Kim są? Jak wygląda ich praca? Kulisy zawodu ratownika medycznego przybliżyli nam jakiś czas temu: Dariusz Tomczak, Piotr Kramarczyk i Witold Szymczak.
Powołanie
Witek ukończył szkołę zawodową jako blacharz samochodowy, potem technikum mechaniczne, studium medyczne i licencjat z ratownictwa medycznego. Piotr po technikum w zawodzie mechanik obróbki i skrawania skończył studium medyczne. Darek skończył technikum rolnicze. Potem studium medyczne. Zaczynał karierę jako sanitariusz i mdlał na widok krwi. Dziś – z wykształcenia ratownicy medyczni – ratują ludzkie życie.
Obrazy
Przemoc, choroby, śmierć i ludzkie tragedie - to codzienność ratowników medycznych. I te obrazy.
Zostają w głowach na całe życie. Nie można się od nich uwolnić – przyznają zgodnie.
Witek do końca życia nie zapomni wypadku z udziałem 12-letniego chłopca.
Zajeżdżamy na miejsce. Środek pola. Facet wymachuje rękami. Biegniemy przez ściernisko. Patrzę a tam dziecko w siewniku. Otwieram klapę. Dziecko, krew. Ręka wkręcona. Trzeba było odcinać jej fragment , żeby go wydostać. Z tym wszystkim pakujemy go do karetki – mówi. - Zamykam oczy i ciągle to widzę – dodaje.
Każdy z nich ma takie historie.
To było kilka lat temu. Pamiętam to do dziś i nie mogę się od tego uwolnić. Dziecko spłonęło w aucie. Matka zdążyła wysiąść, samochód zajął się ogniem i malucha nie dało się wyciągnąć. Koszmar – opowiadał nam Piotr.
Zmory
Najbardziej boją się zdarzeń z udziałem dzieci.
Zgłoszenie. Dyspozytor mówi, że dziecko jest nieprzytomne. Biegniemy z kolegą po schodach na trzecie piętro. Na drugim słyszę płacz. Ufff. Ulga płacze, a więc żyje – opowiadał nam Darek.
Największą zmorą są jednak pijani i osoby pod wpływem środków odurzających. Takie osoby są często pobudzone i nie panują nad sobą.
Miałem takie zgłoszenie. Pacjent cały czas krzyczał do mnie „Zabije cię smoku!”. Musiałem na nim leżeć w karetce, żeby nam wszystkiego nie pozrywał. Ledwo dałem radę – wspominał Darek.
Miejsca
Wchodzą do miejsc, do których „normalny” człowiek nie odważyłby się nawet zajrzeć. A do obrony mają tylko torbę medyczną.
Jest takie miejsce koło Taczanowa, gdzie metę mają bezdomni. Tam wchodząc trzeba patrzeć pod nogi. Jest dosłownie wszystko. Torby medycznej nie ma gdzie postawić – opowiadał nam Witek.
Pocięta twarz, złamana ręka, zniszczony sprzęt, uszkodzona karetka.
To się dzieje. Kiedyś miałem takiego psychicznie chorego, któremu musiałem przytrząsnąć rękę szufladą, bo trzymał już nóż i chciał zamachnąć się na lekarza stojącego obok – wspominał Darek.
Filmik
Czas jest ich największym przeciwnikiem.
Mózg umiera w ciągu 4 minut w nagłym zatrzymaniu krążenia. Dlatego tak ważne jest, aby świadkowie zdarzenia, podejmowali pierwszą pomoc zanim dotrzemy na miejsce – mówił wówczas Witek.
Nieuzasadnione wezwania to codzienność. Gorączka, ból palca od tygodnia, czerwone oczy, a nawet miesiączka.
Ludzie myślą, że wzywając pogotowie ominą kolejki u specjalistów, czy lekarza rodzinnego a prawda jest taka, w tym czasie może gdzieś w drugim końcu powiatu umierać człowiek, do którego my nie zdążymy dojechać – mówił nam Witek.
Ludzie traktują ich jak taksówkarzy lub spowiedników. Dziękuję - słyszą rzadko. Praktycznie nigdy.
Nie domagamy się specjalnych podziękowań, ale ludzie nie zdają sobie sprawy, jakie to dla nas ważne, jak ktoś podejdzie i powie „dobra robota ”.
Po co im to wszystko?
To jest pasja, trudno to wytłumaczyć, ale jest coś niezwykłego w tym zawodzie – mówią zgodnie.
Wszystkie niedogodności i kiepskie pensje wynagradzają im chwile, kiedy udaje się kogoś uratować albo powitać na świecie.
Kiedyś odebrałem poród w Kowalewie. Kobieta schodzi ze schodów, otwieram drzwi karetki i słyszę jak pielęgniarka krzyczy. To już! Błyskawicznie! Poród, chwila ciszy, i nagle… aaaaaa!!! Krzyk. I radość. Kiedy mała skończyła rok, przyszli do nas z wielką laurką – opowiadali.
Społecznicy
Z traumą radzą sobie sami. Każdy ma własny sposób. Jeżdżą na motocyklach, uprawiają sport. Działają też społecznie. I to naprawdę na dużą skalę. Pleszewscy ratownicy znani są z tego w całym powiecie pleszewskim, a nawet poza nim.Wystarczy tutaj wspomnieć chociażby projekt "Mały i Młody Ratownik", czy akcję „Ratownicy medyczni dzieciom”, której pomysłodawcą jest Domniki Kołaski. W wolnym czasie ratownicy odwiedzają przedszkola i szkoły i uczą dzieci m.in. udzielania pierwszej pomocy.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.