Wysoka gorączka, dreszcze, bóle stawów i mięśni. Jednym słowem – grypa. Choroba zakaźna przenosząca się drogą kropelkową sieje spustoszenie w powiecie pleszewskim.
Grypa. Groźne powikłania
Niestety, wielu z nas bagatelizuje objawy, tymczasem powikłania - jak ostrzegają eksperci - mogą być tragiczne w skutkach.
– Obecnie nie mamy do czynienia z tak ciężkimi objawami, jak np. wcześniej przy grypie czy covidzie, jednak jest sporo zachorowań, które ciągną się dłużej, nawet do dwóch tygodni – mówi Adela Grala-Kałużna, lekarz rodzinny z Pleszewa.
Jak wylicza, sporo jest w ostatnim czasie zwłaszcza infekcji wirusowych, ponadto dochodzi m.in. do zapalenia górnych dróg oddechowych.
- To ciągnie się dość długo, zwłaszcza u dzieci. Z kolei jeśli zbyt długo próbuje się to leczyć tzw. "domowymi sposobami" może dochodzić do powikłań, np. zapalenia oskrzeli, płuc. Trzeba mieć rękę na pulsie. Warto też przyjść po trzech dniach na kontrolę, bo bywa, że zmienność objawów jest spora - mówi nam lekarz.
Pełne obłożenie
Z tygodnia na tydzień odnotowujemy coraz więcej zachorowań. Zdarza się, że przebieg choroby jest tak ciężki, że pacjenci są kierowani na leczenie do szpitala. A – patrząc na statystyki z lat ubiegłych – szczyt epidemii dopiero przed nami. W przychodniach, zwłaszcza od rana jest najwięcej pacjentów. Wielu z nich – zwłaszcza tych najmłodszych - wymaga leczenia szpitalnego.
- W oddziale dziecięcym pleszewskiego szpitala od kilku tygodni utrzymuje się pełne obłożenie z powodu zwiększonej zachorowalności na infekcje górnych dróg oddechowych. Obserwuje się także wzrost zakażeń wywołanych wirusem grypy i RSV – mówi nam Ireneusz Praczyk, rzecznik prasowy Pleszewskiego Centrum Medycznego.
Od początku grudnia w oddziale dziecięcym potwierdzono zakażenie wirusem grypy u 10 pacjentów, a zakażenie RSV u 13. Podobna sytuacja jest na oddziale wewnętrznym.
- Obserwujemy więcej hospitalizacji z powodu zakażeń górnych dróg oddechowych. Od początku stycznia odnotowaliśmy już 7 przypadków grypy i jeden zakażenia RSV w tym oddziale. Rozpoznano także 4 przypadki zakażenia wirusem SARS-CoV-2 – wylicza Ireneusz Praczyk.
W związku z tym Pleszewskie Centrum Medycznego zdecydowało się zamknąć właśnie te dwa oddziały dla odwiedzających.
Spustoszenie w szkołach
Wzrost zachorowań od kilku tygodni jest odczuwalny także w szkołach i przedszkolach. W niektórych placówkach liczba dzieci uczęszczających na zajęcia przed świętami spadła tak drastycznie, że zdecydowano się na łączenie grup.
– W naszym przedszkolu było kilkoro dzieci tylko. Taka sytuacja właściwie była w każdej grupie – mówi nam mama kilkulatki.
Jak sytuacja wyglądała w zakładach pracy.
– U nas aktualnie mamy przestój, ale przed świętami nie zauważyliśmy jakiś masowych zachorowań. To były pojedyncze przypadki – mówi nam Tadeusz Rak, właściciel firmy „Spomasz” w Pleszewie.
Brakuje leków i testów
Wzmożony ruch jest również w pleszewskich aptekach.
- Zaczął się na początku grudnia. Jako farmaceuci natychmiast zauważyliśmy zmiany – mówi nam Mariusz Politowicz, właściciel „Apteki Pod Wagą” w Pleszewie.
Przez prawie 3 lata pandemii Covid-19 – jak tłumaczy - ograniczyliśmy wzajemne kontakty, stosowaliśmy dystans, dezynfekcję i maseczki, co zmniejszyło liczbę innych infekcji wirusowych i bakteryjnych.
- Wywarło również wpływ na apteki, hurtownie farmaceutyczne i producentów. Wszyscy odnotowali straty wynikające z przeterminowania się posiadanych leków, na które nie było zwykłego zapotrzebowania. Logiczną konsekwencją tego zjawiska było ograniczenie produkcji lub posiadanych zapasów – mówi specjalista.
Grypa, która potężnie atakuje od kilku tygodni, nasiliła dotychczasowe problemy z dostępnością leków.
- Przypomnę, że pierwotnych przyczyn jest kilka. Przeniesienie światowej produkcji do tańszych dostawców, czyli do Chin, gdzie zaczęła się pandemia. Teraz doszła wojna na Ukrainie, gdzie również były fabryki. Przez port w Odessie szły główne szlaki transportu – tłumaczy Mariusz Politowicz.
I dodaje, że żadna branża nie podoła skokowemu wzrostowi zapotrzebowania na poziomie 300-400% dotychczasowej normy.
- Stąd braki wielu leków, w tym np. niektórych antybiotyków, zwłaszcza w postaci zawiesiny dla dzieci. Jako farmaceuci robimy, co możemy. Proszę pamiętać, że mnóstwo leków ma swoje odpowiedniki. To nie są leki podobne lub zamienniki, tylko właśnie odpowiedniki. Zawierają tę samą substancję leczniczą, dawkę („moc") oraz wielkość opakowania +/- 10 % - wyjaśnia farmaceuta.
Różnica - jak przekonuje - jest tylko w nazwie, smaku, cenie. Działanie natomiast jest identyczne.
- Więc warto skorzystać z naszej sugestii, zamiast tracić czas na prawdopodobnie bezskuteczne poszukiwania. Możemy też np. wydać zawiesinę w butelce o pojemności 70 mililitrów (ml), zamiast dwóch butelek po 35 mililitrów. Ewentualnie odwrotnie. Natomiast nie możemy wydać 70 ml, gdy na recepcie przepisano tylko 35 ml – wskazuje właściciel apteki.
Poza innymi stałymi już brakami, problemy są również z rytmicznością dostaw ważnego pełnopłatnego leku przeciwwirusowego – oseltamiviru - szczególnie w dawkach pediatrycznych.
- W porównaniu do poprzednich sezonów, zapotrzebowanie na niego wzrosło o kilkaset lub nawet kilka tysięcy (!) procent - w zależności od dawki – mówi nam Mariusz Politowicz.
Dlatego hurtownie reglamentują jego dostawy.
- Zdarzyło mi się otrzymać tylko po jednym - jedynym - opakowaniu z każdej z 3 dawek, co wystarczyło dla 3 osób, choć chętnych było mnóstwo. Cóż z tego, że następnego dnia otrzymałem spory zapas, skoro zdenerwowani pacjenci chcieli go zaraz? Podobnie jest w aptekach w całej Polsce – nie kryje Politowicz.
Niestety podobnie wygląda sytuacja z dostępnością testów wykrywających grypę, Covid lub RSV.
- Zapotrzebowanie jest olbrzymie, a dostawy nieregularne. Należy jednak założyć, że problemy z ich dostępnością znikną prędzej niż te z lekami.
„Trzeba się zaszczepić”
W Polsce szczyt zachorowań na grypę przypada na przełom stycznia i lutego, czasami nawet później. Zdaniem Mariusza Politowicza najlepszym sposobem zapobiegania tej groźnej chorobie, jest szczepionka.
- Warto, a nawet trzeba zaszczepić się jak najprędzej. Maksymalną - możliwą odporność uzyskuje się po 3 tygodniach, ale każdy jej procent jest lepszy niż zero. Z kolei przechorowanie grypy nie chroni przed kolejnym i kolejnym zachorowaniem. Nazywanie jej „zwykłą grypką" jest bagatelizowaniem poważnego zagrożenia zdrowia i życia - swojego lub innych – uważa farmaceuta.
Tłumaczy też, że każdy wirus także i ten mutuje, czyli się zmienia. Dlatego co roku produkowane są nowe zaktualizowane wersje szczepionek.
- Od lipca 2021r. w mojej aptece szczepię przeciw Covid-19. Z kolei od 1 września b.r., każdego dnia można się zaszczepić przeciw grypie (tylko osoby pełnoletnie). Jak we wszystkich aptecznych punktach szczepień (około 1200 w Polsce), jest to usługa bezpłatna – zaznacza właściciel „Apteki Pod Wagą”.
Płaci się tylko za szczepionkę. Cena to około 50 zł.
- Kobiety w ciąży i osoby 65+ mają 50 % zniżki, a osoby 75+ nie płacą nic. (…) Na dziś przepisy wymuszają, aby pacjent najpierw otrzymał receptę na szczepionkę. O ile wiem, nie jest to kłopotliwe. W większości przypadków wystarczy teleporada. Później należy przyjść do apteki, podać kod recepty i pesel – wylicza.
Reszta, w tym procedura kwalifikacji, jest po stronie farmaceuty.
- Pomagam w wypełnieniu krótkiego formularza. Pacjenci przeważnie nawet nie czują wstrzyknięcia – opowiada Mariusz Politowicz i dodaje, że resort zdrowia jest w trakcie przygotowywania przepisów, które umożliwią farmaceutom wystawianie recept, także zniżkowych, na szczepionki. - Ewentualnie - jak w przypadku zapobiegania przeciw Covid - miałoby zaistnieć automatyczne generowanie elektronicznych skierowań na szczepienie. Nie wiadomo jednak, kiedy miałoby to nastąpić.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.