Mecz lidera z wiceliderem przyciągnął pomimo przenikliwego chłodu sporo sympatyków piłki nożnej, którzy przeżyli wielkie emocje. W pierwszej połowie kibice Stali byli świadkami popisu swojej drużyny. Składna akcja na jeden kontakt i strzał niemal w „okienko” Tomasza Zawady dały stalowcom prowadzenie. Protestujący w tej sytuacji trener LKS-u, Przemysław Zając (jego zdaniem Alan Kurek minutę wcześniej powinien być ukarany drugim żółtym kartonikiem), obejrzał dwie żółte kartki pod rząd i w wyniku czerwonej musiał pofatygować się poza opłotowanie boiska. Nie zdążył tam zająć wygodnej pozycji, a było już 2:0. Tym razem Adam Wojciechowski fantastycznym lobem całkowicie zaskoczył bramkarza przyjezdnych, Tobiasza Mosia. I był to najniższy „wymiar kary” dla drużyny z okręgu kępińskiego, bo po pierwszej połowie pleszewianie powinni zwyciężać wyżej. Minimalnie pomylił się Marcel Karolak w sytuacji „jeden na jeden” z Tobiaszem Mosiem, na czystej pozycji strzeleckiej znalazł się nieco później Kacper Morawski, ale również chybił.
Po zmianie stron momentami przygniatającą przewagę uzyskał LKS, który zagrażał bramce Stali zwłaszcza po stałych fragmentach gry. Piłka, uderzona z rzutu wolnego przez Remigiusza Hojkę, trafiła w rękę Adama Wojciechowskiego i arbiter wskazał „na wapno”. Remigiusz Hojka nie popisał się i posłał futbolówkę z rzutu karnego wysoko nad poprzeczką. Kilka minut później rywale złapali jednak kontakt. Kacper Świątek skorzystał z dośrodkowania z rzutu rożnego Remigiusza Hojki i umieścił piłkę w bramce. Niewiele zabrakło, a po kolejnym kornerze byłoby 2:2. Tym razem jednak Bartosz Świątek minimalnie przestrzelił. Stalowcy schowani byli za podwójną gardą i atakowali dość sporadycznie. Gdy Filip Składnikiewicz „postawił stempel” na nodze Pawła Kusza, to wydawało się, że musi być rzut karny dla Stali. Arbiter był jednak innego zdania. Przeciwne zdanie od kibiców i piłkarzy pleszewskiej drużyny miał rozjemca z gwizdkiem również w doliczonym czasie gry. Po raz drugi tego dnia podyktował „jedenastkę” na korzyść jankowian, tym razem za odbicie się piłki od ręki Mikołaja Potarzyckiego. Daniel Armatys okazji nie zmarnował i zapewnił swojej drużynie jeden punkt na wagę utrzymania prowadzenia w tabeli rozgrywek.
- Z mojej perspektywy żaden z rzutów karnych nie powinien być podyktowany. Zawodnicy mieli rękę ustawioną przy ciele. Nie zgadzam się także z kilkoma innymi decyzjami arbitra w drugiej połowie, ale także my trochę spuściliśmy z tonu po tych pierwszych 45 minutach. Nie wiem, czy chłopakom zabrakło spokoju, czy też wpłynęła na nich agresywna gra gości i troszeczkę tutaj mam żal, ale szanujemy punkt, jesteśmy nadal jeden punkt od lidera. Zostało jeszcze dziewięć kolejek, będziemy walczyć w każdym meczu o trzy punkty i wszystko jeszcze jest możliwe – powiedział po meczu Tobiasz Wojcieszak, trener Stali.
Stalowcy zmierzą się w następną sobotę w Kuczkowie z miejscowym Lasem, który przegrał dziś z GKS-em Grębanin 0:4. Początek pojedynku o godzinie 16:00. Zanosi się na wielkie, derbowe emocje.
STAL PLESZEW – LKS JANKOWY 2:2 (2:0)
SKŁAD
Stal Pleszew: Mateusz Jaworski, Alan Kurek Ż, Mikołaj Potarzycki, Krzysztof Czabański, Kacper Czajka, Tomasz Zawada (67’ Szymon Kozłowski), Łukasz Jańczak Ż, Kacper Morawski, Marcel Karolak (60’ Patryk Szulczyński), Adam Wojciechowski (55’ Tobiasz Krowiacz), Paweł Kusz
BRAMKI
1:0 – Tomasz Zawada (22’)
2:0 – Adam Wojciechowski (26’)
2:1 – Kacper Świątek (61’ głową)
2:2 – Daniel Armatys (92’ z karnego)
PRZECZYTAJ TAKŻE: Kolarski popis trenera, młodzież też nieźle
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.