W pierwszym meczu ostrowianie pokonali po dogrywce nasz zespół 106:99. Nie doszłoby wówczas do niej, gdyby sędziowie w ostatniej akcji czwartej kwarty zaliczyli punkty Krzysztofowi Chmielarzowi.
– No, niestety, nic się nie zrobi. Nawet nam nie uwzględnili protestu, więc nie będziemy się nad tym zastanawiać. Nie dyskutuję z sędziami, nigdy się z nimi nie wygra. Nawet, gdybym przegrał przez decyzję sędziowską, staram się nie wylewać swoich żali. Trzeba grać, to jest męski sport – uznał Alan Urbaniak, trener Kosza.
Tym razem tylu negatywnych emocji nie było. Przez pierwszych 28 minut toczyła się wyrównana walka, ale później ostrowianie – wsparci przez trzech zawodników pierwszej drużyny - „odjechali” na dwunastopunktowy dystans.
Nasi zawodnicy mieli problemy ze skutecznością, słabo trafiali z dystansu, nie wykorzystywali też licznych sytuacji podkoszowych. Owszem, „twarde kosze” temu nie sprzyjały, ale warunki były identyczne dla obydwu drużyn.
Zryw pod koniec ostatniej odsłony nie wystarczył. Na 2:22 przed końcem Krzysztof Chmielarz trafił za trzy i zrobiło się 59:55. Na 1:35 przed końcową syreną Grzegorz Małecki akcją „2+1” doprowadził do stanu 59:58. Kosz mógł wyjść nawet na prowadzenie, gdyby spod „dziury” trafił Przemysław Galewski.
Nie udało się. Zadania nie ułatwiło też przewinienie techniczne Krzysztofa Chmielarza. Decydujące punkty zdobył były zawodnik Kosza, Marcin Pławucki, odbierając naszej ekipie nadzieję na zwycięstwo.
- Baliśmy się tego spotkania, bo naszemu najwyższemu zawodnikowi, Kamilowi Nawrotowi, odnowiła się kontuzja pleców. Baliśmy się, że Pleszew może wykorzystać tą znaczącą przewagę fizyczną, ale mieliśmy też plan, by ograniczyć tą grę Pleszewa. Rywale starali się grać, ale nie trafiali. Mecz walki, każdy chciał wygrać, stąd trochę za dużo było nerwów w ataku, ale pod względem zaangażowania i obrony mecz mógł się bardzo podobać – ocenił zawody Kasper Smektała, trener Nabzdyk BMSlam Stali Ostrów Wlkp.
Trener naszej drużyny nie miał powodów do radości.
– Widać gołym okiem, że nasza skuteczność nie była za wysoka. Założenia były takie, że mieliśmy grać pod tablicę, ale z realizacją tego nie wyszło nam do końca. Skuteczność rzutowa plus brak skutecznej gry fizycznej pod koszem spowodowały, że rywale poczuli wiatr w żagle. Zasłużenie wygrali. My jesteśmy głowami trochę wyżej i zapominamy, że w tak trudnych meczach z zespołami, które walczą o utrzymanie, trzeba grać na 100% - powiedział Alan Urbaniak.
NABZDYK BMSLAM STAL OSTRÓW WLKP. – KOSZ PLESZEW 63:58
KWARTY
18:16, 19:17, 15:12, 13:15
PUNKTY
Kosz Pleszew: Grzegorz Małecki – 15, Krzysztof Chmielarz – 14 (3), Przemysław Galewski – 10, Krzysztof Spała – 8 (2), Mikołaj Spała – 4, Patryk Marek – 4, Szymon Rosik – 2, Bartosz Perz – 1; najwięcej dla rywali: Szymon Ryżek – 23 (1), Marcin Pławucki – 16 (2)
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.