10 pożarów traw w ostatnich dwóch tygodniach zanotowali strażacy powiatu pleszewskiego. - Wiosna nie zdążyła jeszcze u nas zagościć na dobre, a już rozpoczął się niebezpieczny i karygodny proceder wypalania traw – mówi sekc. Mariusz Glapa, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Pleszewie. Najgroźniejszy z pożarów miał miejsce w Szymanowicach, gdzie w wyniku nieostrożności zapaliły się zabudowania gospodarcze. Wypalanie suchych traw i pozostałości roślinnych może doprowadzić także do pożaru, który wymknął się spod kontroli. – W rozprzestrzenianiu ognia pomagają także powiewy wiatru. Wówczas pożar może przenieść się na pobliski las lub zabudowanie - zaznacza rzecznik straży.
Strażacy ubolewają nad faktem, że jadąc gasić pożary traw i nieużytków w tej samej chwili mogą być potrzebni do niesienia pomocy w innym miejscu, np. poszkodowanym w wypadku drogowym.
Wiele osób wypalając trawę czy krzaki nie zdaje sobie sprawy, że powoduje ona także ogromne szkody w świecie przyrody. – To prawdziwa katastrofa ekologiczna. W pożarach giną chronione cenne gatunki roślin. Łąki, brzegi rzek, zakrzaczenia i zadrzewienia śródpolne sa również miejscami życia ogromnej liczby gatunków owadów, są ostoją ptaków i zwierząt, które giną wraz z płonącą roślinnością. Poza tym pole czy łąka strawione ogniem potrzebują kilku lat na regenerację, by dawać takie plony jak przed pożarem – wyjaśnia rzecznik pleszewskiej straży. (saw)