Pasja Damiana Szwedziaka rozpoczęła się niepozornie. W wieku 26 lat pojechał na wycieczkę do Krakowa. Tam podjął spontaniczną decyzję, by zobaczyć Zakopane. Nęcony niecodziennym widokiem, bez przygotowania wszedł na górujący nad miastem Giewont. I wtedy od razu się zakochał - w krajobrazie, atmosferze i adrenalinie, jakie przyniosło mu spotkanie z górami.
Postanowił, że będzie wracać w Tatry na piesze wędrówki. Dzięki eskapadom - tym samotnym i w towarzystwie - zaczął odkrywać, nieznane mu jak dotąd, uroki naszego kraju. Pełny determinacji rozpoczął pielęgnowanie hobby, w którym nieustannie trzeba być otwartym na nowe i nieznane.
- Góry są piękne, a każda z wypraw ma coś w sobie. Najbardziej jednak zapamiętuje się te, kiedy jest się w danym miejscu jako debiutant. Nutka ekscytacji towarzyszy temu, że po raz pierwszy widzi się daną górę, można jej dotknąć, wejść na nią, eksplorować jej teren. Wtedy niepewność, związana z nieznanym, miesza się z zachwytem. Wspomnienie tego zostaje z człowiekiem na długo - opowiada z uśmiechem Damian Szwedziak.
Wspinanie
Nie minęło dużo czasu od jego debiutu i już wiedział - że chce pójść o krok dalej. Zachęcony przez innych pasjonatów, zaczął wspinaczkę skałkową, która jest ulubionym wyzwaniem dla wielu miłośników gór. Podjął szkolenia, a w końcu ukończył kilkunastodniowy kurs taternicki, który odbywał się m.in. we włoskich Dolomitach i po słowackiej części Tatr. Bardzo polubił aktywność na wysokościach, która zdecydowanie wyróżnia się od pozostałych. Ściankę wspinaczką zbudował sobie też w swoim domu. Jak mówi - to dla niego sport, który go resetuje.
- Wysokość, ekspozycja i lęk przed upadkiem - sprawiają, że w głowie jest tylko tu i teraz, nie myśli się o niczym innym - tłumaczy Damian Szwedziak.
Będąc na wysokości, łapie perspektywę, która pomaga mu zdystansować się do codzienności, a dzięki temu również spojrzeć na nią w nowy sposób. Jak opowiada - to tylko pozornie długa droga - zza biurka na górski szczyt.
- Praca, którą wykonuję jako wicestarosta dostarcza dużo emocji. Każdy dzień jest inny, przynosi inne wyzwania, problemy i kolejne tematy, którymi trzeba się zająć. Bardzo to lubię, spełniam się w tym i czerpię z tego wiele satysfakcji. Jednak góry są dla mnie odskocznią, bez której już nie wyobrażam sobie funkcjonować - podkreśla Szwedziak.
Umiejętności
Podobnie jak na ścieżce kariery - od referenta w branży energetycznej do objęcia funkcji wicestarosty - podczas kolejnych wypraw górskich Damianowi Szwedziakowi przydawały się nowe umiejętności. Dzięki temu naturalnie nabywał kompetencje, które teraz umożliwiają mu uprawianie pasji na wielu polach. W sumie ukończył już kurs skałkowy, taternicki, wspinania lodowego (na zamarzniętych wodospadach) i skiturowy (od nart skiturowych - przyp. red.). Za sprawą zdobytego doświadczenia może eksplorować te części gór, które są niedostępne dla normalnego turysty. Do tego zrobił też kurs kwalifikowanej pierwszej pomocy.
- Nieobowiązkowo, z własnej woli - podkreśla.
Po to, żeby być gotowym, kiedy ktoś będzie tej pomocy potrzebował. Jak często w górach doświadcza się niebezpiecznych momentów? Czy są one nieodłącznym elementem wypraw?
- Sytuacje są różne. Dwa razy brałem udział w górskiej akcji ratowniczej. W jednej z nich moja partnerka wspinaczkowa odpadła od ściany i doznała urazu barku, przez co śmigłowiec TOPR-u (Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego - przyp. red.) ewakuował ją do szpitala. Chociaż dużo było strachu - na szczęście wszystko dobrze się zakończyło. W drugiej interwencji - kiedy wspinacz na moich oczach spadł, łamiąc kręgosłup - udzielałem pierwszej pomocy i brałem udział w ewakuacji rannego do śmigłowca - mówi wicestarosta. O czym należy pamiętać, gdy przychodzi do konfrontacji z takimi wypadkami? - Trzeba przede wszystkim zachować zimną krew - odpowiada wspinacz z Pleszewa.
Społeczność
Pasja do gór, to również ludzie, bez których wiele by się mogło nie udać. Damian Szwedziak jest członkiem Wrocławskiego Klubu Wysokogórskiego - do którego z Pleszewa ma wygodny dojazd. To tam spotkał wielu miłośników, od których czerpie wiedzę i cenne porady.
- Kluby wysokogórskie funkcjonują w każdym mieście wojewódzkim, jeszcze więcej jest ich na południu Polski. Dzięki nim zrzesza się nasza społeczność. Każdy z nas kiedyś zaczynał i nikt nie urodził się taternikiem. Spotykając się z innymi pasjonatami można naprawdę wiele się nauczyć - zaznacza.
Towarzysze bywają również niezbędni podczas samych górskich eksploracji. W grupie raźniej, ale także bezpieczniej. Współpraca z innymi prowadzi też do ważnych osiągnieć - tych mniej widocznych, kiedy przełamuje się własne bariery, lub bardziej spektakularnych. Damian Szwedziak, wraz z towarzyszką, podczas jednej z wypraw, dzięki niecodziennemu odkryciu, zapisał się w przewodniku taternickim.
- Udało mi się wraz z koleżanką Anią z Wieliczki udokumentować pierwsze przejście drogi na jednej ze ścian w Hali Gąsienicowej. Nie było jej w żadnych przewodnikach czy topografiach wspinaczkowych, dzięki nam została wpisana. Zgodnie z tradycją panującą w środowisku, mieliśmy prawo nadać jej nazwę. Więc wybraliśmy - szlak „Pyra z gzikiem”. Bardziej po wielkopolsku się nie dało - śmieje się.
Narty
Wicestarostę powiatu pleszewskiego zimą można spotkać w górach w Polsce, Słowacji i Czechach. Latem również w Niemczech, Austrii i Włoszech. Jego ulubione pasmo to włoskie Dolomity.
- Byłem tam już trzy razy, a chciałbym wracać co roku - podkreśla Szwedziak.
W zimne miesiące i kiedy pojawia się śnieg - jak większość zakłada narty skiturowe. Wtedy w górach liczy się czas i piesze wycieczki mogą okazać się nienajlepszym pomysłem.
- Zimą bardzo ważne jest bezpieczeństwo i tempo przemieszczania się - niezależnie czy chcemy iść się wspinać, pojeździć na nartach, czy po prostu turystycznie je zwiedzać. To dlatego, że szybko zapada zmrok, warunki są zmienne, a często skrajne - kiedy na przykład spadnie dużo śniegu. Gdy poruszamy się za wolno w połowie drogi na szlaku może złapać nas noc lub załamanie pogody. Dlatego narty skiturowe są kolejnym naturalnym etapem, jeśli chce się eksplorować góry. A do tego fajną przygodą. Można w nich zjeżdżać, a po przełączeniu trybu poruszać się, jak w biegówkach, które znamy chociażby z występów Justyny Kowalczyk. Są miękkie i lekkie, dzięki temu umożliwiają szybkie przemieszczanie się po trudnym terenie - tłumaczy Damian Szwedziak.
Camper
W trakcie pandemii pleszewianin znalazł kolejne hobby - w jego przypadku - ściśle wiążące się z górami - caravaning. To coraz bardziej popularna forma turystyki, w której za bazę żywieniowo - noclegową służy przyczepa lub samochód campingowy.Damian Szwedziak postanowił nie kupować nowego, a zbudować swój własny camper. W przedsięwzięciu pomagał mu tata.
- To było pół roku pracy. Trzeba było zaizolować wnętrze busa transportowego, położyć instalację elektryczną i wodną, w końcu zabudowę. Robiłem to wszystko popołudniami, po pracy zawodowej. Warto dodać, że nie ma jednej właściwej instrukcji budowy campera. Właściwie każdy może go urządzić wedle własnego upodobania dodając, na przykład instalację fotowoltaiczną czy gazową, żeby być w pełni niezależnym. Dlatego cały proces przyniósł mi wiele kreatywnych wyzwań - wspomina.
Jego przebieg i efekty można zobaczyć na Instagramie na profilu o nazwie vspinanie. Pierwszy zrobiony pojazd wicestarosta sprzedał. Kolejny projektował nauczony doświadczeniem. Camperem pojechał już m.in. na Dolny Śląsk, wspominane Dolomity czy na wspinaczki do Niemiec. To teraz jego główny środek transportu, kiedy podróżuje.
- Taki sposób przemieszczania jest szybki, wygodny, dzięki czemu można poznać wiele nowych miejsc. To również bardziej komfortowy nocleg niż na przykład w namiocie. Ważnym aspektem jest też ekonomiczność. Podczas ostatniego wyjazdu do Włoch tylko jedną noc z siedmiu spaliśmy na płatnym parkingu, kolejne za darmo, dzięki czemu zaoszczędziliśmy - wylicza.
Rower
Ostatnim odkryciem mieszkańca Pleszewa są przejażdżki po górach… rowerem. Jego ulubione kierunki to Izery Górskie, Karkonosze i Rudawy Janowickie.
- Jazda jest fenomenalna. Początkującym polecam trasy rowerowe przy trasach biegowych w Jakuszycach. Nie trzeba mieć super kondycji, żeby je przejechać, a rower można wypożyczyć. To fajna okazja do pozwiedzania i odkrycia gór z niecodziennej perspektywy - zachęca Damian Szwedziak.
Jaki jest teraz jego wymarzony kierunek? Wcale nie Himalaje.
- Yosemite Valley w Stanach Zjednoczonych. To miejsce uznawane za światową kolebkę wspinaczki. Tam znajduje się znana, niemal kilometrowa ściana El Capitan - mekka dla każdego wspinacza.
Jaką wysokość z kolei chciałby pokonać? Zaznacza, że nie jest kolekcjonerem szczytów.
- Bardziej interesuje mnie trudna droga wytyczona na szczyt. Nie liczy się dla mnie zaliczenie najwyższego punktu w danym kraju, ale dotarcie na niego drogą uważaną przez środowisko wspinaczkowe za trudną czy wartą przejścia - podkreśla.
Plany
Najbliższe plan podróżnicze to wyjazd skiturowy na Dolny Śląsk. Wyjątkowy, bo ze zwycięzcą, który w ramach WOŚP wylicytował wyjazd u boku wicestarosty. Damian Szwedziak po raz drugi postanowił zaangażować się w ten sposób w pomoc innym. Przy okazji zaraża miejscowych pasją do gór.
- Chciałbym pokazać mieszkańcom powiatu pleszewskiego, że góry mogą być przyjazne, fajne i ciekawe, a każdy z nas może znaleźć w nich coś dla siebie. Nie wszyscy muszą być himalaistami czy narciarzami, ale każdy może odkrywać je w taki sposób, jaki lubi. Każdy w górach ma swój Mount Everest. Dla niektórych będzie to wejście na Giewont, innych na Gubałówkę, a jeszcze innych piesza wędrówka. Ważne, żeby czuć się tam dobrze.
Gdzie jest z kolei Mount Everest Damiana Szwedziaka?
- Jeszcze go sobie nie znalazłem - odpowiada stanowczo.
O swojej pasji Damian Szwedziak opowie podczas spotkania zorganizowanego w Bibliotece Publicznej w Pleszewie 22. marca o godz. 18.00.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.