„Niektórzy bezczelnie podjadają”. Tak o radnych wyraził się starosta pleszewski na ostatniej sesji. O co chodzi? O kanapki. W trakcie obrad zazwyczaj jest czas na kilkunastominutową przerwę. Wtedy na korytarzu przed salą posiedzeń przygotowany jest dla rajców i gości poczęstunek – kanapki, kawa i herbata. Sesja budżetowa nie trwała zbyt długo – bo jedynie dwie i pół godziny, co – jak na obrady radnych powiatowych - daje całkiem przyzwoity wynik. Przewodniczący Mirosław Kuberka nie zarządził więc tym razem przerwy.
Już pod koniec obrad na korytarz wyszedł radny Mieczysław Kołtuniewski. Gdy wrócił, stwierdził: Pani przewodniczący, obsługujący kanapki mówią, że pan nie zrobił przerwy i mają problem z kanapkami. Taki telefon miałem. Nie wiem, czy te kanapki będą na wynos pakowane. Inny radny – Marian Walczak – widocznie był już głodny – ponieważ stwierdził: Ja też miałem taki telefon. Wszystkich uspokoił przewodniczący: Nie dla kanapek tu przychodzimy. Marian Walczak nie wygrał jednak ze swoim głodem i opuścił salę. Po chwili pojawił się z pełnymi jeszcze ustami i uśmiechem zadowolenia na twarzy. Posiedzenie niebawem dobiegło końca, a wtedy już wszyscy mogli skorzystać z bufetu.
(pg)