Sprzątanie – to główny obowiązek przed światami - Jarosława Pietrzaka, burmistrza Dobrzycy. Ale pasjonuje się, i to przez cały rok, wędkowaniem.
- Żona krząta się w kuchni, tak więc my z córką staramy się robić wszelkie porządki w domu. Ścieramy kurze, myjemy podłogi. W samą Wigilię nakrywamy stół. Jeszcze rano zawsze wyjeżdżam w teren z paczkami dla potrzebujących. Taką już mamy rodzinną tradycję - mówi Jarosław Pietrzak, burmistrz Dobrzycy. Wieczerza Każdego roku wieczerzę wigilijną przygotowuje ktoś inny z grona najbliższej rodziny. W tym - przypada kolej na Jarosława i jego żonę - Ilonę. - Przyjadą brat i siostry z rodzinami. Będzie około 15 osób - wymienia włodarz. Przyznaje, że w kuchni raczej stara się nie przeszkadzać. Żonie pomagają za to jego siostry. Prezenty dostają oczywiście dzieci.
Jarosław Pietrzak ma hobby powiązane ze świętami bożonarodzeniowymi, mianowicie: karpiowanie, czyli łowienie karpi metodą "złap i wypuść". W Wigilię tradycyjnie wypuszcza do stawu kupionego wcześniej karpia. Karpi jednak nie je, ani żadnych innych ryb. - W tym roku mija 40 lat, jak zająłem się wędkarstwem - wspomina. Zaczynał jako 8-latek. - W Nowym Świecie za czasów pana Królika, zrobiono staw i mocno go zarybiano. Było do niego wpuszczane dużo karpi. I taki był początek. Łowiliśmy wszyscy praktycznie w Nowym Świecie. To była jedna z podstawowych rozrywek, całe rodziny wędkowały - opowiada Jarosław Pietrzak. Początkowo chodził i patrzył. Potem dostał własną wędkę. - Namówiłem mamę, żeby kupiła mi ją na I Komunię. Pamiętam, że pojechaliśmy do Poznania i tam kupiliśmy: wędkę, kołowrotek, żyłkę...Mimo że rower dostałem, zegarek, to ta wędka była najlepszym i upragnionym prezentem komunijnym - wspomina burmistrz.
Dziś, to już inna bajka. Do karpiowania, czyli profesjonalnego połowu karpi, potrzebny jest dziś cały sprzęt. - W grę, oprócz sprzętu do połowu, wchodzi namiot, łóżko, bo taki wyjazd, to jest najczęściej kilkudniowy. Trzeba mieć sprzęt do przygotowania posiłków, ponton, łódkę do wywozu zanęt, to spore wyposażenie - opowiada Jarosław Pietrzak. Na wyprawy najczęściej wyjeżdża z bratem lub z jakimś znajomym. Zdarza się jednak, że jeździ sam. - To nie jest tak, że non stop te ryby biorą: głównie w nocy, nad ranem, czasem w południe. Nie trzeba pilnować wędek, ponieważ mają one sygnalizatory. Mam więc czas, żeby się wyciszyć, pomyśleć, odpocząć, poczytać - mówi.
Jarosław Pietrzak należy do Polskiego Związku Wędkarskiego. Wiele lat był szefem klubu przy pleszewskim kole PZW w Dobrzycy, za co dostał srebrną odznakę. Koło w Dobrzycy istnieje 10 lat. Teraz jego szefem jest Jacek Wojciechowski. Burmistrz działa też w dwóch klubach wędkarskich: Nowy Świat i Trzebowa. Poza pracą samorządową i łowieniem karpi nie ma już wiele czasu na inne hobby. - Te dwie pasje, to już i tak dużo - podsumowuje.