„Zajadalnią" w Szkudli – od lat karmi domowymi obiadkami. Ostatnio jednak pojawiły się pytania o jej los.
Wielobranżową Spółdzielnię Socjalną A-Z w Gołuchowie utworzył w 2011 roku miejscowy ośrodek pomocy społecznej wspólnie ze Stowarzyszeniem „Mieszkańcom gminy Gołuchów”. Prezesuje jej Mirosław Maruszewski, radny powiatowy, szef stowarzyszenia oraz sołtys Turska.
Spółdzielnia otrzymała w 2012 roku dofinansowanie na wyposażenie kuchni oraz wsparcie na pierwsze pół roku działalności. Dzięki temu 6 bezrobotnych dostało pracę w "Zajadalni", która ma swoją siedzibę w sali wiejskiej w Szkudli. Codziennie wykwalifikowane kucharki gotują tam obiady dla uczniów objętych dożywianiem w szkołach gminnych. Tam, gdzie nie ma stołówek, posiłki są dostarczane. Resztę czasu pracownicy spółdzielni poświęcają na rozwożenie przesyłek kurierskich po gminie.
Na wszystko – jak mówi prezes - pracownicy spółdzielni muszą zarobić sami. - Na wszelkie opłaty, pensje i ich pochodne, wynajem sali w Szkudli itp. Jeśli chodzi o tę salę, to tutaj umowę podpisujemy każdego roku z urzędem i gminie płacimy za wynajem - wyjaśnia Mirosław Maruszewski, prezes zarządu spółdzielni socjalnej A-Z. Podkreśla, że członkowie zarządu pracują społecznie. Ponadto spółdzielnia ma pomieszczenia przy gołuchowskiej plaży. W lecie z usług "Zajadalni" korzystają więc wypoczywający nad zalewem gołuchowskim wczasowicze.
Obiady są nad jezioro dowożone i każdego dnia można zjeść pysznie, domowo i „jak u mamy". Na terenie ośrodka - w świetlicy - jest także możliwość zorganizowania przyjęcia rodzinnego, urodzin, osiemnastki czy komunii. - A nasza "Zajadalnia" przygotuje pyszne dania, sałatki, przekąski - zachwala Mirosław Maruszewski. Ostatnio pojawiły się plotki, że kucharki ze spółdzielni mają opuścić kuchnię w sali w Szkudli. - Słyszałem jedynie, że było zebranie wiejskie i rozmawiano o nas. Ale szczegółów nie znam. Nie zostaliśmy o tym spotkaniu poinformowani - mówi prezes spółdzielni.
Jak się dowiedzieliśmy – cześć mieszkańców nie chciała, aby "Zajadalnia" miała wyłączność na kuchnię i salę. - Przyjechał wójt i tłumaczył, że przecież nikomu nie broni się dostępu do sali, że i KGW, i mieszkańcy mogą z niej korzystać, kiedy chcą - mówi nam mieszkaniec Szkudli, prosząc o zachowanie anonimowości. Potwierdza to wójt - Marek Zdunek. - Rzeczywiście, byłem na spotkaniu w Szkudli, bo grupa mieszkańców pytała, czy może być tak, jak z innymi salami, że zajmuje się nią sołtys, a nie, że ma ją ktoś na cały rok w wynajmie, w tym przypadku "Zajadalnia" - mówi Zdunek.
Dodaje, że przekonywał mieszkańców, że sala jest dla nich dostępna, a spółdzielnia nie robi żadnych problemów w tej kwestii. - KGW ma dostęp i do sali, i do kuchni, jeśli sołectwo chce robić swoje zebrania, imprezy, tak samo. Do końca roku "Zajadalnia" na pewno zostanie w Szkudli, a chciałbym, żeby tak było i potem - wyjaśnia wójt, Marek Zdunek. Sołtys Szkudli, Hanna Słomiana potwierdza, że były pytania od mieszkańców w sprawie sali, dlatego zorganizowała zebranie z wójtem. - Ale nic takiego się nie stało, my tu się dogadamy. Niektórzy mieszkańcy po prostu nie rozumieli, na jakiej zasadzie sala i kuchnia są wynajmowane, parę rzeczy musieliśmy wyjaśnić. I już jest dobrze - zapewnia Hanna Słomiana. O sprawie będziemy informować.