reklama

Człowiek orkiestra. Rozmowa z Arturem Kowalskim, dyrektorem Centrum Kształcenia Zawodowego w Pleszewie

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Człowiek orkiestra. Rozmowa z Arturem Kowalskim, dyrektorem Centrum Kształcenia Zawodowego w Pleszewie - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
8
zdjęć

reklama
Udostępnij na:
Facebook
WiadomościO wyzwaniach na scenie i w oświacie zawodowej opowiada nam Artur Kowalski, dyrektor Centrum Kształcenia Zawodowego w Pleszewie i perkusista, który w listopadzie zeszłego roku otrzymał tytuł Ambasadora Zajezdni Kultury w Pleszewie.
reklama

Od czego zaczęła się pana przygoda z muzyką? 

Od gitary, na której przez rok ćwiczyłem w ognisku muzycznym. Jeśli chodzi o perkusję, to jestem samoukiem. Mój starszy brat i jego koledzy grali w domu na gitarach, a ponieważ potrzebowali sekcji rytmicznej, próbowałem im wtórować. Łapałem więc m.in. za łyżki i towarzyszyłem im podczas prób. Okazało się, że robiłem to na tyle poprawnie, że w siódmej klasie zaproponowano mi dołączenie do młodego lokalnego bandu. Nie było nas wtedy stać na profesjonalne instrumenty. 

Na czym graliście?

Zaczęliśmy współpracować z innym zespołem – zakładowym – który miał swoją siedzibę w dawnej odlewni Obrabiarek, czyli miejscu, gdzie teraz znajduje się biblioteka pedagogiczna. Ówcześnie była tam scena i odbywały się różne zabawy. Tamta grupa wykonywała muzykę taneczną, ale to, co nas do niej przyciągnęło, to instrumenty, z których mogliśmy korzystać. Sami też zaczęliśmy występować na lokalnych imprezach. Coverowaliśmy m.in. utwory The Beatles - a ponieważ nie jest to skomplikowana muzyka, dało się to robić mając znikome umiejętności. Nasz pierwszy poważny występ, o który postarali się moi o rok starsi koledzy z zespołu - grający odpowiednio na gitarze i gitarze basowej Robert Zgorzelak oraz Krzysztof Tomaszak - to był koncert na zakończeniu roku szkolnego ósmych klas w pleszewskiej „dwójce”. 

reklama

Skończyła się podstawówka i zaczął rock'n'roll? 

Dołączył do nas miejscowy harmonijkarz - Waldek Nowak - i tak powstał WRAK Blues (akronim od imion członków zespołu – dop. red.). Naszym pierwowzorem muzycznym była Kasa Chorych z fenomenalnym Ryszardem Skibińskim, wirtuozem harmonijki. Zaczęliśmy od coverów i standardów bluesowych, a skończyliśmy na własnej muzyce. Metodą chałupniczą zrobiliśmy nagranie, żeby wysłać je do Jarocina na Przegląd Muzyki Młodej Generacji w 1982 roku. Dołączyliśmy do niego nasze zdjęcie wykonane w pleszewskim domu kultury przy Bogusza. Żeby uzyskać awangardowe tło, odwróciliśmy wszystkie krzesła do góry nogami. Wystąpiliśmy w ramach eliminacji, ale na dużą scenę się nie dostaliśmy. W Jarocinie królowały punk i hard rock. Kierownictwo, nadające ton całemu wydarzeniu, nie preferowało zbytnio gatunku, który prezentowaliśmy. Udało nam się jednak nawiązać dobry kontakt z zespołem Rekonstrukcja z Kalisza, który został wówczas finalistą konkursu. Wyjechaliśmy we wspólną trasę koncertową po Wielkopolsce. Dla chłopaków z takiego miasta jak Pleszew, to było duże wyróżnienie, wielka przygoda. Historia naszej grupy to w sumie trzy lata bluesowego grania w naszym regionie.

reklama

dalsza część tekstu pod zdjęciem ↓

fot. WRAK Blues w Domu Kultury w Pleszewie (archiwum prywatne)

Buntował się pan wtedy - jak inni jeżdżący do Jarocina?

Byliśmy młodzi, więc każdy z nas buntował się przeciwko wszystkiemu. To był czas komuny. Z domu wyniosłem noszenie na klapie oporników, plakietek, przywieszek - emblematów, które nie zawsze miały w nazwie bunt, ale oznaczały opór wobec ówczesnej władzy. Można było się wyróżnić ubiorem czy fryzurą. Dla moich rówieśników ważna była przynależność subkulturowa. Mówiąc kolokwialnie - trzeba było należeć do jakiejś bandy. 

reklama


Jako bluesowcy w Jarocinie nie byliście najliczniejszą grupą. Nie mieliście chyba najłatwiej - biorąc pod uwagę, że przy okazji festiwalu dochodziło do spięć pomiędzy przedstawicielami różnych subkultur.   

Nie, ale trzymaliśmy z rockowcami. Te wybory były świadome. Blues uważany jest za prostą muzykę, wielu się śmieje, że wystarczy znać trzy akordy i grać je w kółko. Mieliśmy w tamtych czasach jednak duże ambicje. 

Co się wtedy grało w Pleszewie? Jak wyglądała tutejsza scena?

Gościł tutaj rock. Jednym z miejscowych zespołów był kultowy hardrockowy TD/SN z Pawłem Michaliszynem, Markiem Steckim i Waldemarem Cierniakiem. W domu kultury przy Bogusza cyklicznie organizowano wydarzenia muzyczne. Szczególnie zapamiętałem koncert Republiki. Ciechowski grał na rozstrojonym pianinie nogami, to był wtedy jego popisowy numer. Sala była pełniutka. Kilku moich kolegów z klasy wzorując się na nim zostało poppersami i nosiło charakterystyczne grzywki. Nie było to najlepiej odbierane przez środowisko punków i metalowców. 

reklama

Jak muzykowanie wyglądało od strony wsparcia miejscowych instytucji?

Była komuna, więc należało wpisywać się w ówczesne schematy. Właściwie nie można było istnieć jako samoistny zespół, trzeba było funkcjonować w ramach instytucji kultury, które pozwalały się rozwijać w większym lub mniejszym stopniu. Wiadomo, że zespołom rockowym, czyli grającym inaczej, było trudno. Oczekiwano pokory i działań zgodnych z linią partii, grania tego, co podoba się ludowi. My też, żeby móc działać, musieliśmy czasami wystąpić - jako „zapchajdziura” - na jakiś dziwnych imprezach, które w owym czasie się odbywały. To z nami kompletnie nie współgrało, ale szliśmy na pewne kompromisy. Chociażby dlatego, że instrumenty były państwowe, dopiero po jakimś czasie mieliśmy swoje. Pierwsza gitara, którą zakupił nasz basista, kosztowała tyle, ile maluch, to były horrendalne kwoty. Ja swoją pierwszą perkusję składałem wiele lat z różnych elementów, które udało mi się kupić tu i ówdzie. Dlatego, do czasu aż nie oddałem jej do lakiernika, była wielokolorowa. By dokonać zakupu instrumentów musieliśmy jeździć po całym kraju, szukając sprzętu szczególnie z zachodniej granicy. W Polsce mieliśmy właściwie dwóch producentów perkusji – oba instrumenty były tragiczne. Trzeba było w tamtych czasach naprawdę sporo się namanewrować, żeby móc po prostu na czymś ćwiczyć i grać, a co dopiero zaistnieć na scenach. 

A dzisiaj?

Można powiedzieć, że teraz są idealne warunki. Właściwie nie trzeba wychodzić z domu, żeby tworzyć i grać, co pokazała pandemia. Uczestniczyłem w pierwszym w Polsce pandemicznym projekcie - Niewielkiej Orkiestrze Siedzących na Chacie – w ramach którego kilkunastu muzyków z całej Polski nagrało zdalnie utwór. Był to cover piosenek Voo Voo „Myślę sobie, że” i „Nim stanie się tak”. Nasz teledysk pokazano m.in. w TVN. Dzisiaj mamy do dyspozycji komputery i internet, nie wspominając już o sztucznej inteligencji, która – chociaż nie w takim zakresie jak zawodowi muzycy – to jednak już potrafi zdziałać cuda. Obecnie świat stoi otworem, jest dostęp do instrumentów, są możliwości techniczne. Pewnym problemem może być zgranie w jednym czasie muzyków. 

Panu się to od lat udaje. W Pleszewie można było oglądać Artura Kowalskiego już w wielu składach. 

Myślę, że czasami po prostu musi pomóc w tym tzw. ślepy los. Ważne jest, żeby trafić na odpowiednie osoby z pasją, które nas wesprą i chcą muzykować. Miałem wielkie szczęście, że spotkałem na mojej drodze wybitnego pianistę Tomasza Ratajczaka. Pod jego kuratelą zaczęliśmy robić muzyczne projekty – i tak powstał m.in. zespół KE NAKO z lokalnymi muzykami: Radosławem Hadrzyńskim, Borysem Przetakiewiczem i Marzeną Matylą, czy szczególny projekt Q-Artist, w ramach którego zapraszamy do współpracy różnych artystów. Z Q-Artist zagraliśmy już wiele koncertów, m.in. z Barbarą Parzęczewską i Zbigniewem Zarankiem, zwycięzcami programu The Voice of Senior czy z aktorami z kaliskiego teatru. Występowaliśmy też corocznie podczas festiwalu teatralnego w Kaliszu. To właśnie dzięki Tomaszowi Ratajczakowi trafiłem do teatru, a przy okazji filharmonii Kaliskiej. Grałem na instrumentach perkusyjnych w trzech spektaklach muzycznych – „Abonament na szczęście” z piosenkami Agnieszki Osieckiej, „Byłaś serca biciem” z piosenkami Andrzeja Zauchy i Marka Grechuty oraz świątecznym spektaklu „Lecimy z kolędą”. Te projekty udaje mi się przenosić na gościnną i przyjazną scenę Zajezdni Kultury w Pleszewie oraz Muzyczną Strefę na Rynku w Pleszewie, w ramach której od lat cyklicznie organizuję koncerty. Jestem też częścią naszego wspaniałego pleszewskiego Big Bandu Po Godzinach. Wielu z moich muzycznych przyjaciół udało mi się rónież zaprosić na wyjątkową, 15. edycję koncertu zaduszkowego. Cieszę się że moja pasja przerodziła się w realizację i uczestnictwo w tak wielu kulturalnych wydarzeniach. Mam nadzieję, że ta przygoda będzie dalej trwała, bo sprawia mi wiele satysfakcji.

Można nazwać pana człowiekiem orkiestrą i to nie tylko ze względu na muzyczną aktywność. Ma pan wykształcenie m.in. z informatyki, pedagogiki czy andragogiki, naucza wielu zawodów, np. techniki pojazdów samochodowych, logistyki, mechatroniki, wykłada w Wyższej Szkole Humanistyczno-Ekonomicznej w Brzegu. W lipcu minionego roku objął pan funkcję dyrektora Centrum Kształcenia Zawodowego w Pleszewie.

Kształcenie zawodowe i muzyka to moje dwie pasje, które łączę. Poza dziesięcioma dyplomami, związanymi z różnymi zawodami, mam też spore doświadczenie w obszarze oświaty zawodowej, ponieważ w ostatnich latach uczestniczyłem w wielu ministerialnych projektach, reformach i innych działaniach dotyczących tej dziedziny. Współtworzyłem m.in. 14 podstaw programowych oraz wiele dokumentów które do dziś są wykorzystywane w szkołach, jak np. programy nauczania udostępnione przez Ośrodek Rozwoju Edukacji w Warszawie. Postanowiłem się tą wiedzą dzielić. Założyłem i prowadzę swój portal edukacyjny kształcenie-zawodowe.pl oraz grupę, na której skupiam 3,5 tysiąca nauczycieli zawodu. Rozmawiamy tam o specyfice naszej pracy dydaktycznej. To ważne, ponieważ przygotowujemy przyszłe kadry, nasi uczniowie i słuchacze będą stanowili ogniwo przemysłu i usług. Wydaje się, że jest to często niedoceniany aspekt, a realizowane wizje polityków rozmijają się z potrzebami wszystkich uczestników tego procesu – uczniów, nauczycieli oraz  pracodawców. 

Jak ta praca nad dokumentami programowymi wygląda w praktyce?

Kształcenie zawodowe, które powinno nadążać za zmianami na rynku pracy i potrzebami pracodawców, to dzisiaj chyba najczęściej zmieniający się obszar, jeśli chodzi o edukację. Od 2012 roku trzy razy zmieniano podstawę programową, która bezpośrednio wpływa na kształt wszelkich działań podejmowanych w szkole. To ona określa cele i treści nauczania w procesie dydaktycznym poprzez wskazanie, jaką wiedzę i umiejętności powinien mieć uczeń po zakończeniu danego etapu edukacyjnego. O te dokumenty oparty jest cały proces kształcenia - począwszy od tworzenia i realizacji programu nauczania zawodu, a skończywszy na przygotowaniu uczniów do egzaminu zewnętrznego. W ostatnich latach uczestniczyłem w wielu projektach związanych z kształceniem zawodowym, z których korzystają nauczyciele i szkoły w całej Polsce. Moje doświadczenie, jako wieloletniego doradcy metodycznego, przełożyło się na opracowanie wielu dokumentów metodycznych, publikacji i poradników.

Jaki ma pan pomysł na prowadzenie Centrum Kształcenia Zawodowego w Pleszewie? 

Centrum Kształcenia Zawodowego jest specyficzną placówką w systemie oświaty. Po pierwsze jesteśmy powołani do tego, żeby współpracować z pleszewskimi szkołami ponadpodstawowymi i realizować część kształcenia, jaką jest praktyczna nauka zawodu. Obecnie organizujemy zajęcia praktyczne przede wszystkim dla Zespołu Szkół Technicznych w Pleszewie, z którego nasza jednostka się wywodzi. Główne branże w których kształcimy to: mechanika, motoryzacja i informatyka. Ale rozwijamy się w jeszcze jednym kierunku – kształceniu ustawicznym osób dorosłych. Dziś przyszłość w edukacji zawodowej mają krótkie formy kształcenia, prowadzące do uzyskania nowych kwalifikacji, kompetencji czy zawodu, które w miarę szybko reagują na aktualną sytuację i potrzeby na rynku pracy. Eksperci mówią, że człowiek dorosły będzie przekwalifikowywał  się średnio 3-4 razy w swoim życiu. 

Co Centrum Kształcenia Zawodowego w Pleszewie obecnie oferuje w tym zakresie?

Formą kształcenia, którą kierujemy do dorosłych, są kwalifikacyjne kursy zawodowe (KKZ). To pozaszkolna, krótka forma kształcenia ustawicznego, która umożliwia relatywnie szybkie zdobycie nowych kwalifikacji czy zawodu. KKZ trwają od roku do półtora i kończą się zewnętrznym egzaminem zawodowym. W tym roku szkolnym w centrum mieliśmy na zajęciach łącznie prawie 900 osób, z czego 385 to osoby dorosłe, biorące udział w kwalifikacyjnych kursach zawodowych. Cieszy nas, że od wielu lat z tej formy nauczania korzystają również uczniowie - zdobywając w ten sposób, równolegle do nauki dziennej, nowy zawód. Nasza oferta od lat spotyka się z dużym zainteresowaniem w powiecie pleszewskim i nie tylko. Jesteśmy jednostką, która w Wielkopolsce wyróżnia się ilością form kształcenia. Co pokazują dostępne dane oświatowe - wyprzedziliśmy pod tym względem szkoły i placówki z dużych miast  np. Warszawy. Obecnie proponujemy kształcenie w takich zawodach jak: technik usług kosmetycznych, kierowca mechanik, technik transportu drogowego, mechanik pojazdów samochodowych, operator obrabiarek skawającących/CNC i fotograf. Już od września 2025 w ofercie tej znajdą się również: technik pojazdów samochodowych oraz technik rachunkowości.

Jak się pan czuje w roli dyrektora?

Mam już za sobą 10-letnie doświadczenie jako wicedyrektor Centrum Kształcenia Praktycznego i Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli w Pleszewie. Jestem człowiekiem lubiącym wyzwania, więc czuję się dobrze w nowej roli. Jesteśmy na etapie zakończenia największych od lat prac modernizacyjnych w naszym centrum. Wiemy, że nowo powstała, nowoczesna architektura oraz większa ilość sal pracowni diametralnie zmienią komfort naszej pracy i nauki. Cieszę się, że wyposażenie techniczne, którym dysponujemy – a szczególnie nowo nabyte obrabiarki sterowane numerycznie z pleszewskiego DMG MORI - będzie miało wreszcie nową przestrzeń. To, co różni nas od szkół - to wielorakość działań, których się podejmujemy. Oprócz działalności edukacyjnej, realizowanej przez siedem dni w tygodniu, prowadzimy także działalność gospodarczą - posiadamy stację kontroli pojazdów oraz  serwis pojazdów samochodowych. To spore wyzwanie organizacyjne, kiedy tak dużą placówką kieruje jedna osoba. Ważnymi czynnikami wpływającymi na moje zadowolenie, jako dyrektora, są doświadczeni nauczyciele zawodu i pracownicy, na których zawsze mogę polegać oraz dobra współpraca z organem prowadzącym, jakim jest Starostwo Powiatowe w Pleszewie.

dalsza część tekstu pod zdjęciem ↓

fot. Zajezdnia Kultury

Skąd się wzięła u pana ta misja – pomaganie innym w rozwijaniu swoich umiejętności? 

Myślę, że to po prostu ciekawość świata oraz chęć odpowiedzi na zapotrzebowanie na rynku edukacyjnym na wspomniane formy kształcenia. Dobrym przykładem jest kwalifikacyjny kurs zawodowy w zawodzie fotograf, który został wprowadzony do naszej oferty we wrześniu 2024 roku. W związku z moimi pleszewskimi działaniami muzyczno-kulturalnymi mam kontakt z wieloma świetnymi fotografami - chociażby Szymonem Furmankiewiczem, Przemysławem Glinkowskim czy grupą osób połączonych pasją do fotografowania - FotografujeMY. Fotografia stała się na tyle modna w naszym powiecie, iż zauważyłem, że jest grupa ludzi zainteresowana potwierdzeniem swoich umiejętności w sposób formalny. Moja propozycja nauki trafiła na dobry grunt. Obecnie połowa naszych słuchaczy to osoby, które mają już styczność z fotografią. Dorośli mają już sprecyzowane potrzeby edukacyjne, jeśli chodzi o zdobywanie nowych umiejętności i kwalifikacji. Gorzej wygląda sytuacja uczniów ze szkół młodzieżowych. Oni są na początku swojej drogi, a muszą wybrać zawód po skończeniu szkoły podstawowej. Doradztwo zawodowe i edukacja zawodowa, prowadzone w sposób systemowy od wielu lat na poziomie szkół podstawowych nie funkcjonują efektywnie z powodu wielu barier i niedoskonałości. 

To problem w powiecie pleszewskim? Dużo jest w tej kwestii do zrobienia?

To nie jest problem tylko naszego powiatu, ale całego kraju. Nieefektywne funkcjonowanie doradztwa zawodowego wynika głównie z braku odpowiednich zasobów, niedostosowania go do potrzeb współczesnych uczniów i dynamicznego rynku pracy. Aby skutecznie wspierać młodzież w tym zakresie, konieczne są nie tylko zaangażowanie szkół i współpraca z otoczeniem społeczno-gospodarczym. Zauważam obecnie brak współpracy systemowej pomiędzy doradcami zawodowymi realizującymi swoje zadania na poszczególnych etapach edukacyjnych (od szkół podstawowych do ponadpodstawowych). Dlatego w najbliższym czasie, będę chciał zainicjować współpracę między szkolnymi doradcami a naszym centrum oraz jednostkami, które wspierają doradztwo zawodowe w powiecie i pracodawcami. Chciałbym powołać powiatową sieć wsparcia szkolnych doradców zawodowych, której celem będzie zintegrowanie dotychczas podejmowanych działań przez różne instytucje i osoby, w tym obszarze, oraz pośredniczenie w kontaktach szkół podstawowych z pracodawcami. Zadaniem centrum będzie również organizowanie zajęć zawodoznawczych, praktycznie przybliżających specyfikę danych profesji. Będziemy chcieli organizować m.in. wizyty do największego zakładu pracy w Pleszewie, czyli DMG MORI. 

Coś jeszcze zajmuje głowy nauczycieli zawodu?

Obecnie mierzymy się w skali kraju, i Europy, z problemem czy kształcić szeroko, czy wąskoprofilowo. I kwestia, która pojawiła się, gdy weszliśmy do Unii Europejskiej - kształcić na rynek regionalny, polski czy europejski? Dziś przy dynamicznie zmieniającym się rynku pracy trudno zdiagnozować i przewidzieć trendy przyszłych potrzeb pracodawców, a tym samym kierunki kształcenia w edukacji zawodowej. Jeśli chodzi o lokalny rynek pracy, to na pewno przez najbliższe lata będziemy prowadzili kwalifikacyjne kursy zawodowe w branży mechanicznej w zawodzie operator maszyn skrawających CNC, który od dawna jest zawodem deficytowym na rynku pracy. Warto też wspomnieć, że dzisiaj edukacja i szkoły branżowe muszą się zmierzyć z wieloma problemami związanymi z naborami na niektóre kierunki kształcenia. Przykładem są zawody technik pojazdów samochodowych oraz technik mechanik, które ostatnio nie zostały otwarte w Zespole Szkół Technicznych w Pleszewie z powodu braku chętnych uczniów (mimo, że takie osoby są bardzo poszukiwane na rynku pracy). Jako jednostka jesteśmy przygotowani, żeby kształcić w tych zawodach, mając nowoczesną bazę dydaktyczną oraz doświadczoną kadrę. Dzisiaj wśród młodych osób występuje tendencja wyboru profesji, które nie wymagają zbyt dużych czynności manualnych, a które są potrzebne we wspomnianych wcześniej fachach. Powinniśmy starać się wspólnie ją odwrócić. Myślę, że edukacja w naszym powiecie związana z doradztwem zawodowym i promocją lokalnego rynku pracy powinna dać w przyszłości pozytywny efekt. 

Jaka muzyka gra ostatnio w głośnikach pana dyrektora?

Słucham każdej dobrej muzyki - od bluesa przez rocka, kończąc na jazzie. Nie ukrywam jednak, że obecnie najbliższa jest mi estetyka jazzowa. 

reklama
WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Najnowsze i najciekawsze wiadomości z Pleszewa, gminy i powiatu pleszewskiego w jednym miejscu. Codziennie ciekawe treści specjalnie dla Ciebie! Zobacz co się dzieje Dziś w Pleszewie. Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama