Żaden mieszkaniec Bielaw w gmnie Gołuchów nie chciał reprezentować wsi w spółce wodnej. A skład trzeba było uzupełnić po tym, jak sołtys - Józef Sołtysiak – zrezygnował. - Młodych wybrać, niech młodzi się zaangażują. Ochotnicy, dalej - namawiano. Agitacja trwała kilkanaście minut. Padały kolejne nazwiska. Ale wskazani odmawiali.
- Zebranie spółki odbywa się raz w roku. To naprawdę nie jest jakiś ogrom pracy. Wieś musi mieć delegata, żeby dbał o państwa sprawy - zachęcał Bogumił Jędrzejak, kierownik biura spółki wodnej z Gołuchowa. Wspeirał go prezes Józef Dymny. Na nic się to jednak nie zdało. Dyskutowano, namawiano, bezskutecznie. Ostatecznie delegatem zgodził się ponownie zostać sołtys.
Mieszkańcy Bielaw nie zgłaszali większych problemów. Mówili o potrzebie udrażniania rowów melioracyjnych, ale też dbania o nie, czego nie wszyscy rolnicy pilnują. Przedstawiciele spółki obiecali przyjrzeć się jednemu z rowów, wskazanemu przez mieszkankę Bielaw. Jeden z mężczyzn prosił też o dokończenie wjazdu przy drodze gminnej. Zebranie wiejskie zakończono kawą i ciastem.
CZYTAJ TAKŻE: