- Kibicem sportowym byłem niemal od dziecka. Pamiętam jak ojciec mnie czasami budził w nocy, żebyśmy mogli razem obejrzeć jakieś zawody - wspomina z uśmiechem Marek Zdunek, na co dzień wójt Gołuchowa. Dziś miłości piłkarskie ma trzy: reprezentacja Polski, Lech Poznań i… oczywiście LKS Gołuchów.
- Wie pan, całe moje życie poświęciłem w zasadzie dwóm sprawom: rodzinie i gminie - opowiada mi Marek Zdunek, gdy pytam go o to, jaki jest na co dzień - prywatnie. - Wiele rzeczy, które mnie interesują jest więc czasami nieco odstawionych na bok, ale generalnie mój wolny czas mogę podzielić na trzy kwestie: góry, sport oraz historia wsi - komentuje.
Góry
W górach - jak opowiada - od zawsze lubił przebywać. - Sam ich widok jest bardzo kojący. No i te spacery… - opowiada z uśmiechem włodarz Gołuchowa. Praktycznie co roku stara się zagospodarować trochę czasu, by wybrać się choćby na krótką wycieczkę na południe kraju.
- Generalnie preferuję urlop w Polsce, szczerze mówiąc nigdy nie byłem nawet na wczasach za granicą. Jakoś mnie tam po prostu nie ciągnęło. U nas czuję się swobodniej, no i te nasze pięknie widoki… - komentuje Zdunek.
Ulubione miejscówki? - Kiedyś - przez pierwsze lata życia rodzinnego - regularnie jeździliśmy na Podhale - w rejony trójkąta - Poronin - Murzasichle - Bukowina. Zimą byliśmy tam niemal regularnie. Ostatnio - z uwagi na krótsze wyjazdy - kierujemy się na Sudety. Chciałbym jednak wybrać się też w przyszłości na nieco dłużej w Bieszczady, tam są fajne tereny do spacerowania - dodaje.
Sport
Sport to dziś główna pasja wójta Gołuchowa. Jak zaznacza, kibicem jest właściwie od dziecka, kiedy oglądał różne zawody jeszcze razem z własnym ojcem.
- Jak na amatora jestem pod tym względem dość dobrze zorientowany, lubię oglądać zarówno sporty zimowe jak i letnie: skoki, biathlon, piłkę nożną, lekką atletykę - wylicza.
Ulubione zespoły piłkarskie? - Lech Poznań - odpowiada od razu, bez zastanowienia. Zagraniczne? - Tutaj nie mam ulubionego. Generalnie kibicuję Lechowi, reprezentacji Polski oraz oczywiście LKS Gołuchów - dodaje z uśmiechem.
Historia wsi
- W wolnych chwilach lubię usiąść i poczytać sobie jakieś książki i publikacje o historii wsi - takiej kilka wieków do tyłu - przyznaje Zdunek. Jak zaznacza, czuje się generalnie mocno związany z wsią, sam się w końcu na niej wychował.
- Mama i ojciec pochodzili z przedwojennych gospodarstw - nie dziedziczyli jednak żadnego, sami założyli nowe, w którym także pomagałem. Później - w życiu zawodowym - zanim jeszcze miałem przyjemność podjąć pracę w urzędzie gminy - również zajmowałem się rzeczami kojarzonymi z rolnictwem - w ośrodku w Marszewie czy w centrali nasiennej w Kaliszu - opowiada.
Jego zamiłowanie do historii wsi zaowocowało po latach życzliwym odniesieniem się do publikacji książek historycznych o historii wsi z jego gminy, przygotowywanych przez Stanisława Małyszkę. - Czasami lubię usiąść i choćby te kilka stron o dawnych czasach poczytać - opowiada wójt.
Święta
Jak z kolei wyglądają święta w rodzinie Zdunków? - Oboje z żoną pracujemy, więc staramy się dzielić jakoś obowiązkami - mówi z uśmiechem włodarz.
- Moim „ustawowym” zadaniem jest przygotowanie choinki wraz z ubraniem, zajmuję się także przygotowywaniem karpia - łącznie z pokrojeniem na kawałki, które trafiają już na patelnię - dodaje.
Same święta są bardzo tradycyjne. - Wiadomo, że inaczej wyglądały kiedyś, jak dzieci były mniejsze i jak żyli jeszcze nasi rodzice, jednak generalnie staramy się dochować wszelkich tradycji - czytamy m.in. Pismo Święte - wylicza włodarz.
Ulubione potrawy? - Ja generalnie należę do osób, którym wszystko smakuje, ale tu również jest tradycyjnie, regionalnie - mamy karpia i inne ryby, jest zupa owocowa, makiełki, pierogi - dodaje na koniec z uśmiechem.