Karetka nie chciała przyjechać. Przez niemal godzinę rodzina Andrzeja Guza pertraktowała telefonicznie w sprawie przyjazdu karetki pogotowia. Mężczyzna podniósł ciężki przedmiot i przewrócił się z urazem kręgosłupa. W tym czasie szlochał i cierpiał, niemal mdlał z bólu. - Możecie sobie do telewizji dzwonić. Tak nam powiedzieli - relacjonuje teściowa mężczyzny. Zawiadomili więc gazetę. Ambulans w końcu przyjechał, ale jedynie "w obawie przed dzalszą destabilizacją pracy dyspozytora".
Szerzej w najnowszym numerze "Życia Pleszewa".