Janina Orkowska świętowała nie tak dawno setne urodziny. Życie jej nie oszczędzało. Pochowała męża i dwójkę dzieci. Sama żyje pracą, ciągle jest aktywna. Choć, jak mówi, na starość każdy ma jakiś feler. – Każdego dnia dziękuję Bogu za przeżyty dzień – mówi stulatka.
Pani Janina przyszła na świat 22 marca 1918 roku. Całe życie jest związaną z Piłą, niewielką wioską w gminie Chocz. I choć ma już sto lat, to wigorem, sprawnością i pracowitością przewyższa niejednego dwudziestolatka. Recepta na długowieczność? Praca – odpowiada. – Ja do dziś pracuję, a 18 lat miałam jak wychodziłam za mąż i sama pracowałam z mężem w polu, w oborze i w domu. Ciągle w ruchu – mówi pani Janina.
Janina Orkowska wyszła za mąż w 1936 roku. – To był wtorek i był luty. Doskonale pamiętam – mówi. I tłumaczy. – Przed wojną było tak, że można było sobie wybrać jakikolwiek dzień tygodnia na ślub, to ja sobie taki obrałam, bo po prostu chciałam – stwierdza. A po chwili dodaje wzruszona. – Oj, dobrego miałam mężulka – Boguś mu było imię i nie raz mówię „czemuś mnie tak rychło zostawił”.
Więcej o życiu stulatki z Piły przeczytasz w kolejnym numerze "Życia Pleszewa".