Historia „Turków” sięga 1910 roku.
- W domu Michała Światłego - przyszłego założyciela straży - to był mój pradziad ze strony mamy - 19 lutego zbiera się kilka osób i postanawia założyć „Straż Grobu Pana Jezusa” – tak zwane „Turki”. Zgodę wyraża ówczesny proboszcz, ksiądz kanonik Elwary – odczytuje z kroniki ówczesnej OSP, Jan Grabarek.
Kościelna Wieś. Turski. Strój
Straż składała się z siedmiu osób - sześciu żołnierzy i dowódca. Tym pierwszym był wspomniany już Michał Światły. Żołnierze ubrani byli w białe stroje, wzorowane na rosyjskich mundurach.
- U nas był zabór rosyjski, a rosyjskie wojsko tak było ubrane – spodnie białe, podkasane, oficerki, białe bluzy. „Turki” miały też drewniane halabardy i miecze oraz złote hełmy z pióropuszami – żołnierze z czerwonymi, a dowódca z białym – wyjaśnia szczegóły pan Jan.
Kościelna Wieś. Komendanci
Michał Światły umiera w 1918 roku. Jego następcą zostaje Jan Grabarek. Wtedy, jak podaje kronika, wykonano nowe stroje. Spodnie były nadal białe, a górna część to zbroja z drewna, w kształcie rybiej łuski – czytamy w dokumencie z tamtych czasów. Dowództwo w 1930 roku przejmuje Andrzej Górski.
– Dwa lata później zastępuje go Józef Ratajczyk. W 1935 roku komendantem zastaje Franciszek Ratajczyk, który funkcję tę pełni do wojny – przytacza fragment spisanej historii „Turków” z Kościelnej Wsi, Jan Grabarek.
Kościelna Wieś. Tradycja
„Turkowie” wpisują się w historię parafii. Tradycji nie przerywa nawet II wojna.
– Niemcy zamknęli kościół, ale przerwy w pełnieniu warty nie było – podkreśla Jan Grabarek. Przez cztery lata (1941 – 1944) grób Jezusa urządzano na cmentarzu. – Ustawiano figurę Jezusa lub krzyż, dokładnie nie wiadomo – tłumaczy Jan Grabarek. – Komendantem był wtedy mój ojciec, Leon – dodaje.
Po zakończeniu wojny krawiec Marian Gałka szyje nowe mundury, czerwono-złote. Złociste hełmy, które przepadły w czasie niemieckiej okupacji, zastępują czarne.
Kościelna Wieś. Turski. To "zaszczyt"
Leon Grabarek funkcję dowódcy pełni do 1974 roku. Schedę po nim obejmuje syn – Jan.
- Za mojej kadencji w „Turkach” służbę pełniło 56 osób. Najdłużej stał Piotr Kosierb – 17 lat, Stefan Maniewski – 16 lat, Tomasz Grabarek – 14 lat, Domnik Grabarek – 12 lat oraz Jerzy Trzęsala -10 lat – wymienia Jan Grabarek. - Jest tak, że stali ojcowie, a teraz już synowie. Bo pilnowanie grobu Jezusa to jest zaszczyt. Żołnierze muszą być kawalerami. Jeżeli któryś się ożeni, następuje zmiana. Tylko dowódca może mieć żonę, czego jestem przykładem – śmieje się Grabarek.
I z dumą wspomina rok 1997, gdy do Kalisza przybył Jan Paweł II.
– Pełniliśmy wartę podczas mszy na Placu św. Józefa. Krawiec Czesław Sołtysiak uszył nam stroje, na wzór tych poprzednich – tłumaczy.
Na głowach „Turków” znów błyszczały złociste hełmy.
– Stare, drewniane halabardy zstąpiły nowe, które na wzór rzymskich zrobił nam artysta kowal, Marian Guździoł spod Pleszewa. On też wykonał krótkie miecze w skórzanych pochwach – dodaje dowódca.
Wielkanoc 2017. Już w nowych mundurach
Kościelna Wieś. Upadek
Wartę przy grobie Jezusa straż rozpoczyna wieczorem w Wielki Piątek.
– Stoi dwóch żołnierzy, co pół godziny jest uroczysta zmiana – wyjaśnia Jan Grabarek. Zaczynają ponowie w sobotę rano, przed rezurekcją. Głównym momentem, na który czekają zabrani w kościele wierni, jest upadek. - To jest na znak tego, że gdy Jezus zmartwychwstał, straż rzymska właśnie poupadała ze strachu. Proboszcz intonuje pieśń „Wesoły nam dzień dziś nastał”. Na pierwsze słowa pieśni trzeba się równo przewrócić. To jest dość potężny huk. Pod posadzką są piwnice, echo się niesie, halabardy też są ciężkie, do tego dochodzi miecz, pas, hełm – podkreśla dowódca. I dodaje. - Jest presja wsi. Wszyscy patrzą i nadsłuchują, czy huk jest równy. I wspomina. – Zdarzyło się, że upadek był nierówny. To było w pierwszym roku mojego dowodzenia. Jeden się przewrócił, reszta nie wiedziała co robić. Po chwili obaliła się następna para, później następna. Właśnie wtedy, na kolejny rok, dowódcą zostaje ponownie Leon Grabarek, zastępując syna. – Później znów ja pełniłem tę funkcję, już takiej wpadki nigdy nie było – zapewnia Jan Grabarek.
Wielkanoc w 2019 roku była dla „Turków” wyjątkowa. Straż ma nowe hełmy, stylizowane na te z czasów rzymskich, a wykonane w… Hiszpanii. Podobnie halabardy.
– To był ogromny koszt. Dziękujemy wszystkim, którzy pomogli w ich zakupie – podkreśla Jan Grabarek.
To nie jedyna zmiana. „Turki” z Kościelnej Wsi miały zostać bez dowódcy.
– Z ciężkim sercem, ale odchodzę – mówił wóczas Jan Grabarek. I śmiał się: Już czas, bo mógłbym się w trakcie Rezurekcji obalić i już nie wstać.
O jego decyzji parafian poinformował proboszcz – ksiądz Piotr Wasilewski. Nie zabrakło podziękowań, a nawet oklasków w kościele. Pozostało sześciu „Turków”.
Jamnowi Grabarkowi było trochę mu żal, że przerywa rodzinną tradycję.
– Syn do „Turków” nigdy nie należał – tłumaczy. Ale… - Mam wnuka Antoniego – to syn córki, co prawda ma dopiero cztery lata, ale chętnie w domu przymierza złoty hełm. Być może w przyszłości dowódcą straży znów będzie osoba z rodziny Grabarków.
Ostatecznie jednak proboszcz namówił Jana Grabarka, by nadal pełnił funkcję dowódcy. W ubiegłym roku - wielkanocnej tradycji w Kościelnej Wsi nie przerwała epidemia i związane z nią obostrzenia.
- Byłem w kościele sam. Turki w Kościelnej Wsi trwały przy grobie Jezusa nawet w czasie okupacji. Koronawirus tego również nie przerwał - mówi Jan Grabarek.
Również w tym roku nie zabraknie Turków w przy Grobie Pańskim w kościele w Koscielnej Wsi.
Wielkanoc 2009. „Turki” przy grobie poprzedniego komendanta – Leona Grabarka. Po lewej stronie stoją: Adam Rataj, Piotr Binek i Jacek Zawieja. Na środku obecny komendant – Jan Grabarek. Po prawej: Rafał Wdowczyk, Bartek Wiśniewski i Dominik Grabarek
Wielkanoc 2018. W nowych hełmach.
Jan Grabarek z wnukiem Antonim.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.