Dlaczego mecz odbył się w Pleszewie?
- Biorąc pod uwagę to, że nie wchodziliśmy jeszcze na trawę, trenując na sztucznej nawierzchni, ciężko byłoby grać na boisku trawiastym. Podjęliśmy wraz ze sztabem decyzję, że zagramy w Pleszewie. W Gołuchowie czekamy na remont płyty, ma być teraz robiona wertykulacja i nie chcieliśmy wchodzić na nieprzygotowaną płytę. Kolejny mecz z Huraganem Pobiedziska, jeżeli cokolwiek u nich się nie zmieni, także zagramy na Golęcinie na sztucznej nawierzchni. Dzisiaj Ostrovia też grała mecz na sztucznej nawierzchni. Nie tylko my chcemy, aby boisko było dobrze przygotowane, ale też inni – wyjaśnił Maciej Dolata, szkoleniowiec LKS-u.
Boisko w Pleszewie, na którym LKS trenuje, nie okazało się atutem. To był bardzo słaby mecz w wykonaniu gołuchowian, którzy przegrali środek pola i zostali zepchnięci do głębokiej defensywy. Polonia zaprezentowała się z bardzo dobrej strony, grała szybko i kombinacyjnie, zdobywając cztery bramki. Gołuchowską drużynę napoczął Ibrahim Appiah, który przedarł się w pole karne, odegrał do Jakuba Zbieralskiego, otrzymał piłkę zwrotną i uderzył pod poprzeczkę. Na 2:0 podwyższył Mikołaj Dorna uderzeniem sprzed pola karnego.
Drugą połowę LKS rozpoczął obiecująco, zagrał mniej bojaźliwie i szybko wypracował sobie dwie bramkowe okazje. Mateusz Szkudlarski w pierwszej sytuacji minimalnie chybił, nieco później jego uderzenie Tomasz Figlerowicz wybronił, odbijając piłkę. Niestety, żaden z gołuchowskich piłkarzy nie pośpieszył z dobitką. Nie minęła jeszcze godzina gry, a było praktycznie pozamiatane. Saba Grigalashvili miał sporo miejsca i czasu, by przymierzyć sprzed pola karnego. Kilka minut później Jakub Zbieralski ustalił rezultat, finalizując swój rajd prawą flanką.
Wstydliwy wynik potyczki z Polonią to nie jedyny problem LKS-u. Michał Stefaniak ujrzał za akcję ratunkową czerwoną kartkę, a Marcin Wandzel po raz czwarty w sezonie ukarany został żółtym kartonikiem i obaj nie wystąpią w kolejnej potyczce z Huraganem Pobiedziska.
- Wszystko zawiodło, nie mam zielonego pojęcia, co się stało z zespołem, który z Wiarą Lecha walczył jak równy z równym. Dzisiaj wyszliśmy jacyś bojaźliwi, kłótnie między zawodnikami, jakieś wzajemne pretensje. Nie podjęliśmy rękawicy. Ja mogę odpowiadać za błędy w przygotowaniu taktycznym, tak ustawiam zespół, jak przeanalizuję przeciwnika w środku tygodnia, natomiast nie mam kompletnie wpływu na to, że zawodnik podaje piłkę do przeciwnika, albo nie umie jej przyjąć. Mogę mieć do siebie pretensje o to, że coś źle zespołowi przekazałem, a przekazałem mu informację, że niesamowitą „przekąską” dla zespołu Chodzieży jest zbieranie piłek przed polem karnym. Dzisiaj rywale zebrali trzy, z czego trzy bramki strzelili. Żenada i wstyd, zagraliśmy bardzo słabo i pod względem charakteru, i pod względem jakościowym. Biorę za to odpowiedzialność na siebie i mam nadzieję, że to jest wypadek przy pracy i że zespół otrząśnie się z tej porażki – powiedział trener Dolata.
LKS GOŁUCHÓW – POLONIA CHODZIEŻ 0:4 (0:2)
SKŁAD
LKS Gołuchów: Michał Stefaniak C(74’), Paweł Stempień (69’ Kacper Czajka), Marcin Wandzel Ż, Grzegorz Kuś, Michał Grzesiek, Jakub Szymkowiak (69’ Wojciech Kidoń), Mateusz Szkudlarski (62’ Jakub Kieliba), Mohamed Habibi, Karol Latusek, Mikołaj Wyborny (73’ Jakub Janos), Piotr Dolata (76’ Tomasz Szymkowiak)
BRAMKI
0:1 – Ibrahim Appiah (22’)
0:2 – Mikołaj Dorna (36’)
0:3 – Saba Grigalashvili (57’)
0:4 – Jakub Zbieralski (64’)
PRZECZYTAJ TAKŻE: Utworzyli drużynę hokejową i zagrali na turnieju w Jarocinie
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.