Marcin Parus od trzech tygodni przebywa w poznańskiej klinice. Rozpoznano u niego nowotwór jądra. Jest już po operacjach i mógłby wrócić do domu, ale nie może. Siedemnastolatek mieszka w Gizałkach, ma jeszcze troje rodzeństwa. 4 października poszedł do lekarza rodzinnego, który wysłał go jeszcze tego samego dnia do chirurga i neurologa w Pleszewie. Stamtąd, po paru godzinach, Marcin trafił niemal prosto na stół operacyjny w poznańskiej klinice przy ul. Szpitalnej. Zdiagnozowano u niego nowotwór. Lewego jądra nie udało się uratować. W ciągu kolejnej operacji usunięto też komórki rakowe w brzuchu. Chłopak jest w tej chwili w trakcie podawania chemii. Pomiędzy jej kolejnymi cyklami mógłby wrócić do domu, czego pragnie zarówno on, jak i jego rodzina. Nie może jednak, ponieważ warunki panujące w domu - wilgoć, grzyb, brak centralnego ogrzewania i ciepłej wody - nie pozwalają na to. Matka Marcina nie pracuje, ojciec zatrudniony jest sezonowo w przetwórni rybnej w Jarocinie. Rodzice nigdy nie wyciągali ręki po pomoc, choć żyją bardzo skromnie. Choroba syna finansowo ich jednak przerosła. Parusów nie stać na remont mieszkania. Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Pleszewie obiecało rodzinie środki na modernizację łazienki. Trzeba jeszcze odnowić pokój i założyć co. Wszyscy, którzy chcieliby pomóc rodzinie, mogą wpłacać pieniądze na podane niżej konto.
Więcej o Marcinie Parusie w następnym numerze "Życia Pleszewa", dostępnym w sprzedaży już od poniedziałku.
(nap)
Stowarzyszenie Pomocy Rodzinom Zagrożonym i Osobom Niepełnosprawnym oraz Współpracy z Zagranicą w Pleszewie, Bank Spółdzielczy w Pleszewie,
nr konta: 72 8407 0003 0010 3772 2000 0001 z dopiskiem „Dla Marcina Parusa”