O ulicy Marcinkowskiego „Życie Pleszewa” pisało już kilkakrotnie. Nawierzchnia osławiona jest przez to, że jedyny do niej dojazd czy dojście wiedzie od „krajówki’, czyli DK nr 11 (chodzi o miejski odcinek obwodnicy).
Do redakcji „Życia Pleszewa” zadzwonił mieszkaniec, który wykazywał, jak jest tam niebezpiecznie, zwłaszcza dla osób, które muszą pokonywać odcinek, idąc „z miasta” do domów zlokalizowanych przy ul. Marcinkowskiego - na piechotę. - Nie ma tam chodnika i nie ma też pobocza od ul. Wojska Polskiego, przez środkowy pas dla skręcających w lewo. Czy nasze władze wiedzą, jak tam jest niebezpiecznie? A tamtędy dzieci chodzą do szkoły, starsze osoby jeżdżą rowerami… Sam stamtąd pochodzę i nie mogę patrzeć na to wszystko. Tam w końcu dojdzie do wielkiej tragedii! – mówi czytelnik „Życia Pleszewa”.
Kilka lat temu samorząd miejski pertraktował z poznańskim oddziałem Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w tej sprawie, i wówczas nie było możliwości zbudowania tam chodnika. Czy w ostatnim czasie coś się w tej materii zmieniło? To pytanie zadaliśmy Annie Bogacz, rzeczniczce MiG Pleszew.
Odpowiedź - w "Życiu Pleszewa".