Dzisiaj weszły w życie nowe przepisy dotyczące badań technicznych samochodów.
Płaci się od razu na wjeździe 100 zł i rozpoczynają kontrolę, która natychmiast ma odzwierciedlenie w systemie CEPiK, bo diagnosta musi zaznaczyć przeprowadzenie badania. Jeśli badanie jest negatywne, informacja o usterce trafia do systemu, a właściciel pojazdu ma dwa tygodnie na usunięcie uchybień.
Każda kolejna wizyta w Okręgowej Stacji Kontroli Pojazdów to przynajmniej dodatkowe 20 zł. Pomysłodawcy nowych rozwiązań chcieli zlikwidować zjawisko tzw. pielgrzymek od stacji do stacji w celu uzyskania pieczątki.
"Gazeta Prawna” informuje, że w Niemczech, okresowego badania technicznego samochodu nie przechodzi co szósty pojazd, a w Polsce... co pięćdziesiąty. Powód? W polskich warsztatach diagnostycznych znacznie przychylniej podchodzi się do usterek. Nie jest żadną tajemnicą, że po naszych drogach jeździ bardzo dużo samochodów, których stan techniczny pozostawia wiele do życzenia. Nowe przepisy mają też i przede wszystkim - podnieść bezpieczeństwo na naszych drogach.
OSKP i zwykłe stacje nie będą już kontrolowane przez starostów jak do tej pory. Nadzór nad jednostkami będą miały od teraz władze centralne, a konkretnie Transportowy Urząd Techniczny.
Obowiązkowe stawki za badanie techniczne pojazdów pozostają bez zmian - 99 zł za auto, 63 zł za motocykl (mają się zmienić dopiero w 2018 roku). W przypadku negatywnego wyniku kontroli, właściciel ma 14 dni na dokonanie niezbędnych napraw i ponowne zgłoszenie się do diagnosty. Koszt ponownego badania wyniesie od 13 do 36 zł, w zależności od rodzaju usterki. Zwykle jest to około 20 zł.