- Moi rodzice – weterynarze. Grześka rodzice – weterynarze. Trudno, żebyśmy wybrali inny zawód – śmieje się Anna Balicka, która wraz z mężem od lat prowadzi gabinet weterynaryjny Balvet w Gołuchowie. – Żartujemy czasami, że nie mieliśmy wyboru, przekazano nam to we krwi – dodaje.
Balvet w Gołuchowie. Zawód i pasja
Pomoc zwierzakom to jednak nie tylko zawód. To pasja, której oddają każdą wolną chwilę. Jak to się w ogóle zaczęło?
– Studiowaliśmy razem, skończyliśmy naukę w roku 2010. Na początku byliśmy na stażu w Gdańsku, później pracowaliśmy w różnych placówkach, gdzie zdobywaliśmy i pogłębialiśmy swoją wiedzę. Ogrom z niej przekazywali oczywiście nam także sami rodzice – wspomina pani Anna.
Z czasem – po zdobyciu doświadczenia - mogli w końcu wystartować „na swoim”.
– To było w roku 2012. Aż trudno uwierzyć jak ten czas leci. Nasz pierwszy syn Stasiu – dziś już „duży facet” - był wtedy taki malutki jak Franiu – śmieje się kobieta, wskazując na dwójkę swoich dzieci – 8-letniego Stanisława oraz 3 -miesięcznego Franciszka.
Jak dodaje, lata temu pierwszym gabinetem małżeństwa było tak naprawdę niewielkie pomieszczenie.
- Właściwie taki „gabinecik” w Choczu, gdzie zaczęliśmy przyjmować psy oraz koty. Z czasem wszystko się dynamicznie rozwijało. Musieliśmy pomyśleć o powiększeniu naszej działalności zawodowej – stąd pojawił się nasz drugi gabinet – dziś główny – w Gołuchowie. Ale – jak pokazała praktyka – on także staje się powoli za mały, pacjentów wciąż nam przybywa – mówi pani Anna.
Balvet w Gołuchowie. Kochają zwierzęta
Warto zaznaczyć, że zwierzęta są obecne w życiu państwa Balickich nie tylko zawodowo, ale także prywatnie. Sami mają w domu koty „z odzysku”.
– Piotruś nie ma ogona, miał połamany kręgosłup jak do nas trafił. Ale udało się go uratować – pani Anna pokazuje na pięknego kocura, który z dumą przechadza się po mieszkaniu. – On jest mój! – dodaje również z uśmiechem jej syn, Stasiu, który również kocha zwierzaki.
A – jak dodaje rodzina - ze zwierzętami zawsze jest wesoło. No dobrze, jak wygląda na co dzień praca weterynarza? – Wymaga sporo czasu – nie ukrywa pani Anna. Jak dodaje, czworonożnych pacjentów nie brakuje, przyjeżdżają z całego powiatu, a nawet okolicy – Ostrowa Wlkp. czy Kalisza. I – co ciekawe – są nie tylko czworonożni.
– Mamy różne zwierzęta, także mniejsze jak np. chomiki czy te bardziej egzotyczne jak np. wąż. Ten ostatni dał mi swoją drogą do wiwatu, jak mnie złapał swoimi zębami – śmieje się dziś pani Anna.
Balvet w Gołuchowie. Rozwój i przyszłość
Jak zaznaczają państwo Baliccy - sami również stawiają na rozwój.
– Chcemy się specjalizować w konkretnych kierunkach. Mąż jest bardzo dobrym chirurgiem, więc przede wszystkim operuje, ma również bardzo dobre umiejętności związane ze stomatologią, dobry sprzęt. Ja z kolei zajmuję się dermatologią, cytologią, onkologią. Ostatnio dużo robimy także w kierunku kardiologii – wylicza Anna Balicka.
Plany na przyszłość?
– Przede wszystkim dalszy rozwój. Teraz mamy zatrudnionych 3 lekarzy, 2 techników i 3 praktykantów – w samym Gołuchowie. Mamy już gotowy projekt na dużą klinikę weterynaryjną w Pleszewie. Jesteśmy zaopatrzeni w dobry, profesjonalny sprzęt. Przybyło nam przez minione lata personelu – chcemy więc stworzyć miejsce do leczenia zwierząt z prawdziwego zdarzenia – klinikę z wysokimi standardami. Jeśli się uda, to wystartujemy jeszcze w tym roku – mówi nam pani Anna.
Świadczymy również usługi transportu zwierząt – zapraszamy do kontaktu telefonicznego pod numerem 662 061 858 – wspomina Pani Ania
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.