Kościelna Wieś. Kandydat płakał na zebraniu

Już od pierwszych minut zebrania sprawozdawczo-wyborczego w Kościelnej Wsi III trwała kampania Stefana Maniewskiego. Sekretarz gminy Tatiana Stefaniak odczytała program spotkania. Kiedy zapytała się o to, czy uczestnicy zgadzają się z takim planem wstał Stefan Maniewski. Chciał, aby w nim znalazł się punkt: sprawozdanie rady sołeckiej. Tatiana Stefania przypomniała, że w programie jest już on zawarty. Najpierw sołtys Marian Kałużny poinformował uczestników o inwestycjach, jakie zostały zrealizowane w minionej kadencji zarówno w sołectwie, jak i w całej miejscowości. O głos poprosił ponownie Stefan Maniewski. Przyznał, że nie jest przewodniczącym rady sołeckiej (był natomiast Adam Musiał, który uczestniczył w zebraniu – przyp.red.)), ale to on jako członek przedstawi sprawozdanie. Opowiadał o swoim udziale w sesjach Rady Gminy Gołuchów. Zaznaczył, że to on wraz z Czesławem Durmanem aktywnie uczestniczyli w posiedzeniach. Nie omieszkał przypomnieć, że to on i Adam Musiał założyli komitet wyborczy i wystawili kandydata (Stefana Maniewskiego – przyp.red.) do rady gminy. – We własnym zakresie żeśmy to zrobili, żadnych pieniążków z żadnej partii nie wzięliśmy. Pieniążki i czasu nie liczyliśmy, wszystko zrobiliśmy charytatywnie – podkreślał. Przyznał, że miał świadomość, że wyborów ich kandydat nie wygra, ponieważ o mandat walczył z Tomaszem Pawlakiem z sołectwa I. – Zabrali nam Borczysko, żeby nas osłabić, bo gdyby Borczysko było u nas, to by nam się należał osobisty radny. I gdybyśmy wybrali pijaka czy dobrego, ale byśmy mieli swojego. A tak, teraz musimy się bić z Kolonią spod Kalisza – mówił Stefan Maniewski. Na zakończenie swojego wystąpienia nawet się popłakał. – Takie sołectwo osłabione, a dzisiaj widzę, ile tu jest ludzi – mówił łamiącym się głosem. Szerzej w „Życiu Pleszewa”. (abi)