Jeden robotnik stracił zęby podczas cięcia drewna. Dla innego praca zakończyła się jeszcze gorzej, bo utratą życia.
Tę smutną historię warto przypomnieć choćby ku przestrodze, że wypadki przy pracy zdarzyć mogą się w każdych czasach. Do tego doszło w połowie września 1906 roku. Nie wiemy w jakim zakładzie, czy raczej tartaku zatrudniony był robotnik Hampel. W każdym razie pracował na pile i to, co ciekawe elektrycznej-w tamtych czasach prawdziwa rzadkość. Niestety pracujące ostrze pochwyciło kawał drewna. Pan Hampel, próbował je szarpnąć, by z ostrza zeszło. Wtedy ono dosłownie „:wystrzeliło”, trafiając go w usta. Z taką siłą, że wybiło mu niemal wszystkie zęby. Do innej, nieporównywalnie większej tragedii przy pracy doszło na początku grudnia tamtego roku w Pleszewie. Jeden z mieszkańców miasta pan Stefaniak posiadał stajnię i zatrudniał parobka o nazwisku Skowron. W tamtym dniu próbował on uwiązać konia. Ten jednak zerwał się i kopnął Skowrona w głowę. Mężczyzna został przewieziony do lazaretu św. Józefa, gdzie po kilku godzinach zmarł.
Damian Szymczak Źródło: Postęp: numery: 212, 276 z 1906 r.