Powiat pleszewski. - To wszystko była moja wina. Tak mi wmawiał. Każda awantura, każdy zadawany przez niego cios - za wszystko winił mnie - pani Maria*, mieszkanka jednej z gmin w powiecie pleszewskim zawiesza na chwilę głos. Przed oczami wciąż ma piekło, jakie przez ostatnie 29 lat zgotował jej mąż. Nie jest jedyna. Dziesiątki kobiet z powiatu pleszewskiego każdego roku doświadcza przemocy z rąk - teoretycznie - najbliższych im osób. Tylko w minionym pomocy szukało aż 68 osób.
Groźby, bicie bez powodu, wieszanie na kablu, w końcu próba zabójstwa. Pani Maria cudem uniknęła śmierci. - Bardzo się boję. Bo choćbym nie wiem gdzie uciekła, on ciągle będzie z tyłu mojej głowy. Wiem, że nie odpuści… - dodaje cicho kobieta. Mimo ogromnej traumy znalazła siłę, by opowiedzieć o swojej gehennie innym. - Bo takich kobiet jak ja, są setki… - mówi.
Przemoc w rodzinie może zdarzyć się bowiem każdemu, bez wyjątków. - Niezależnie od statusu społecznego, wykształcenia, posiadanych pieniędzy, majątku czy stanowiska - opisuje wprost Maria Przybył, kierownik Ośrodka Interwencji Kryzysowej w Pleszewie. Jak przyznają praktycy, problem nie dotyczy tylko tzw. „patologii”.
A sami sprawcy potrafią się doskonale maskować. - Dopóki przemocowiec nie ma poczucia, że dana osoba jest już w pełni „jego” - potrafi być miły. Dopiero, gdy ma poczucie, że druga osoba nie będzie mogła już tak łatwo wyjść ze związku - wówczas pojawia się przemoc - komentuje ponadto dr Piotr Kwiatkowski, psycholog i terapeuta, który od lat zajmuje się przypadkami przemocy w rodzinie.
WIĘCEJ O PRZEMOCY DOMOWEJ W POWIECIE PLESZEWSKIM - W TYM DRAMATYCZNĄ HISTORIĘ PANI MARII - PRZECZYTASZ W AKTUALNYM PAPIEROWYM WYDANIU "ŻYCIA PLESZEWA"
* imię zostało zmienione