13 października obchodzimy Dzień Ratownictwa Medycznego. Z tej okazji składamy wszystkim ratownikom medycznym, dyspozytorom medycznym oraz innym osobom zaangażowanym w System Ratownictwa Medycznego - najserdeczniejsze życzenia i dziękujemy za ich pracę.
Was zachęcamy do przeczytania rozmowy z Dominikiem Kołaskim, ratownikiem medycznym z Pleszewskiego Centrum Medycznego.
Rozmowa z Dominikiem Kołaskim – ratownikiem medycznym z Pleszewskiego Centrum Medycznego
Gdybyś miał raz jeszcze wybrać zawód, zostałbyś ratownikiem medycznym?Tak, zostałbym ratownikiem medycznym lub lekarzem. Nigdy nie żałowałem wyboru takiej ścieżki zawodowej, choć często czułem nieopisaną złość, że nie jestem w stanie komuś pomóc. Uczestniczę w wielu konferencjach, sympozjach, czytam literaturę specjalistyczną po to, aby wykonywać swój zawód jak najlepiej. W tym zawodzie nie da się posiąść wiedzy raz na zawsze, bo postęp naukowy jest naprawdę bardzo szybki. Pomoc drugiemu człowiekowi jest piękna i daje ogromną satysfakcję. A największą zadowolenie mamy wtedy, kiedy udaje nam się kogoś uratować. Ich los nas obchodzi, bardzo często zdarzało się tak, że osoby przywiezione do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego odwiedzałem podczas ich hospitalizacji. To nie jest też tak, że po skończonym dyżurze resetujemy mózg, my to wszystko bardzo przeżywamy, analizujemy czy zrobiliśmy wszystko zgodnie ze sztuką medyczną i procedurami, rozmawiamy ze sobą i oczywiście się wspieramy. Żaden pieniądz, żadna wypłata nie daje takiej satysfakcji jak ta, że mogłeś uratować ludzkie życie. Wiesz, jakie to jest piękne, jak po skończonej wizycie pacjent czy rodzina powie ci dziękuje? Dziękuje, że jesteś/jesteście. To daje takiego kopa, że masz motywację do dalszego działania.
Często to słyszycie?
Dziękuję? Ostatnio coraz rzadziej.
A jeszcze do niedawna ludzie oklaskiwali waszą pracę z balkonów.
Epidemia się skończyła, sytuacja się ustabilizowała i oklaski się skończyły. Kiedy wchodziliśmy do miejsc, do których nikt nie chciał wchodzić i pomagaliśmy tym, którym nikt pomagać nie chciał - byliśmy bohaterami. Teraz jesteśmy tymi, którzy za późno przyjeżdżają, nie robią od ręki wszystkich badań w karetce i nie zawożą pacjenta do tego szpitala, do którego on by chciał. Jak wchodzisz do domu i ktoś już na wejściu ma pretensje i słyszysz „Ile kur.. mamy czekać?”, „Co tak długo?” , „Gdzie wy byliście”? Od razu chcesz wyjść. Ale nie robisz tego. Nie możesz i nie chcesz. Żal tych chorych, cierpiących ludzi. Fizyczne ataki na ratowników medycznych to codzienność. Połowa zdarzeń podejrzewam nie jest nawet zgłaszana. Coraz częściej odnotowujemy wyjazdy do zaburzeń psychicznych i nadużywania alkoholu.
Z czym zatem musicie się mierzyć na co dzień?
Wyzwiska, obelgi, wulgaryzmy, pretensje to norma. „Płacę podatki”, „nigdy nie byłem w szpitalu – należy mi się” – słyszymy. Ale to jeszcze nic. Najgorzej jak w grę wchodzi alkohol, to robi się często niebezpiecznie.
Jak na to reagujecie?
Nie reagujemy. Nie możemy dać się sprowokować, pacjent który potrzebuje pomocy, jest na pierwszym miejscu i na nim się skupiamy. Spotykamy się z agresją i musimy umieć sobie z tym poradzić i jakoś to załagodzić. Moim zdaniem ratownicy medyczni i personel medyczny pierwszego kontaktu powinni mieć możliwość szkoleń z prowadzenia negocjacji i uczyć się sposobów na rozładowanie agresji u pacjentów. Tego nas nigdy nie uczono, od niedawna pojawiają się jednak szkolenia z zakresu samoobrony dla ratowników medycznych, bo problem jest naprawdę bardzo poważny, a my mamy tylko do obrony torbę medyczną. Na szczęście w tej kwestii, czyli szkoleń i kursów dla nas władze pleszewskiego szpitala są otwarte. Nie ma z tym żadnych problemów. Ta współpraca układa nam się bardzo dobrze. Nie mamy na co narzekać.
Dlaczego twoim zdaniem to zjawisko się aż tak nasiliło w ostatnim czasie?
Moim zdaniem, przyczyną ataków na ratowników medycznych i nie tylko jest m. in. słaba kondycja ochrony zdrowia. Wywołuje to frustrację u pacjentów, którzy później wyładowują ją na ratownikach. Często są to osoby pod wpływem alkoholu, środków psychoaktywnych. Ludzie się denerwują, bo trzeba czekać. Tak jest np. na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. To nie jest tak, że komuś tam się nie chce pracować, czy robi to specjalnie. Jest segregacja medyczna i według tych zasad pacjenci są przyjmowani. Drugi powód to brak świadomości, że ratownik medyczny jest funkcjonariuszem publicznym.
Co grozi za atak na ratownika medycznego?
Jeżeli ratownik medyczny udziela pierwszej pomocy, kwalifikowanej pierwszej pomocy lub podejmuje medyczne czynności ratunkowe, przysługuje mu ochrona, jaka jest przewidziana dla funkcjonariusza publicznego. Za atak na ratownika medycznego grożą trzy lata pozbawienia wolności.
Twoim zdaniem to wystarczająca kara?
Wiesz jaka kara moim zdaniem byłaby najlepsza? Ci ludzie powinni popracować w formie wolontariatu na oddziale paliatywnym lub hospicjum to chyba byłaby najbardziej odpowiednia ścieżka resocjalizacyjna. Zobaczyć ból i cierpienie człowieka, który umiera. Taka powinna być kara. Czy więzienie by coś dało? Wątpię nadal ten człowiek będzie taki, jaki był i będzie w nim agresja, bo tam nie zobaczy bólu, cierpienia, umierania, płaczu rodziny. Staramy się rozumieć otoczenie pacjenta, stres i zdenerwowanie, że czasami emocje biorą górę. Nie ma jednak naszej zgody na obelgi i agresję. Ratownik medyczny, pielęgniarka, lekarz to jest bardzo odpowiedzialna praca. Praca, która polega na ratowaniu ludzkiego życia wymaga maksymalnego skupienia, każde rozproszenie, roztargnienie może skutkować popełnieniem błędu. Nie oczekujemy pochwał, prezentów czy kwiatów. Zależy nam po prostu na wzajemnym szacunku i zrozumieniu. To tylko tyle i aż tyle.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.