Klasztorne mury przed światem nie chronią. „Młodzi pytają, jak im nie odpowiem, pokażą nam plecy”.
Świat jest coraz szybszy. Pędzi. Obowiązków mamy coraz więcej. Czasu dla najbliższych – coraz mniej. To problemy, z którymi boryka się większość z nas. Czy dotykają one również zakonników? Niech nie zwiedzie nikogo to, że mury klasztoru mają 1,5 metra grubości. - To są ściany cienkie jak papier, ten świat wdziera się do zakonu. Również przez media – mówi o. Dobromił Beker, franciszkanin z Chocza.
Świat pędzi oraz szybciej… - Możemy skończyć tak jak Kościół na Zachodzie – przyznaje franciszkanin. Obawia się, że kolejne pokolenia odpadnie od wiary. - Jeździłem za granicę, za „wielką wodę”, mogłem tam się przyjrzeć duszpasterstwu. Jeżeli my nie będziemy chronić młodych przed demoralizacją, to oni się stoczą. Młode pokolenia pytają, trochę przekornie – dlaczego? Jak nie otrzymają odpowiedzi, pokażą nam plecy – mówi zakonnik. I jak zaznacza, zależy to również od duchownych. – Bo jeżeli my nie będziemy opowiadać na ich pytania, a przecież różnie to też bywa…Kiedyś co powiedział tata, co powiedział ksiądz – to było święte. Dzisiaj to się załamuje. Nie ma tego przekazu kulturalnego, tradycyjnego. Potrzebny jest przekaz intelektualny.
O franciszkanach w Choczu, braku czasu, który dopadł również zakonników i różnych wymiarach przeżywania wiary w Polsce przeczytacie w świątecznym wydaniu "Życia Pleszewa".