Koło Gospodyń Wiejskich w Czerminku zostało założone w 1967 roku. Inicjatorem powstania organizacji był Józef Szyszka, prezes Gminnej Spółdzielni Samopomoc Chłopska” w Gołuchowie.
– W dniu założenia koło liczyło 17 członkiń, z których wybrano zarząd. Pierwszą przewodniczącą została Teodora Jańczak, sekretarzem - Jadwiga Grajek, a skarbnikiem - Janina Kałużna – opowiada Kamila Wasielewska, aktualna przewodnicząca KGW w Czerminku.
Głównym celem koła od początku funkcjonowania było ulepszanie życia mieszkańcom wsi. Prowadzone były kursy kroju i szycia, gotowania i pieczenia. – Organizowano pokazy na przetwory i soki oraz kurs zdrowego żywienia. Były wyświetlane filmy o tematyce chowu drobiu, uprawy buraka czy oprysków zbóż – dodaje Kamila Wasielewska.
Panie z KGW Czerminek lubią swoje towarzystwo
Dziś koła gospodyń wiejskich – również to w Czerminku - pełni zupełnie inną rolę. Nadal szanują i dbają o tradycje, ciągle aktywizują lokalną społeczność, ale przede wszystkim łamią stereotypy dotyczące wsi.
– W tej chwili jest nas w kole kilkadziesiąt, nie wszystkie panie są z Czerminka, ale jakoś tak do nas lgną – śmieje się Kamila Wasielewska.
Trudno się dziwić, bo Koło Gospodyń Wiejskich w Czerminku, to bardzo aktywna organizacja.
- Organizujemy wiele imprez. Robimy mikołajki, dożynki wiejskie wraz z innymi organizacjami i wiele innych. Organizowaliśmy festyn „Szczepimy się”, a nawet turniej w piłkę nożną między panami i paniami. Organizujemy wycieczki w różne miejsca i zawsze mamy komplet. Lubimy swoje towarzystwo, lubimy się integrować – podkreśla przewodnicząca organizacji.
Nie mają się czego wstydzić
KGW z Czerminka znane jest również z nagród, które panie zdobywają w przeróżnych konkursach.
- Startujemy w różnych konkursach np. „Bitwa Regionów”, „Polska od Kuchni”. Jeśli pojawia się taka możliwość, korzystamy z okazji. Uważam, że nie mamy się czego wstydzić, wręcz przeciwnie. I z reguły, z każdego konkursu, przywozimy jakąś nagrodę – opowiada szefowa.
Ostatnio panie zgarnęły wyróżnienie specjalne w ogólnopolskim konkursie „Kubek, dzbanek czy makatka...Rękodzieło to jest gratka!”. Zadanie konkursowe polegało na wykonaniu przedmiotu, który mógłby zostać wykorzystany w działaniach informacyjnych agencji. Prace miały odwoływać się do tradycji polskiej wsi oraz kojarzyć z życiem rolników.
- Kiedy pojawiła się informacja o konkursie od razu pomyślałam o Ani Wróblewskiej, że jeśli już to ona coś wymyśli. To nasza specjalistka od rękodzieła - mówi pani Kamila.
Okazało się, że pomysł pani Ani spotkał się z uznaniem komisji konkursowej.
- Pomyślałam, że może z gipsu parę żniwiarzy zrobię. Cały tydzień o tym myślałam, ale mówię taka para to trochę mało. Ostatecznie powstała cała scenka do pary: drzewo, młyn – opisuje nam Ann Wróblewska.
Wykorzystała do tego rzeczy pochodzące z recyklingu.
- Bardzo się cieszę, że mój pomysł spodobał się jury-dodaje.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.