. w porównaniu do lutego z zeszłego roku i jest najniższy od siedmiu lat. Eksperci twierdzą, że rynek stanął do góry nogami.Aut nowych nie ma, a używane drożeją i to w zastraszającym tempie. Powodem jest nie tylko utrudniony dostęp do tzw. saloników. Sytuację pogarsza inflacja, mniejsza oferta na rynku wtórnym oraz masowe kupowanie pojazdów w Polsce przez Ukraińców. Do tego dochodzi wojna w Ukrainie i niepewność ekonomiczna z nią związana.
Skutek? Kierowca, który kilka lat temu kupił auto z drugiej ręki, dziś odsprzeda je z zyskiem. Jak jest u nas?
- Wydaje mi się, że wojna nie ma z tym nic wspólnego, te ceny poszły w górę już zanim wybuchła. Ale rzeczywiście ceny aut używanych są zdecydowanie wyższe – mówi nam jeden z pleszewskich handlarzy autami.
I daje przykład. - Auto kiedyś sprzedane za 10.000 zł, teraz pójdzie za 12.000. Z czego to wynika jego zdaniem?
- Swego czasu kurs euro był wysoki, potem cena paliwa poszła w górę. Transport podrożał. To wszystko miało wpływ. Przez jakiś czas był też zastój ze sprzedażą nowych aut, dlatego ludzie rozglądali się z używanymi.
Efekt?
- Szukałem Forda Kugi – tak z 2019. Cena mnie powaliła. 100 tys. zł, a nawet więcej – mówi nam mieszkaniec powiatu.
ILE MAMY SAMOCHODÓW W POWIECIE PLESZEWSKIM? CO WLEWAMY DO BAKU? CZYM JEŹDZIMY? ILE LAT MAJĄ NASZE AUTA? ZOBACZ W GALERII
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.