reklama

Przyszłość wiążę z futbolem

Opublikowano:
Autor:

Przyszłość wiążę z futbolem - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport

Z ADRIANEM CIEŚLAKIEM, wychowankiem Rolbudu OSiR Pleszew, występującym obecnie w Rot Weiss Ahlen, rozmawia Piotr Hain

Pamięta pan swój ostatni mecz w Pleszewie?

Sporo upłynęło czasu. Miałem wtedy szesnaście lat. Dokładnie nie pamiętam, z jakim rywalem graliśmy. Bardziej utkwiło mi w pamięci to, że zostałem bardzo miło pożegnany, dostałem bardzo fajną koszulkę Stali Pleszew, która zastąpiła wówczas w nazwie Rolbud OSiR. Ta koszulka zajmuje honorowe miejsce w mojej gablocie w domu.

To wróćmy do początków. Przygodę z piłką rozpoczynał pan w Rolbudzie OSiR Pleszew…

Zacząłem grać w wieku 9 lub 10 lat w drużynie trenera Adriana Popławskiego, później występowałem w zespołach, które prowadził Robert Zaworski. Piłkę seniorską zaczynałem u trenera Marka Chatlińskiego. Podczas Dni Pleszewa zostałem zaproszony na mecz sparingowy. Pokazałem się na tyle dobrze, że trener wziął mnie na obóz dochodzeniowy, wyglądałem bardzo dobrze sportowo i zadebiutowałem w zespole seniorów. Miałem wówczas 15 lat. W swoim debiucie strzeliłem bramkę Baryczy Janków Przygodzki. Niestety, w drugim meczu doznałem złamania nogi. Przechodziłem długą i żmudną rehabilitację w klinice Rehasport w Poznaniu. Przez pół roku nie grałem w piłkę. Wróciłem na wiosnę. Miałem ukończone 16 lat i mogłem już występować w pełnym wymiarze czasowym 90 minut. Wcześniej WZPN zgodził się na moje występy w piłce seniorskiej w wymiarze 80 minut.

Jak potoczyło się pana sportowe życie po odejściu ze Stali?

Trafiłem do MSP (Młodzieżowa Szkółka Piłkarska) w Szamotułach (tą samą szkółkę piłkarską ukończyli m.in. Łukasz Fabiański, Maciej Rybus i Jan Bednarek – przyp. red.). Wcześniej jeszcze jako gimnazjalista uczęszczałem do Zespół Szkół Mistrzostwa Sportowego nr 2 w Poznaniu, której absolwentami są między innymi Grzegorz Rasiak czy Paweł Wojtala, trenowałem przez cały tydzień, a na weekendy przyjeżdżałem na mecze do Pleszewa. Po odejściu ze Stali spędziłem w Szamotułach dwa i pół roku. Zimą, krótko przed maturą za sprawa bardzo dobrych występów w Wielkopolskiej Lidze Juniorów, trafiłem do Lecha Poznań i występowałem w Młodej Ekstraklasie. Zdążyłem rozegrać osiem meczów w pełnym wymiarze i niestety, zdarzyła się nieprzyjemna sytuacja, bo doznałem bardzo poważnej kontuzji kolana. Po przeprowadzonej operacji miałem dziewięć miesięcy przerwy od piłki. To mnie nie złamało i usilnie pracowałem nad powrotem na boisko. Wróciłem mega silny, zmotywowany z kolejnym bagażem doświadczeń. Niestety, znów po rozegraniu ośmiu meczów doznałem kontuzji kostki. Dzięki bardzo dobrej rehabilitacji bez przeprowadzonego zabiegu wróciłem po dwóch miesiącach na boisko. Myślę, że moje umiejętności i boiskowa postawa w tych ośmiu rozegranych na wiosnę meczach musiały bardzo się spodobać trenerowi Mariuszowi Rumakowi i jego asystentowi Jerzemu Cyrakowi, bo latem zostałem włączony do kadry pierwszego zespołu.

W drużynie seniorów „Kolejorza” jednak pan nie zagrał?

Przez pół roku trenowałem z pierwszym zespołem, ale w lidze niestety nie zdołałem zadebiutować. Z racji tego, żeby się ogrywać, zostałem wypożyczony do Polkowic, do II ligi. Wkrótce otrzymałem propozycję gry w Warcie Poznań, ale miałem już jednak kontrakt na stole i uznałem, że jak masz chleb, to nie szukaj bułek i zostałem w Polkowicach. Wkrótce dowiedziałem się też o zainteresowaniu z I ligi ze strony Zawiszy Bydgoszcz, która pół roku później awansowała do Ekstraklasy. W tamtym okresie byłem młodzieżowcem, a oni szukali młodzieżowca o takim profilu jak ja. Niestety zbyt późno dowiedzieli się o mojej osobie, i kto wie jakby się to potoczyło, gdybym w tamtym czasie był pod skrzydłami jakiegoś menadżera. W Polkowicach mieliśmy bardzo fajny, młody zespół, grający ofensywną piłkę. Niestety, odszedł trener, Adam Buczek. Dostał ofertę z Zagłębia Lubin, a takiej oferty się nie odrzuca. Przyszedł nowy trener, wszystko się zmieniło, cała struktura, dużo chłopaków latem odeszło i nasz zespół praktycznie się rozleciał. Kończyło się okienko transferowe, chciałem mieć klub i przeszedłem do II ligi, do Calisii Kalisz, która później upadła. I znów musiałem szukać klubu. Nie miałem niestety żadnej osoby bądź menedżera, ani wsparcia, więc poszedłem do Jaroty Jarocin.

Po okresie gry w Polsce wyjechał pan za granicę. Dlaczego akurat do Niemiec?

Zawsze podobała mi się piłka niemiecka, niemiecka mentalność. Chciałem spróbować czegoś nowego, nauczyć się języka i zobaczyć, jak to wygląda na zachodzie od kuchni. Zanim wyjechałem do Niemiec wysłałem do zespołów z pierwszej i drugiej ligi polskiej swoje CV. Do dziś nie otrzymałem nawet odpowiedzi… Dzięki znajomemu, który przebywał w Niemczech, wyjechałem na testy do jednego z niemieckich klubów. Występowałem w Westfalia Rhynern. Tak trafiłem do Niemiec. Gram obecnie w Rot Weiss Ahlen. To zespół, który występował kiedyś w II Bundeslidze, grali w nim tacy zawodnicy jak Kevin Grosskreutz, czy Marco Reuss. To marka na niemieckiej ziemi dość znana. Moja drużyna występuje obecnie w Regionallidze West. Regionalliga podzielona jest na wschód, zachód, północ, południe. Poziom naprawdę jest wysoki, a na stadiony takich drużyn jak Rot-Weiss Essen czy Alemannia Aachen przychodzi nawet do 10 tysięcy kibiców. Mecze przeciwko drugiemu zespołowi Schalke czy Borussi Dortmund stoja na wysokim poziomie i intensywność jest wysoka.

W tym roku nie pograł pan sobie. Ze względu na pandemię koronawirusa rozgrywki zostały zawieszone.

Zdążyliśmy rozegrać trzy mecze. Później zostało to wszystko odwołane, byliśmy cały czas na rozpiskach od trenera, trenowaliśmy indywidualnie. Ostatecznie jednak DFB podjął decyzję, że rozgrywki na tym poziomie nie będą kontynuowane. Od 5. września znów będziemy mogli grać. Trener uznał, że będziemy mieć 2,5 miesiąca okresu przygotowawczego. Na początku lipca zaplanował indywidualną pracę na rozpiskach, podobnie będzie na początku sierpnia. I w tym okresie jest okazja, by spotkać się z rodziną, tak, jak jest w moim przypadku.

Na jakiej pozycji pan występuje?

W środku pomocy. W Pleszewie było tak samo. Później byli różni trenerzy i mieli różne pomysły na mnie, próbowali mnie wystawiać na boku obrony, a nawet na boku pomocy i w środku obrony. Najlepiej czuję się jednak w środku pola.

Interesuje się pan piłką pleszewską?

Oczywiście. W dzisiejszym świecie, gdy mamy Internet, jestem na bieżąco z informacjami. Wiem, co się dzieje w klubie, i jak przebiegają rozgrywki. Mam kontakt z prezesem Zawadą i chłopakami z drużyny. O zmianie trenera w Stali dowiedziałem się przez Internet. Decyzję Łukasza Bandosza przyjąłem pozytywnie. Jeżeli jest możliwość rozwoju i doświadczenia czegoś nowego, to jak najbardziej jestem za tym, żeby próbować i to wykorzystywać. Super ze strony Stali Pleszew jako klubu, ponieważ nigdy nie doświadczyłem, żeby działacze stawiali jakieś przeszkody w zmianie klubu.

Kariera piłkarska nie trwa wiecznie. Co później? Wróci pan do Polski?

Na dzień dzisiejszy nie wiem, czy wrócę na stałe do Polski. Trudno obecnie to określić. Widzę tam bardzo fajną ścieżkę rozwoju pod względem czysto sportowym, jak i wiedzy. Obecnie rozpocząłem tam studia, obejmujące analizę meczów i scoutingu. Chciałbym jak najdłużej grać, bo sprawia mi to ogromna przyjemność i po prostu kocham piłkę nożną. Prowadzę sportowy tryb życia, zwracam uwagę na odżywianie, na regenerację i zobaczymy jak to wszystko pójdzie. Pół roku temu obroniłem pracę magisterską, gdzie tematem był wizerunek klubu piłkarskiego. Pracuję na to, by kiedyś pracować być może jako skaut, czy trener. Na pewno przyszłość wiążę z piłką nożną.
 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE