- Ten obraz w pamięci - dziadek siedzący wraz z kolegami przy stole w domu - stoi mi przed oczami do dziś. Razem snuli opowieści - o powstaniu, o wojnie, o poległych kompanach - wspomina Zbigniew Serbiak z Czermina - wnuk Franciszka - powstańca wielkopolskiego.
Spotykamy się w domu pana Zbigniewa. Gdy wchodzę do salonu w oczy od razu rzuca mi się wydzielone miejsce na ścianie - z powstańczą szablą, dyplomem, odznaczeniem wojskowym i zdjęciem. - To właśnie mój dziadek - mówi mężczyzna - pokazując oprawioną w ramkę fotografię. Franciszek Serbiak - rolnik, dowódca plutonu karabinów maszynowych w kompanii średzkiej, powstaniec wielkopolski.
- Pamiątek po dziadku było swego czasu dużo więcej. Ale wie pan jak to jest. Babcia pożyczała, ludzie nie zawsze oddawali, coś się gdzieś zawieruszyło… To co pozostało i co mam w swoich zbiorach - staram się pielęgnować. By przetrwała pamięć o dziadku, pamięć o tym zrywie. Pamięć o nas samych - początkach odrodzonej po latach wolności - mówi mi pan Zbigniew.
- Tamci ludzie - i to trzeba podkreślić - byli wielkimi patriotami. I mówię tu nie tylko o moim dziadku - o wielu osobach - wielu właśnie z naszego regionu. Poszli by mieć wolną Polskę. Poszli, żebyśmy my żyli w wolnej Polsce - podkreśla.
Franciszek Serbiak urodził się 30 września 1895 r. w Wielkiej Kępie. - To malutka wioska w gminie Zaniemyśl - niedaleko Środy Wlkp.. Z opowieści wiem, że panowała wtedy straszna bieda. Jego dwaj bracia wyemigrowali do Stanów Zjednoczonych. Sam dziadek ukończył szkołę powszechną - właśnie w Zaniemyślu - i w wieku 17 również wyjechał za chlebem - w głąb Niemiec, by pracować w kopalni węgla - opowiada pan Zbigniew. Tam szybko zastała go wojna. - Został zweryfikowany do wojska i wcielony do armii niemieckiej. Jego kompania walczyła głównie na froncie zachodnim, we Francji - opowiada mój rozmówca.
Co ciekawe, na froncie Franciszek Serbiak walczył w tej samej jednostce co… przyszły wódz III Rzeszy, Adolf Hitler. - Służyli w różnych kompaniach, ale dziadek kojarzył go, wspominał go później w swoich opowieściach. Zresztą, wszyscy koledzy dziadka - gdy zbierali się na tradycyjne rozmowy - zawsze go o to wypytywali. I pamiętam, że już wtedy dziadek wspominał go jako wariata - jako strasznego krzykacza i choleryka - opowiada pan Zbigniew.
PEŁNĄ HISTORIĘ POWSTAŃCA Z GMINY CZERMIN MOŻESZ PRZECZYTAĆ W AKTUALNYM ŚWIĄTECZNYM WYDANIU "ŻYCIA PLESZEWA", KTÓRE MOŻNA NABYĆ TAKŻE ONLINE [KLIKNIJ TUTAJ]