Gmina Czermin. Zarośnięte chodniki – zwłaszcza w okolicach mniej eksponowanych dróg, przy polach w różnych częściach gminy – to problem, nad którym debatowali radni z Czermina. Problem, który - jak się okazuje – można jednak rozwiązać.
Temat zarośniętych chodników w gminie Czermin wywołał niedawno wiceprzewodniczący rady Robert Kaźmierczak.
– Zgłaszali się do mnie mieszkańcy Czermina, narzekający na stan chodników. Pięknie pozakładane – z czasem zarosły. Zgodnie z relacją – bo osobiście nie widziałem, ale uwierzyłem na słowo – trawa sięga momentami na wysokość metra. Wiem, że nie możemy zmusić właścicieli pól, ale może da radę zachęcić ich do działań w tej kwestii? Dziś takie widoki psują wizytówkę naszej gminy – podkreślał radny Kaźmierczak.
Dyskusję podjęli inni.
– Kiedyś gospodarze wycinali… - wspominała m.in. radna Maria Regulska.
GMINA CZERMIN. POZARASTANE CHODNIKI.
No dobrze, co na to wójt? Zamiast w odpowiedzi komentować obecną sytuację i ganić kogokolwiek, włodarz postanowił odpowiedzieć inaczej – podając przykład konkretnych pozytywnych działań.
– W Broniszewicach problem rozwiązano… – powiedział krótko Sławomir Spychaj, podając tę największą wieś w gminie - jako światły przykład…
O co konkretnie chodzi?
Andrzej Szymczak, sołtys Broniszewic, ale również radny z tej miejscowości, wylicza, że na wsi, którą reprezentuje jest ok. 7 kilometrów chodników – w jedną i drugą stronę – czyli łącznie ok. 14.
– I wszystkie są czyściusieńkie, nie ma metra chwastów przy chodniku. Można? Można! – mówił – w odpowiedzi na toczącą się dyskusję - sołtys Broniszewic.
No dobrze, jaki jest więc przepis na mobilizację lokalnej społeczności w tej materii? – Mamy fundusz sołecki. Trochę grosza można na to przeznaczyć – mówi Szymczak.
Jak jednak dodaje, najważniejsze jest tu de facto podejście samych ludzi.
– Tak to jest wszędzie, że jeden mieszkaniec zrobi, a dziesięciu nie. W naszym przypadku jedną ulicę robiły cztery rodziny – skrzyknęli się i – razem z dziećmi! - wyczyścili wszystko pięknie, idąc w stronę kościoła. Resztę zrobił jeszcze jeden człowiek. I ulica wygląda jak nowa – konstatuje Andrzej Szymczak.