- Chcemy głośno sprzeciwiać się fałszowaniu historii. Występować przeciwko publikacjom, które relatywizują dziś niemieckie zbrodnie. Występować przeciwko kłamstwom godzącym w ludzi, którzy są wciąż żywymi świadkami, którzy przeżyli prawdziwe piekło wojny - komentuje Daniel Rossa, wiceprezes Stowarzyszenia Kombatantów Południowej Wielkopolski, który zorganizował w Pleszewie wielką debatę o represjach wobec Polaków podczas II wojny światowej, ale także o roszczeniach wojennych, o które trwa dziś walka.
"Ludobójstwo o którym się nie mówi"
Spotkanie ściągnęło do pleszewskiej restauracji „Kasyno” niemal sto osób. W zdecydowanej większości byli to ludzie, którzy przeżyli II wojnę światową, którzy do dziś mają te straszne czasy przed oczami. A - niestety - jak przypominał Rossa, dziś - m.in. z racji upływu czasu - nie każdy zdaje sobie sprawę z ogromu ówczesnego ludobójstwa. - Także na naszym terenie - m.in. w lesie jedleckim koło Gołuchowa. O tym się dziś w Polsce nie mówi - komentował.
- W samym Pleszewie w siedzibie gestapo przy ul. Sienkiewicza zamordowano siedmiu ludzi. Z terenu dzisiejszego powiatu pleszewskiego - według liczb szacunkowych - wysiedlono z kolei ok. 4,8 tys. ludzi - referował ponadto pleszewski historyk, dr Andrzej Szymański.
„Dziś nie ma dokumentów”
Podczas spotkania wypowiadali się świadkowie i badacze tamtych czasów. Jak przypominali, wstydem dla naszego prawodawstwa jest m.in. żmudne udowadnianie przez represjonowanych - na własną rękę - co trwa często przez wiele lat - samego faktu przebywania w obozach.
- A dziś już nie ma praktycznie dokumentów. To co się znajduje, to śmieci. Po wojnie ludzie byli po prostu szczęśliwi, że przeżyli. Nikt nie myślał o katalogowaniu dokumentów, zresztą najczęściej po wojnie wracali z niczym i do niczego - komentowała sugestywnie Marianna Grynia, która sama przeżyła wojnę i przez lata walczyła o uzyskanie statusu kombatanta.
„Nosimy syndrom wojny”
Do Pleszewa na debatę zjechali również członkowie Stowarzyszenia Rodzin Polskich Ofiar Obozów Koncentracyjnych. - Tu jest cała Polska - mówiła wprost jego prezes, Elżbieta Rybarska.
- To ofiary niemiecko-austriackich zbrodni. Ich główny cel to nie walka o pieniądze, ale o sprawiedliwość. Sprawiedliwość jaką Niemcy są wobec nas winni - dodawała zdecydowanie.
Jak zaznaczała, ówczesne zbrodnie niemieckie miały bowiem wpływ także na kolejne pokolenia. - My też nosimy w sobie syndrom wojny, choć jej nie przeżyliśmy. Wnieśliśmy to z naszych domów - dodawała, przy wzruszeniu zebranych kombatantów.
Liczby, którzy przerażają
Wiesława Kania, która bada m.in. straty poniesione przez Polskę w czasie wojny, przypominała z kolei o masowej grabieży naszego kraju przez Niemcy.
- Z Polski wywieziono m.in. 1 milion 418 tys. wagonów mienia polskiego i żydowskiego. A każdy wagon miał ok. 11 ton pojemności. To cyfry, które zwalają z nóg - komentowała.
„Polskie rządy są na kolanach”
W debacie uczestniczył również mecenas Stefan Hambura z Berlina, który specjalizuje się w obszarze roszczeń cywilnoprawnych, i który reprezentował już polskich kombatantów, którzy domagali się od Niemiec sprawiedliwości po latach.
- Polskie władze nie powinny się bać, bo Niemcy wiedzą, że muszą się z tym tematem zmierzyć. Nadszedł czas by to zrobić, domagać się odszkodowań i reparacji - komentował, deklarując kombatantom swoją pomoc prawną.
Dodawał przy tym, że do tej pory wszystkie polskie rządy nic w tej sprawie nie zrobiły. - Wszystkie polskie rządy są nadal w tej sprawie na kolanach - kwitował.
Podobne zastrzeżenia mieli również sami poszkodowani podczas wojny. - Kolejne rządy nie dały im żadnych szans, łącznie z Sądem Najwyższym - kwitowała gorzko Elżbieta Rybarska.
- Tymczasem my, potomkowie, mamy obowiązek wnieść odpowiedzialność także wobec tych, którzy nie przeżyli tych okropnych zbrodni - dodawała, zwracając się bezpośrednio o interwencje do obecnych na sali parlamentarzystów - senatora Roberta Gawła oraz posła Tomasza Ławniczaka - obydwu z rządzącej partii Prawo i Sprawiedliwość.
„Tylko nacisk może być skuteczny”
Senator Gaweł przyznawał, że sam popiera kombatantów. - Postaram się ten temat wśród senatorów rozruszać - odpowiadał, zaznaczając jednocześnie, że do sukcesu potrzebne są też pewne warunki.
- Przede wszystkim wiedza na ten temat. Bez odpowiedniej wiedzy w przestrzeni publicznej na te tematy nie ma akceptacji do działań - komentował.
- Pamiętajcie, że politycy najbardziej boją się opinii publicznej. I tylko taki nacisk może być skuteczny - dodawał.
Poseł Ławniczak przypomniał ponadto o uwarunkowaniach politycznych.
- Świadomość znaczniej części polskich elit jest, jaka jest. Spotykamy się z dość mocną kontrą różnych środowisk: m.in. akademickich, nie mówiąc o prasie. Nie zawieszamy jednak tego na kołku - deklarował.
ZOBACZ WIDEO Z CZĘŚCI DEBATY:
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.