Trwające od kilku miesięcy rozmowy z kaliskim PKS-em zakończą się ostatecznie około połowy maja. Obecnie gminy powiatu pleszewskiego zaproponowały przewoźnikowi dopłatę do kursów w wysokości od 25% do 50% zaproponowanej kwoty. Negocjacje jednak wciąż nie są zakończone. Roszczenia spółki PKS rozpoczęły się wówczas, gdy została ona przejęta przez Miasto Kalisz. Wcześniej nigdy nie było mowy o tym, aby samorządy dotowały tego przewoźnika. PKS zażądał od naszych gmin dopłat w wysokości od 70.000 zł do 177.000 zł (netto). Wyliczenia te sporządził na podstawie ilości kursów na danym terenie oraz liczby przejechanych kilometrów. Koszt przejazdu jednego kilometra autobusu PKS określono na 2,70 zł, a samorząd miałby do niego dołożyć 70 groszy. Jak się dowiedzieliśmy, w toku wielotygodniowych rozmów przewoźnik zmniejszył swoje roszczenia, ale obciął ilość kursów. Włodarze gmin wciąż jednak nie chcą zgodzić się na 100% dopłatę do PKS-u z prostego powodu – braku pieniędzy. W ostatnim czasie burmistrz Pleszewa oraz większość wójtów gmin wiejskich doszli do porozumienia, że są w stanie zapłacić PKS-owi od 25% do 30% kwoty, jakiej zażądał. Zgodnie twierdzą, że rozmowy nie są zakończone, a ich wynik będzie znany w połowie maja. Są też przekonani, że nie wszystkie kursy „przetrwają”. Z umowy o wspólnym procencie dopłaty „wyłamały” się jedynie dwie gminy. Gizałki uważają, że jest to za dużo. Gmina Gołuchów z kolei gotowa jest dołożyć PKS-owi więcej, bo nawet 50%. Prezes zarządu PKS Ryszard Latański po rozmowach z samorządami powiatu pleszewskiego jest dobrej myśli. Zapewnia, że do czasu podpisania umów z gminami żadne kursy nie zostaną zawieszone. Szerzej w "Życiu Pleszewa"
(wan)