Już dzisiaj (9 maja) w Zajezdnia Kultury odbędzie się wernisaż wystawy pn. „Wdzięczność” Łucji Janiak. Jej twórczość to poruszająca opowieść o emocjach, osobistych przeżyciach i wdzięczności wyrażona za pomocą sztuki.
Doświadczenia przelane na płótno
Jak pisze sama o sobie pleszewianka:
Wychowałam się w rodzinie z dwiema siostrami, bratem, kochaną mamą i ojcem, który był dla mnie lekcją. Zawsze czułam się niewystarczająca — nawet w momencie, gdy ktoś mówił: „Pięknie, masz talent”, ja skupiałam się na minusach i tym, co mogę zrobić lepiej, lub porównywałam się z innymi. Wiedziałam, że mam talent, ale nigdy nie czułam, że jest on na tyle duży, by móc pokazać go szerszemu gronu.
Malarstwo na emigracji
W wieku 23 lat wyjechała do Irlandii i właśnie tam poznała innego malarza – Martina - który zachęcił ją do rozwijania swojego talentu.
To on obejrzał moje prace i dostrzegł mój potencjał. Zaprosił mnie do swojego świata, nauczył zabawy farbami, bo byłam przekonana, że tylko ołówek jest tym, co lubi moja ręka. Pamiętam jego pracownię — siadaliśmy i opowiadał mi o swoich przygodach. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, jak wielkie szczęście mnie spotkało i z jak wielkim malarzem mam styczność – opowiada Łucja.
Namalowała serię prac - irlandzkie widoki, a dokładnie plaże, które odwiedzała. Galerie, w których chciała je pokazać - odsyłały ją jednak z kwitkiem. Do czasu.
W jednej z galerii właścicielem był młody człowiek, który — słysząc mój akcent — od razu stwierdził, że nie mam tam czego szukać, bo oni promują lokalnych artystów. I wtedy, gdy zbierałam swoje prace, zrezygnowana, wszedł starszy pan. Spojrzał na moje obrazy i kazał mi poczekać. Zapytał, skąd pomysł na takie prace. Odpowiedziałam, że mój mentor powiedział mi, iż Irlandczycy kochają swój kraj i jeśli pokażę go w jego najpiękniejszej postaci, rozkocham ich w swojej sztuce. On tylko się uśmiechnął i powiedział, że wie, kto mnie uczył, i z chęcią wywieszą moje obrazy u siebie – wspomina Łucja.
I tak po raz pierwszy zaczęła być nazywana artystką.
Do Polski wróciłam w 2012 roku i od tego czasu nie sięgnęłam po pędzel. Świat ma wiele kolorów — moje są czarno-białe, ponieważ czerń zawiera w sobie wszystkie kolory. Dlatego jest tak głęboka i elegancka. Biel to światło. A moje imię, w tłumaczeniu, to Lucyfer — Łucja, niosąca światło. Dlatego moje prace są czarno-białe — bo to moje kolory – zaznacza Łucja.
Wernisaż jej wystawy odbędzie się już 9 maja 2025 (piątek) o godzinie 18:00 w Galerii Zajezdni, ul. Kolejowa 3, Pleszew. Będzie można ją oglądać do 15 czerwca 2025 roku.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.