Tomasz Szymkowiak powrócił do gołuchowskiej bramki po pół roku przerwy i nie zawiódł. Obronił kilka groźnych strzałów piłkarzy z Międzychodu. Spore brawa zebrał po uderzeniu Denisa Maćkowiaka, gdy końcami palców sparował piłkę na korner oraz po soczystym strzale z dystansu autorstwa Dominika Kowalika. Kluczową interwencją popisał się jednak w pierwszej połowie, wygrywając w sytuacji „sam na sam” z Mateuszem Wzięchem. Owszem, miał trochę szczęścia przy owej interwencji, bo piłka i tak wpadłaby do siatki, gdyby na linii bramkowej nie wyrósł Paweł Stempień.
Przyjezdni nie ograniczali się do obrony, próbowali akcji zaczepnych i często nękali gołuchowską defensywę. Sporo kontrowersji przyniosła sytuacja z 68’ (przy stanie 1:0 dla LKS-u), gdy futbolówka wpadła do gołuchowskiej siatki. Zdaniem arbitra piłka najpierw całym obwodem przekroczyła końcową linię boiska i na nic zdały się protesty międzychodzkiej ekipy.
LKS nie rzucił się w tym meczu do huraganowych ataków, ale spokojnie czekał na swoje szanse i wypunktował Wartę. Przy wszystkich trzech golach „zamieszani” byli bracia Jakub i Marcin Szymkowiak. Pierwszy z wymienionych wykorzystał idealne podanie od Konrada Chojnackiego, nie zdołał jednak oddać strzału, bo w polu karnym został sfaulowany przez Krzysztofa Schoena. Marcin Wandzel zastąpił pauzującego za cztery żółte kartki Krystiana Benuszaka i bez problemów wykorzystał „jedenastkę”. Z kolei Marcin Szymkowiak asystował przy obu golach, strzelonych przez jokera z ławki rezerwowych, Szymona Sobkowiaka. Wcześniej sam mógł wpisać się na listę strzelców, ale jego silny strzał z kilku metrów Tomasz Laskowski zdołał wybronić.
O ile Krzysztof Wewiór wygrywał już z LKS-em w latach 2009-2012, to dla Marcina Żółtka było to pierwsze, historyczne zwycięstwo w roli trenera pierwszej drużyny.
– Po tym lekkim falstarcie chcieliśmy zmienić nasz sposób grania. Troszkę ten suwak ofensywa – obrona cofnęliśmy na obronę, chcieliśmy przede wszystkim uniknąć straty bramki. Początek meczu, stworzyliśmy sobie sytuację, ale później te demony wróciły, przeciwnik potrafił nas skontrować i chwała Tomkowi, że wybronił w sytuacji „sam na sam”. Mecz był generalnie brzydki. Musieliśmy zrobić wszystko, żeby te trzy punkty zostały w Gołuchowie, żeby tą głowę sobie oczyścić przed dalszymi spotkaniami i potrafiliśmy rywali skontrować. Po rzucie karnym ten mecz się bardziej otworzył, Warta musiała zaatakować, co stwarzało nam pole do kontr. Skończyło się 3:0 i chwała chłopakom, że do końca starali się uniknąć straty bramki. Inauguracyjne zwycięstwo w IV lidze na pewno cieszy – powiedział Marcin Żółtek.
Szkoleniowiec Warty nie miał powodów do radości.
– Na pewno na tak wysoką porażkę nie zasłużyliśmy, ale skończyło się 3:0 i tyle. Zabrakło nam trochę szczęścia, ale przegraliśmy, bo byliśmy słabsi – skomentował Arkadiusz Adach.
LKS GOŁUCHÓW – WARTA MIĘDZYCHÓD 3:0 (0:0)
SKŁAD
LKS Gołuchów: Tomasz Szymkowiak, Patryk Kieliba, Filip Morkowski, Marcin Wandzel, Paweł Stempień, Dawid Gużniczak, Michał Grzesiek, Marcin Szymkowiak Ż (83’ Patryk Kubczyk), Adrian Hajdasz (60’ Szymon Sobkowiak), Jakub Szymkowiak (65’ Filip Olszewski), Konrad Chojnacki (83’ Nikodem Marciniak)
BRAMKI
1:0 – Marcin Wandzel (52’ z karnego)
2:0 – Szymon Sobkowiak (74’)
3:0 – Szymon Sobkowiak (77’)
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.