Gdyby – zgodnie z regulaminem WZPN – wielkopolską IV ligę opuściły dwa ostatnie zespoły, a trzeci od końca rywalizowałby o utrzymanie w barażu, to LKS Gołuchów miałby już pewny ligowy byt, niezależnie od wyniku starcia z Jarotą. Problem polega na tym, że wciąż zagrożona degradacją z III ligi jest Kotwica Kórnik, a jej spadek zwiększyłby ilość spadkowiczów z IV ligi. Z kolei dla Jaroty Jarocin pojedynek z LKS-em Gołuchów stanowił jedną z ostatnich szans, by uniknąć bezpośredniego spadku. Krótko rzecz biorąc – oba zespoły interesował tylko i wyłącznie komplet punktów.
Pojedynek poprzedzony został miłą uroczystością, podczas której wyróżnione zostały piłkarki ze Szkoły Podstawowej w Gołuchowie, które kilka dni temu zostały wojewódzkimi wicemistrzyniami Pucharu Tymbarku (pisaliśmy o tym w artykule Sukcesy w Pucharze Tymbarku). Później rozgorzała walka o każdy metr boiska. W pierwszej połowie lepiej spisywali się przyjezdni, zepchnęli LKS do dość głębokiej defensywy, zabrakło im jednak skuteczności i nieco szczęścia. Podopieczni trenera Pawła Krysia najbliżej powodzenia byli po uderzeniu Mikołaja Kowalskiego (piłka odbiła się od słupka), oraz po strzałach Krzysztofa Matuszaka i Maurycego Przybyła. Świetnymi interwencjami popisał się wówczas Michał Stefaniak.
Męska rozmowa w szatni poskutkowała i gołuchowianie po przerwie zagrali dużo lepiej. Już w pierwszej akcji po zmianie stron gola mógł zdobyć Marcin Wandzel, niestety, chybił. W 71’ Mikołaj Marciniak, piąstkując piłkę, trafił także w głowę Mikołaja Wybornego. Arbiter bez wahania podyktował rzut karny. Karol Latusek okazji nie wykorzystał, uderzył silnie, ale piłka jedynie obiła poprzeczkę. Co się odwlecze, to nie uciecze.
Kilka minut później piłka trafiła do jarocińskiej bramki po centro strzale Jakuba Szymkowiaka. Tor lotu piłki próbował zmienić Karol Latusek, czym kompletnie zmylił Mikołaja Marciniaka. Jarocinianie nie mieli nic do stracenia, zaatakowali ze zdwojoną energią, jednak nie wykreowali sobie dogodnych sytuacji podbramkowych. Jeden ładny strzał z dystansu autorstwa Ivana Sukhenko to trochę zbyt mało, patrząc z perspektywy Jaroty. Tymczasem w doliczonym przez arbitra czasie gry Jakub Janos został sfaulowany w polu karnym i arbiter po raz drugi tego dnia „wskazał na wapno”. Michał Grzesiek okazji nie zaprzepaścił, ustalając wynik potyczki na 2:0.
- Jarota mogła ten mecz zamknąć w pierwszej połowie, bo była zespołem zdecydowanie lepszym, bardziej wyrazistym i tylko sama wie, dlaczego ta bramka dla niej nie padła. Gdyby Jarota wykorzystała swoje okazje, to myślę, że byśmy się już nie podnieśli. Bardzo mocno zareagowałem w szatni. Już przed meczem ostrzegałem piłkarzy, że jeżeli będzie granie na pół gwizdka, to będę dokonywał zmian, tym bardziej, że miałem pełną ławkę rezerwowych. Musiałem zmienić „Mo”, bo nie było żadnej komunikacji miedzy nim, a Jakubem i Karolem, w środku była dziura. I po przerwie zagraliśmy lepiej. Niewykorzystany karny, w końcu bramka Jakuba. Myślę, że tutaj błąd popełnił bramkarz Jaroty. O wyniku przesądziła akcja dwójki rezerwowych. Kacper Czajka i Kuba Janos wyszli z kontrą, Kuba była faulowany, Michał Grzesiek strzelił, wygraliśmy 2:0. Czy zasłużenie? Historia osądzi – powiedział Maciej Dolata, trener LKS-u Gołuchów.
LKS GOŁUCHÓW – JAROTA JAROCIN 2:0 (0:0)
SKŁAD
LKS Gołuchów:Michał Stefaniak, Paweł Stempień, Marcin Wandzel Ż, Grzegorz Kuś, Mikołaj Wyborny (81’ Kacper Czajka), Mohammed Habibi (46’ Filip Morkowski), Jakub Kieliba (83’ Miłosz Zapart), Jakub Szymkowiak (86’ Jakub Janos), Karol Latusek, Wojciech Kidoń (61’ Michał Grzesiek), Piotr Dolata (72’ Mateusz Szkudlarski)
BRAMKI
1:0 – Jakub Szymkowiak (77’)
2:0 – Michał Grzesiek (93’ z karnego)
PRZECZYTAJ TAKŻE: Finał Masters zwieńczył rozgrywki darterskie w Pleszewie
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.