„Policja sesyjna” – takie określenie znalazło się w nowym statucie rady gminy Gizałki.
No i wywołało niemałe oburzenie. Uwagi miało dwóch rajców, którzy funkcję te będą pełnić również w kolejnej kadencji: Zbigniew Bachorski (startował z listy PiS) oraz Krzysztof Walendowski (Wspólnie dla gminy Gizałki, które wystawiło jako kandydata na wójta Przemysława Łyskawkę). Co im się nie odpowiadało? Ano właśnie zapis dotyczący uprawnień przewodniczącego rady, którego określono jako tzw. „policję sesyjną”. – Co to znaczy „policja sesyjna”? Jakie przewodniczący będzie miał prawo w związku z tym? – dopytywał radny Bachorski. I żartował: Jednego policjanta w radzie będziemy przecież mieć (jeden z nowych radnych Jacek Dąbrowski - jest zawodowym policjantem – przyp. red.)
Co więc kryje się pod sformułowaniem „policja sesyjna”? – Przewodniczący po prostu dyscyplinuje radnych, tak jak to było do tej pory, tu się nic nie zmienia. Będzie tak, jak było – tłumaczył wójt, Robert Łoza. Szybko dodał jednak, że jeżeli taka jest wola radnych, można określenie „policja sesyjna” z projektu statutu rady usunąć. No i tego właśnie chciał - Krzysztof Walendowski. – Razi to w oczy. Po co ta „policja”? Po co określenie „policja sesyjna”? Ostatecznie więc zapis zniknął, zanim na dobre się pojawił.