Pleszew. - Chodzę tam często. Kierowcy perfidnie przejeżdżają, patrząc mi w oczy, gdy stoję z dwójką dzieci, w tym z jednym w wózku. Nieważne jaka pogoda, znieczulica totalna - komentuje wprost pani Daria z Pleszewa. – Nie jest w swej opinii odosobniona. - Zatrzymanie się auta w rejonie biblioteki graniczy z cudem - dodaje kolejna mieszkanka. O co chodzi? O wytarte niemal doszczętnie pasy przy pleszewskiej książnicy. - Tu może kiedyś dojść do tragedii! - alarmują mieszkańcy.
Brak przejścia dla pieszych w rejonie pleszewskiej biblioteki - przez wytartą niemal doszczętnie farbę – denerwuje naszych czytelników.
- Niby pasy są, ale tak naprawdę ich nie ma - mówi wprost mieszkaniec miasta. I opisuje.
- Byłem już świadkiem groźnych sytuacji. Pasy są „wytarte” całkowicie, a kierowcy nie pamiętają, albo nie chcą pamiętać - że w tym miejscu piesi mogą przejść na drugą stronę. Ile razy słyszałem jak trąbią na ludzi! - dodaje nasz czytelnik.
I prosi o interwencję.
Oburzenia nie kryją inni mieszkańcy Pleszewa. Gdy poprosiliśmy ich o opinię na naszym profilu na Facebooku (facebook.com/zpleszewa) - otrzymaliśmy wiele komentarzy. Ludzie wprost opisują - że to niebezpieczny rejon.
- Często chodzimy na spacerki tą drogą i wiele razy chcieliśmy przejść w tym miejscu, ale nie ma szans. Nikt się nie zatrzymuje ani nawet nie spojrzy. I nawet znaczenia nie ma, że idziesz z dzieckiem - komentuje m.in. Mariola.
Jak dodaje, zmusza to ją do tego, by chodzić dookoła (kolejne pasy są albo w okolicach marketu przy Ogrodowej albo na skrzyżowaniu z ul. Sienkiewicza – przyp. red).
- Chodzimy dość często i nikt nigdy się nie zatrzymał, aby przepuścić pieszego - komentuje również Sylwia.
- Chodzę tam z dziećmi do biblioteki. Zatrzymanie się auta graniczy z cudem. I nie ma się co dziwić. Niby przejście, ale jakby pasów brak... - dodaje ponadto Joanna.
Jak podkreślają mieszkańcy, mimo wytarcia pasów, jest tam znak pionowy - informujący o przejściu dla pieszych. Niestety, praktyka pokazuje, że nie jest tak „widoczny” dla kierowców.
- Kierowcy perfidnie przejeżdżają patrząc mi w oczy, gdy stoję z dwójką dzieci, w tym z jednym w wózku. Nieważne jaka pogoda, znieczulica totalna. Ale znak pionowy jest! - komentuje na naszym profilu na FB Daria.
- Ja się zatrzymuję, gdy widzę tam pieszych, ale patrzę nie tylko na znaki poziome, ale też pionowe. A pionowe jeszcze stoją - dodaje z kolei Dominika.
Ludzie apelują jednak wprost: - Niech namalują pasy, zanim wydarzy się tragedia!
CO NA TO WŁADZE MIASTA? PRZECZYTASZ O TYM W NAJBLIŻSZYM PAPIEROWYM WYDANIU "ŻYCIA PLESZEWA"