Wzrost cen na rynku budowlanym daje się jednak samorządom mocno we znaki. Ale nie tylko.
- Zeszłoroczny koszt obsługi kredytu dla gminy wynosił 70 tysięcy złotych, w tym roku pierwszy kwartał - to już jest 70 tys. zł. Mieliśmy kredyty bardzo korzystne, ale mieszkaniec tego nie widzi, że to też ma wpływ na inwestycje, bo jeżeli teraz zamiast 70 tysięcy złotych, trzeba będzie zapalić 200 tys. zł, to gdzieś tych pieniędzy trzeba będzie poszukać – mówi wójt Sławomir Spychaj.
Czy przy tym tempie wzrostu cen gmina zrealizuje wszystkie zaplanowane w tym roku inwestycje?
- Stan naszych finansów jest w miarę stabilny, nie jesteśmy w złej sytuacji. Znamy swoje możliwości. Liczymy te pieniądze. Na ten moment wystarcza nam na inwestycje, ale jutro może się okazać, że jest inaczej – komentuje Spychaj.
Nie kryje, że sytuacja jest bardzo dynamiczna.
- Wiadomo, że może trzeba będzie gdzieś dołożyć i trzeba będzie tych środków poszukać. I to jest nasza obawa – przyznaje wójt Czermina.
Zastrzega jednak, że póki co gmina nie zamierza rezygnować z żadnych zaplanowanych inwestycji.
- Nie chcemy rezygnować z naszych pomysłów, bo nie robimy tego dla siebie, tylko dla mieszkańców. Nie chcemy doprowadzić do tego, że gmina będzie urzędem pocztowym, który tylko będzie przyjmował wnioski. To jest ostatnia rzecz do której jesteśmy powołani – deklaruje wójt Czermina.
Nie kryje jednak obaw.
- Przy zwiększonych wszystkich kosztach i mniejszych dochodach, możemy pewnego dnia zderzyć się z tym, że trzeba będzie powiedzieć, że np. rezygnujemy z tego odcinka drogi, bo nas nie stać, a coś innego będzie w danym momencie ważniejsze. Ważne jest wszystko, ale wtedy będziemy musieli zacisnąć pasa - tłumaczy Sławomir Spychaj.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.