„Panie Kaczmarek pan się nie boi, za panem cały Pleszew stoi”, „niech pan okaże się mężczyzną! (...) Bądź pan facetem i weź pan sprawy w swoje ręce”, „Prawdziwy mężczyzna nigdy nie bierze spraw w swoje ręce”, „Może sobie pokażcie i dajcie spokój” – tego typu teksty padały między burmistrzem a radnymi PO w czasie dyskusji o powołaniu wspólnego zespołu interwencyjnego do sprawy zachowania sądu rejonowego w naszym mieście. Protest przeciwko likwidacji sądu w Pleszewie oraz uchwałę w sprawie odebrania Skarbowi Państwa budynku, w którym on się znajduje, ale tylko w razie zamknięcia placówki - uchwalili radni miejscy na ostatniej sesji. Zanim jednak to zrobili, nie omieszkali pokłócić się i obrzucić złośliwościami. Zagotowało się, gdy burmistrz Marian Adamek zaproponował, aby powołać zespół interwencyjny do spraw zachowania sądu rejonowego w Pleszewie, w skład którego weszliby szefowie klubów oraz jeden z przewodniczących, a na jego czele powinien stanąć lider PO – Błażej Kaczmarek. – Dlatego, że on najszybciej, poprzez struktury partyjne, będzie miał informacje na temat sytuacji, a ona zmienia się bardzo szybko. Wówczas, jeśli będzie zaproszenie do ministerstwa, pojadą przedstawiciele tego zespołu – wyjaśniał włodarz. Radny Mariusz Sitnicki z PO uznał, że takim zespołem powinien kierować raczej burmistrz czy starosta, a nie szef lokalnej Platformy. Mimo to rajca Włodzimierz Grobys zachęcał szefa pleszewskiej PO: Panie Kaczmarek, pan się nie boi, za panem cały Pleszew stoi! Burmistrz Marian Adamek z kolei stwierdził: Panie radny Kaczmarek, niech pan okaże się mężczyzną! (...) Bądź pan facetem i weź pan sprawy w swoje ręce – uniósł się włodarz. Na to odpowiedział Mariusz Sitnicki: Prawdziwy facet nie bierze spraw w swoje ręce. Tyle panu powiem. W sali rozległ się śmiech. Szerzej w "Życiu Pleszewa".
(wan)
