30 km muszą jechać ludzie z Chocza, żeby odstawić odpady na PSZOK – w sąsiednim powiecie. W gminie takiego punktu nie ma.
- Mieszkańcy często pytają, dlaczego? – mówi Ewa Wojciechowska, radna gminy Chocz.
Ano, bo plany zbudowania PSZOKU w rejonie Konopnickiej zostały oprotestowane. Ludzie bali się smrodu i wzmożonego ruchu na spokojnej dotąd ulicy. Ponadto to droga inwestycja – przekraczająca milion złotych.
PSZOK-i – czyli punkty selektywnej zbiórki odpadów komunalnych – powstają w prawie każdej gminie. To tam mieszkańcy mogą zawieźć, bezpłatnie – odpady, których nie mogą normalnie wrzucać do kubłów. Choćby takie jak - meble, opony czy gruz. Niestety – nie wszystkie samorządy mają własny PSZOK. Jeśli chodzi o powiat pleszewski, to brakuje go w gminie Chocz. Jej mieszkańcy nie ukrywają, że taka sytuacja to dla nich - prawdziwa bolączka.
Chocz. Jadą 30 km z odpadami
Mieszkańcy ziemi chockiej muszą więc zawozić śmieci, które nie powinny lądować w koszu, do PSZOK-u w Witaszyczkach - w gminie Jarocin. Bo to właśnie z tym punktem urząd zawarł umowę. To generuje niemałe koszty – zarówno dla samej gminy, jak i lokalnej społeczności, która, by przestrzegać zasad segregacji, jest zmuszona pokonywać duże odległości – ok. 30 km, żeby dostać się do sąsiedniego powiatu.Owszem, problematyczne śmieci są też odbierane bezpośrednio z posesji, ale rzadko, bo tylko dwa razy w roku. Do tego nie wszystkie rodzaje odpadów można wtedy oddać. Dlatego, by te nie zlegały na podwórku – pozostaje podróż do Witaszyczek. To dla wielu to niekomfortowa sytuacja.
- Mieszkańcy gminy bardzo często pytają, dlaczego takiego punktu nie ma u nas – mówi wprost Ewa Wojciechowska, radna gminy Chocz.
Ludzie nie mają gdzie wyrzucić śmieci
Z problemu zdaj sobie sprawę chocki urząd. Ten pod koniec zeszłego roku przeprowadził kontrole śmietników w gminie. Wyniknęło z niej, że wielu mieszkańców odpady, które powinny trafić do PSZOK-u, wyrzuca wbrew zasadom do kosza. Do tego dochodzi problem śmieci w lasach, na poboczach, czy ich bezprawnej utylizacji w przestrzeni publicznej. Innego rozwiązania niż odległy PSZOK w Witaszyczkach, na własną rękę, poszukuje – jak się okazało - wiele osób.
- Sama byłam kiedyś zainteresowana oddaniem odpadów do PSZOK-u w Pleszewie. Nie mogłam tego zrobić, nawet odpłatnie. To dlatego, że nasza gmina nie miała zawartej umowy z Przedsiębiorstwem Komunalnym w Pleszewie – mówi radna Wojciechowska.
Teraz umowa z Przedsiębiorstwem Komunalnym w Pleszewie podpisana jest, bo to miejska spółka od stycznia odbiera w gminie Chocz odpady z posesji. Przetarg dotyczył jednak tylko rutynowego odbioru nieczystości, a nie udostępnienia PSZOK-u. Sytuacja nie uległa więc zmianie.
- Selektywna zbiórka odpadów, to bolączka dla nas wszystkich – puentuje radna Ewa Wojciechowska.
Mieszkańcy oprotestowali plany PSZOK-u
PSZOK w Choczu powstać miał - i to już kilka lat temu. Jeszcze w 2019 r. jego budową zainteresowany był Zakład Gospodarki Odpadami z Jarocina. Firma chciała zdobyć środki zewnętrzne na postawienie punktu, którego koszty obliczono na ok. 1,3 mln zł. Gmina była gotowa nawet sprzedać lub wydzierżawić plac przy ul. Konopnickiej w Choczu, na którym miano zlokalizować instalację. Do tego jednak nie doszło. Dlaczego?Ostatecznie na realizację inwestycji nie zgodzili się niektórzy mieszkańcy miasta. Ci obawiali się m.in. nieprzyjemnych zapachów czy wzmożonego ruchu na spokojnej dotąd ulicy.
PSZOK w Choczu może w 2024
Mimo to temat budowy PSZOK-u w gminie od kilku lat powraca. Ostatnio nawiązał do niego burmistrz - Marian Wielgosik.
- Zabiegamy o pieniądze na jego budowę. Nie wiem czy będzie to inwestycja na takim poziomie technologicznym, jakim chciało ją zrobić ZGO, czy niższym. Ale jest dla nas ważne, żebyśmy mieli zabezpieczony ten proces składowania odpadów nie tylko w oparciu o Witaszyczki – zwracał się do rajców Marian Wielgosik.
Kiedy taki punkt mógłby więc powstać w gminie?
- Taka realizacja w 2023 roku jest mało prawdopodobna – mówi wprost „Życiu Pleszewa” burmistrz.
Dlaczego? Chodzi oczywiście o pieniądze. – Sami takiej inwestycji nie jesteśmy w stanie udźwignąć, a żadna firma prywatna nie jest teraz nią zainteresowana. To koszty rzędu miliona złotych – wyjaśnia Wielgosik. Według niego najbliższy realny termin ewentualnego powstania obiektu przypadnie na 2024 r.
- Teren oraz droga dojazdowa do placu są przygotowane – mówi burmistrz.
I dodaje, że gmina Chocz przygotowuje obecnie wraz z Wielkopolską Agencją Nauki i Rozwoju wniosek o dotację i pożyczkę na wykonanie inwestycjiq. Czy obiekt ostatecznie stanie w gminie? Będziemy wracać do tego tematu.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.