Gmina Gołuchóq od wiosny przymierzała się do generalnego remontu budynku OSP i znajdującej się nad nim sali wiejskiej. Niestety, po przetargu okazało się, że ceny znacznie przekraczają możliwości finansowe samorządu.
Remont budynku OSP w Gołuchowie, gdzie znajduje się także sala wiejska, miał ruszyć w tym roku. Pieniądze udało się pozyskać z Aglomeracji Kalisko-Ostrowskiej. I to aż 1.178.709 zł. Resztę gmina miała dołożyć z własnego budżetu - 1.110.734 zł. Remontu jednak nie będzie.
- Mieliśmy na ten cel niespełna 2.300.000 zł, a najniższa oferta była 3,3 mln, a najwyższa prawie 6,5 mln - mówił radnym łączonych komisji wójt, Marek Zdunek. Przetarg został więc unieważniony. - Myślę, że tą drogą jednak nie pójdziemy i spróbujemy inaczej. Byłem na spotkaniu w Aglomeracji Kalisko-Ostrowskiej i dowiedziałem się, że mają 10 milionów na bezpieczeństwo. W tym mogą być dofinansowane np. rozbudowy garaży, obiektów strażackich - wyjaśnił włodarz.
Ponieważ poprzednia dotacja z Aglomeracji nie została wykorzystana, ze względu na unieważnienie przetargu, gmina może złożyć kolejny wniosek. - Na budowę garaży i zaplecza socjalnego. To może być też potraktowane, jako zabezpieczenie bezpieczeństwa mieszkańcom - wyjaśniał Marek Zdunek.
Jakie prace są niezbędne w budynku OSP, co planowano? Miała zostać dobudowana klatka schodowa z windą oraz remont trzech garaży, szatni i pomieszczenia sanitarnego dla strażaków. Salę wiejską na górze planowano poszerzyć o 7 metrów. Miała tez zostać odnowiona elewacja i teren przy sali.
Z Marcinem Kaźmierczakiem, prezesem OSP w Gołuchowie, rozmawia Ewa Andersz-Wanat
Czy uważa pan, że remont remizy OSP jest już niezbędny i dlaczego?
Tak, uważam że remont jest niezbędny. Obiekt, który posiadamy, jest z 1966 roku, niby nie dużo, bo 53 lata, lecz dodam, że budynek był budowany przez 10 lat. Na dodatek cały obiekt nie jest ogrzewany sezonowo przez całą zimę, tylko w trakcie imprez. W międzyczasie były robione symboliczne i stopniowe naprawy. Lecz kto był w sali wie doskonale. w jakim stanie jest w środku. Dodam, że obiekt z założenia był zbudowany jako dom strażaka, czyli na dole pomieszczenia dla straży, a na piętrze, w ówczesnych czasach, znajdowała się sala kinowa i teatr. Dlatego taka wysokość budynku. Wiadomo, z biegiem czasu wszystko niszczeje, szczególnie gdy nie można pozwolić sobie na ciągłe ogrzewanie tak dużego budynku.
Czy obecnie warunki, jakie mają strażacy są zadowalające?
Również pomieszczenia naszej strażnicy wymagają gruntowych remontów, o rozbudowie nie wspomnę. Brak nam miejsca w garażach, gdyż obecnie mamy dwa boksy garażowe, w których ledwo mieścimy dwa samochody: są to średni samochód ratowniczo-gaśniczy na podwoziu Star Man z 2002 roku o pojemności zbiornika na wodę 2500 l oraz średni samochód ratowniczo-gaśniczy na podwoziu Man, z 2017 roku, o pojemności zbiornika na wodę 4700 l, a także łódkę wraz z przyczepką. Czasami bardzo trudno jest się obrócić podczas wezwania na akcję A brak szatni i pryszniców dodatkowo zabiera komfort podczas przebierania się na akcję i po akcji gaśniczej. Jesteśmy jedną z jednostek w powiecie pleszewskim włączoną do KRAJOWEGO SYSTEMU RATOWNICZO-GAŚNICZEGO. A od nie dawna również zostaliśmy włączeni do WOJEWÓDZKIEGO OBWODU OPERACYJNEGO.
Ilu strażaków jest w gołuchowskiej jednostce?
W jednostce jest 120 członków, z czego 35 osób jest uprawnionych do brania udziału w akcjach ratowniczych.
Często wyjeżdżacie do zdarzeń?
Z wyjazdami nie ma co się chwalić. Wiadomo, im mniej, tym lepiej. Ale tak średnio jest to między 120 a 160 wyjazdów rocznie.
Jakie potrzeby sprzętowe - czy może inne - ma wasza jednostka?
Potrzeby sprzętowe, wiadomo, ma każdy. Mamy kilka marzeń i parę rzeczy by się przydało. Lecz na dzień dzisiejszy myślę, że jesteśmy bardzo dobrze wyposażoną jednostką. A dzięki naszym władzom, myślę tu o panu wójcie Marku Zdunku oraz Radzie Gminy Gołuchów, wymiany zużytego sprzętu oraz zakupy nowego, niezbędnego i potrzebnego do ratowania mienia, a przede wszystkim życia, są dokonywane na bieżąco. Wiemy i zdajemy sobie sprawę, że nie jesteśmy sami w gminie, a władze sprawiedliwie wspomagają każdą z jednostek. Jako prezes mam skromne marzenia: by było jak najmniej wyjazdów, a jeśli i nawet będą, by ratownicy wracali z nich cali. By coraz więcej ludzi czuło chęć niesienia pomocy innym i żeby wstępowali w struktury OSP.