Dowiedziawszy się o zdarzeniu dyspozytor straży z Pleszewa wysłał na miejsce trzy zastępy - z Jednostki Ratowniczo – Gaśniczej w Pleszewie oraz Ochotniczej Straży Pożarnej w Gołuchowie. Przybył tam również zespół ratownictwa medycznego i policja.
- W momencie pojawienia się służb ratunkowych poszkodowana była wciąż przytomna. Jej cała ręka uwięziona była w wyłączonym już urządzeniu, aby ją oswobodzić konieczne było użycie sprzętu hydraulicznego i pił tarczowych - relacjonuje Mariusz Glapa z KP PSP w Pleszewie.
Na szczęście kobietę udało się uwolnić, po czym ratownicy medyczni zabrali ją do szpitala.
Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, kobieta ma 17 lat. Po zdarzeniu została zabrana do szpitala w Ostrowie Wielkopolskim.
[AKTUALIZACJA, 5.07, godz. 12:15]
O zdarzeniu poinformowana została prokuratura. Póki co, sprawę bada policja.
- Jeżeli wypadek nie ma charakteru wypadku śmiertelnego, to na miejscu zdarzenia czynności wykonuje bezpośrednio policja. Policja ma pięć dni na przeprowadzanie czynności niezbędnych, takich jak oględziny miejsca zdarzenia, zabezpieczenie niezbędnej dokumentacji dotyczącej przestrzegania procedur bhp, szkoleń bhp czy instrukcji stanowiskowych. Kolejnych etapem jest uzyskanie danych dotyczących charakteru ewentualnych obrażeń i przesłuchanie świadków - mówi nam Maciej Meler, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.
Następnie, jeżeli zajdzie taka potrzeba, powołany zostanie m.in. biegły z zakresu medycyny, który wyda opinię dotyczącą obrażeń, oraz bezpieczeństwa i higieny pracy, który oceni, czy pracodawca właściwie realizował swe obowiązki.
- Dopiero po uzyskaniu tych materiałów, w przypadku decyzji procesowej, zdarzenie poddawane jest ocenie karnoprawnej przez prokuratora - mówi Maciej Meler.
[AKTUALIZACJA, 5.07, godz. 15:00]
Jak informuje Monika Lis-Rybarczyk z pleszewskiej policji, ręka 17-letniej dziewczyny została wciągnięta przez maszynę do kruszenia szkła.
- Nastolatka podczas czyszczenia urządzenia sięgała po leżącą pod taśmociągiem szklaną butelkę. Jej prawa ręka została wciągnięta pomiędzy bęben a obudowę maszyny. Obecny na miejscu syn właściciela firmy wyłączył całą linię zasilania po tym, jak usłyszał krzyk - mówi Monika Lis - Rybarczyk.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.