Druhowie z OSP w Dobrzycy mają powód do dumy. Jednostka została wpisana do plutonu ratowniczego, wchodzącego w skład wojewódzkiego obwodu operacyjnego. – I może być dysponowana na teren całego województwa, a nawet kraju - przy większych zdarzeniach, czy kataklizmach - mówi Radosław Pawlaczyk - prezes OSP Dobrzyca. Ubolewa jednak, że coraz trudniej znaleźć młodych ludzi do tej zaszczytnej służby.
101 interwencji zaliczyli w ub. roku strażacy z OSP na terenie gminy Dobrzyca. - 90% wszystkich zdarzeń, to były małe zagrożenia w liczbie 64. Było też 9 wypadków drogowych i 3 wichury - wymieniał prezes dobrzyckiej OSP - Radosław Pawlaczyk. Większość działań ochotnicy podejmowali sami, państwowa straż czynnie w nich nie uczestniczyła. - Mieliśmy też w ubiegłym roku dwa zdarzenia śmiertelne: w Trzebowej - wypadek i w Strzyżewie - zatrzymanie krążenia - mówił Radosław Pawlaczyk. Najwięcej wyjazdów do zdarzeń odnotowali strażacy z Dobrzycy (85), potem z Sośnicy (9), z Koźmińca (7), z Galewa (3) i Karmińca (5).
Jednostka z Dobrzycy została wpisana do plutonu ratowniczego, wchodzącego w skład wojewódzkiego obwodu operacyjnego. - Zostało to podpisane aneksem do umowy Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego między burmistrzem a komendantem głównym PSP. Nasza jednostka może być dysponowana na teren całego województwa, a nawet kraju - przy większych zdarzeniach, czy kataklizmach - mówił prezes OSP Dobrzyca. Przy okazji dodał, że w przyszłym roku będzie składał wniosek o zwiększenie ekwiwalentu za działania ratownicze, ponieważ w tej chwili dobrzyccy ochotnicy mają najmniejszą stawkę w powiecie - 10 zł. - Ostatnio dowiedziałem się nawet, że pracodawcy odciągają ochotnikom dniówkę za nieobecność w pracy w czasie działań w OSP. Jak dniówkę mają 13 zł, a ekwiwalent - 10 zł, no to łatwo policzyć - opowiadał Radosław Pawlaczyk, dodając, że często w drodze na akcję zdarza się złapanie gumy w prywatnym aucie czy nawet jego uszkodzenie.
Radna Maria Ciesielczyk pytała, czy są chętni do OSP. - Na kurs podstawowy zgłosiło się z całej gminy 13 osób, ale tylko 6 go kończy. Kurs jest długi, dużo materiałów trzeba przyswoić w domu, ale są też praktyki - mówił Radosław Pawlaczyk. Dodał, że te sześć osób zasili szeregi ochotników, w tym dwie - w samej Dobrzycy. - Z nowymi osobami jest ogromny kłopot. Młodzi się nie garną, a o starszych nawet nie rozmawiamy – podsumował. Cieszy za to fakt, że każda jednostka otrzymała spore zaopatrzenie w ub. roku z resortu sprawiedliwości. - Na najbliższe lata planujemy zakupy raczej drobne, ale to też niestety kosztuje np. ubrania specjalne są nam potrzebne, koszarowe, radiostacje - wymieniał Pawlaczyk.